Polski rząd spędził dwa ostatnie lata na izolowaniu się od UE w wielu istotnych kwestiach, począwszy od kwestii praworządności, a skończywszy na polityce migracyjnej. Jednak w samą porę przypomniał sobie, kim są jego prawdziwi przyjaciele.

Po tym jak brytyjska premier Theresa May potwierdziła, że to Rosja ponosi winę za próbę otrucia byłego oficera rosyjskiego wywiadu Siergieja Skripala, który przeszedł na stronę Brytyjczyków, Polska wyraźnie stanęła po stronie swoich unijnych sojuszników i zażądała od UE nałożenia na Kreml nowych sankcji. Rząd w Warszawie dąży także do zablokowania budowy gazociągu Nord Stream 2.

Podczas gdy Czechy i Węgry życzliwym okiem patrzą w stronę Moskwy, Polska wyraźnie postrzega geopolityczne działania Władimira Putina jako poważne zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa. To w dużej mierze pochodna katastrofy lotniczej w Smoleńsku z 2010 roku, o którą lider PiS Jarosław Kaczyński obwinia Kreml.

- Sposób w jaki UE zareagowała na sprawę rosyjskiego agenta przypomina, że silna UE jest dobra dla Polski. Polska musi zdecydować, gdzie leżą jej interesy. Być może kluczowe jest dla niej odzyskanie adekwatnych do jej potencjału wpływów w Brukseli – powiedziała Judy Dempsey z Carnegie Europe.

Najpierw Warszawa musi jednak rozwiązać z UE spór dotyczący kwestii reformy polskiego wymiaru sprawiedliwości.

Reklama

Polska wezwała Niemcy do ponownego rozważenia planów budowy gazociągu Nord Stream 2. Zdaniem polskiego wiceministra spraw zagranicznych Konrada Szymańskiego próba otrucia Skripala jest wyraźnym sygnałem, że Rosja nie jest dla UE wiarygodnym partnerem biznesowym.

UE może w tym tygodniu zdecydować o nałożeniu na Rosję kolejnych ekonomicznych i politycznych sankcji. Jednak uzyskanie w tej sprawie zgodności wewnątrz Wspólnoty może okazać się w tym momencie niemożliwe.

Bruksela niechętnie patrzy na wprowadzenie w Polsce nowelizacji ustawy o IPN-ie. Polski rząd nie zamierza jednak cofać wprowadzonych w ostatnim czasie reform. Liczy bowiem na poparcie Węgier, które stoją z Warszawą w jednym szeregu w kwestiach związanych z praworządnością i migracją.

- To prawdopodobnie pokerowa zagrywka, w której Polska chce przetestować jedność i zdecydowanie UE w utrzymywaniu swojej politycznej linii. Może dalej eskalować napięcie i w końcu doprowadzić do nałożenia sankcji. Testuje, jak silna jest UE – powiedział niemiecki europarlamentarzysta Jo Leinen.

>>> Polecamy: Łada: Sama Merkel jest przeciwna Nord Stream, ale nigdy tego oficjalnie nie powie [WYWIAD]