Rosja nie ucieknie od proeuropejskich reform; pytanie brzmi, jaką cenę będzie musiało zapłacić społeczeństwo, by zmiany w końcu się rozpoczęły - zastanawia się przed niedzielnymi wyborami prezydenckimi w tym kraju ekonomista Jewgienij Gontmacher.

Władimir Putin ma po wyborach trzy scenariusze do wyboru: kosmetyczne poprawki w istniejącym systemie, otwarcie gospodarki i społeczeństwa na "Wielką Europę" lub pozostanie na nieeuropejskiej ścieżce - ocenia profesor Rosyjskiej Akademii Nauk.

"Rosyjskie społeczeństwo jest zbudowane na imitacji zasad demokracji, gospodarki rynkowej i praw człowieka. Ta konstrukcja systemu politycznego, wzmocniona nadwyżką dochodów do budżetu państwowego ze sprzedaży ropy i innych surowców, zawsze pokazywała swoją wysoką wytrzymałość" - zaznacza na portalu IPG Gontmacher.

W rzeczywistości wszystko funkcjonuje wokół jednej realnie działającej instytucji - nieusuwalnej władzy i jej głównego oblicza, czyli Władimira Putina - dodaje ekonomista. By ukryć ten fakt, działa potężna machina propagandowa, kontrolująca wszystkie główne media, a jakakolwiek prawdziwa opozycja polityczna jest marginalizowana - twierdzi profesor.

Tymczasem model ekonomiczny opierający się na eksporcie surowców okazał się kruchy - ocenia. W 2013 r., kiedy cena ropy sięgała 110 dolarów za baryłkę, a kryzys w stosunkach rosyjsko-ukraińskich nie nabrał jeszcze otwartego kształtu, PKB Rosji odnotował wzrost o 1,3 proc. Znaczny spadek cen ropy i gazu oraz zachodnie sankcje "od razu zastopowały wzrost gospodarczy" - zauważa, informując przy tym, że już piąty rok z rzędu realne dochody rosyjskiej ludności spadają.

Reklama

Zdaniem Gontmachera wciąż wysoki rating zaufania dla Putina obecnie jest związany z obawami obywateli o swoją przyszłość socjalną i z koniecznością przeprowadzenia reform w kraju.

Pierwszy scenariusz do wyboru nie zakłada żadnych zmian w systemie politycznym, jako że tworzenie instytucji demokratycznych w stylu europejskim zajęłoby zbyt dużo czasu, może nawet dziesięciolecia - podkreśla analityk. Dlatego dla przywrócenia wzrostu gospodarczego na poziomie nie mniejszym niż 4 proc. rocznie wystarczy udzielić przedsiębiorcom tanich kredytów i obniżyć podatki. Można do tego dodać kosmetyczne poprawki do systemu sądowniczego i wymiaru sprawiedliwości oraz nowe środki wsparcia socjalnego - wyjaśnia.

Drugie podejście, forsowane przez ekspertów skupiających się głównie wokół byłego ministra finansów Aleksieja Kudrina, zakłada, że proste pompowanie pieniędzy w gospodarkę nie tylko nie zapewni wzrostu gospodarczego, ale wręcz przeciwnie, doprowadzi do wybuchu inflacji i pogorszy klimat inwestycyjny. Ich zdaniem w nadchodzących latach należy zwiększyć nakłady na kapitał ludzki, infrastrukturę i wdrożyć nowe technologie. Co więcej, należy znacznie zwiększyć efektywność organów rządzących. Nie jest to możliwe bez otwartości gospodarki i społeczeństwa wobec "Wielkiej Europy", której częścią pozostaje Rosja. Reformy te nie mają szans bez zmiany politycznego systemu w Rosji - podsumowuje Gontmacher.

Trzeci kierunek bazuje na twierdzeniu, że Rosja stanowi wyjątkową, nieeuropejską cywilizację, opartą na tzw. wartościach tradycyjnych, a państwo występuje w charakterze istoty sakralnej w stosunku do jednostki, która powinna mu służyć. Zgodnie z tym podejściem każdy, kto krytykuje Rosję, staje się jej wrogiem. To podejście w znacznym stopniu jest realizowane w Rosji w ramach systemu autorytarnego - twierdzi Gontmacher. Doprowadziło to do kryzysu gospodarczego i formowania takiego kierunku polityki zagranicznej, który przyczynił się do znacznego zaostrzenia stosunków międzynarodowych i nałożenia sankcji na Rosję.

Odnosząc się do prezydenckiego orędzia z 1 marca, ekonomista podkreśla, że najbardziej prawdopodobnym kierunkiem, który obierze Putin, będzie połączenie opcji "poprawek kosmetycznych" - jednak bez pompowania w gospodarkę tanich pieniędzy - wraz z elementami nieeuropejskiej drogi Rosji.

Praktycznie podczas całej prezydentury Putina realizowano scenariusz "odejścia od +Wielkiej Europy+" - analizuje ekspert. Ocenia, że lata kolejnej kadencji Putina będą ciężkie dla Rosji. Chęć Putina do przeprowadzenia zmian, bez zmieniania niczego, wcześniej czy później doprowadzi do otwartego kryzysu.