Uczestnicy konferencji omawiali problemy związane z komercjalizacją wyników badań naukowych w Polsce w ostatnich latach. Dyrektor Departamentu Innowacji w Ministerstwie Przedsiębiorczości i Technologii Jan Filip Staniłko uważa, że źródło problemów ma naturę finansową. Jego zdaniem trudno jest znaleźć dziś w Polsce klientów na pewne typy rozwiązań, np. zaawansowane rozwiązania półprzewodnikowe czy produkty biotechnologiczne, których koszt rejestracji przekracza możliwości polskich podmiotów.

Problemy leżą też po stronie uczelni - to np. brak mechanizmów, które nagradzają działania związane z komercjalizacją - dodał przedstawiciel MPT. "Jeżeli uczelnia nie jest premiowana również finansowo, w algorytmie finansowania za to, że inwestuje w część transferową, to właściwie dlaczego ma to robić?" - powiedział.

Wskazał też na historyczne źródła problemów z przedsiębiorczością. "Gospodarka jako całość i nauka jako całość od wielu dziesiątków lat nie zajmuje się tworzeniem nowych rzeczy lub nowych usług. Innowacyjność w PRL była bardzo mocno imitacyjna - szukaliśmy często rozwiązań, których nie mogliśmy zaimportować. Była też logika substytucji: tworzenie polskiej elektroniki od zera, w wielu przypadkach były też bariery polityczne" - przypomniał.

Doradca Zarządu KPMG, dr Jerzy Kalinowski dodał, że polskie przedsiębiorstwa od lat nie myślały strategicznie, w perspektywie dalszej, niż 3-5 lat. "Żyły +tu i teraz+, tym, co będzie za trzy miesiące. Inwestycje w prace badawczo-rozwojowe, jeśli się nie spłacały w perspektywie 6-12 miesięcy, to nie miały sensu" - zauważył.

Reklama

Dodał, że na pojawiające się obecnie ułatwienia systemowe, dotyczące innowacyjności, polscy przedsiębiorcy patrzą głównie jako na możliwość pozyskania dodatkowych pieniędzy - albo przez pryzmat uzyskania ulg dodatkowych.

Dr Kalinowski dodał, że doprowadzenie do sytuacji, w której "przemysł będzie rozmawiał z akademią", wymaga czasu. "Nie jest tak, że nagle wszystko zaskoczy i za dwa-trzy lata wskaźniki pójdą w górę. Bo to jest megazmiana kulturowa, dotyczy zarówno pracowników nauki, jak też strony biznesowej" - mówił.

Katarzyna Samsel z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju zauważyła z kolei, że nauka i biznes nie stanowią dwóch izolowanych światów. "Coraz więcej naukowców - zarówno młodych, jak i starszych - zaczyna myśleć w ten sposób: skoro z żadnym z przedsiębiorców w tej chwili nie było mi po drodze, to może założę własną firmę i w ten sposób wdrożę na rynek własny pomysł. I coraz większa liczba przedsiębiorców zgłasza się do NCBR z zapytaniem o ofertę i - jak powiedziała - "okazuje się, że oni na swoim pokładzie, wśród ludzi zatrudnionych, mają dużą grupę naukowców" .

Jan Filip Staniłko zaznaczył, że struktura wydatków na badania i rozwój w Polsce jest już właściwa. "Biznes wydaje już odrobinę więcej niż sektor publiczny. Z drugiej strony mamy największy wzrost aktywności innowacyjnej w OECD - z bardzo niskiego poziomu, ale to idzie bardzo szybko do góry. I mamy stale rosnące zatrudnienie w sektorze badawczo rozwojowym" - tłumaczył. Dodał, że zmianę widać, ale jej ewentualne efekty dadzą się odczuć za dłuższy czas. (PAP)