Na Krymie otwarto w niedzielę lokale wyborcze, pracują tam także zagraniczni obserwatorzy z 20 państw, m.in. Niemiec, Szwecji, Danii i Ukrainy – informuje Radio Swoboda.

Przed wyborami szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini zapowiedziała, że UE nie uzna wyborów przeprowadzonych na Krymie. Jak podkreśliła Mogherini, Unia nie uznaje nielegalnej aneksji i ją potępia. Wskazała m.in. na postępującą militaryzację półwyspu i łamanie praw Tatarów krymskich, wzywając do przestrzegania praw człowieka i uwolnienia urodzonego na Krymie reżysera Ołeha Sencowa, aresztowanego w Symferopolu i przewiezionego do Rosji w maju 2014 roku, oraz innych aktywistów.

Ukraińskie ministerstwo spraw zagranicznych opublikowało z kolei wspólne oświadczenie ministrów spraw zagranicznych Polski, Danii, Estonii, Łotwy, Litwy, Rumunii, Szwecji i Ukrainy, w którym zapewniają oni, że wyniki wyborów na Krymie nie zostaną uznane. „Nie zapomnimy o okupowanym Krymie i nie pozwolimy usunąć go z międzynarodowej agendy” – deklarują szefowie dyplomacji.

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko wezwał UE do ogłoszenia nowych sankcji wobec osób zaangażowanych w organizowanie rosyjskich wyborów na Krymie.

Reklama

Mieszkańcy tego półwyspu po raz pierwszy biorą udział w wyborach prezydenckich Rosji. Jak informuje Deutsche Welle, zarejestrowanych jest tam ok. 1,5 mln wyborców.

Rosyjską aneksję Krymu, do której doszło po deklaracji niepodległości po zajęciu Krymu przez rosyjskie siły specjalne i nieuznanym przez społeczność międzynarodową referendum, uznało zaledwie kilka państw, w tym Wenezuela, Syria, Afganistan i Korea Północna. UE, USA i inne państwa na aneksję odpowiedziały sankcjami.

18 marca przypada czwarta rocznica aneksji Krymu, która w Rosji jest określana jako „ponowne przyłączenie do macierzy”. W związku z tym na półwyspie organizowane są liczne imprezy upamiętniające tę rocznicę i mające mobilizować wyborców do głosowania. Według komentatorów termin wyborów prezydenckich w Rosji celowo wybrano tak, by zbiegł się z rocznicą aneksji Krymu, przedstawianej w Rosji jako sukces faworyta wyborów, prezydenta Władimira Putina, i przyczyniającej się do jego wysokiego poparcia.

Ze względu na obowiązywanie w Rosji aż dziewięciu stref czasowych głosowanie w wyborach trwa niemal dobę. Rozpoczęło się o godz. 21 w sobotę czasu polskiego w najdalej wysuniętych na wschód regionach - na Czukotce i Kamczatce - i potrwa do godz. 19 czasu polskiego w graniczącym z Polską obwodzie kaliningradzkim.

Justyna Prus (PAP)