Komisja weryfikacyjna uchyliła we wtorek decyzje reprywatyzacyjne ws. nieruchomości w Warszawie przy ulicy Hożej 23/25, 25 i 25a. Ich sprawa może być jednym z symboli "patologii" reprywatyzacyjnej - ocenił przewodniczący komisji Patryk Jaki.

Komisja przeprowadziła rozprawę ws. nieruchomości przy ul. Hożej w połowie listopada ub. roku. Prawa do Hożej 25a "handlarz roszczeń" Marek M. kupił za symboliczną kwotę od starszych kobiet - spadkobierczyń właścicieli. W związku z reprywatyzacją nieruchomości przy Hożej zarzuty usłyszeli b. urzędnicy miasta. Świadkowie mówili o utrudnianiu życia mieszkańcom po przejęciu nieruchomości przez M.

We wtorek Jaki poinformował na konferencji prasowej, że komisja postanowiła uchylić decyzje reprywatyzacyjne prezydenta m. st. Warszawy, odmówić ustanowienia prawa użytkowania wieczystego wobec nieruchomości przy Hożej 23/25, 25 i 25a.

Jednocześnie komisja podjęła decyzję o nakazaniu miastu przejęcia zarządu nad wymienionymi nieruchomościami i przywrócenie czynszu miejskiego.

Patryk Jaki podkreślił, że nieruchomości przy ul. Hożej w sumie warte są dziesiątki milionów złotych. "To jest reprywatyzacja, która (...) może być jednym z symboli patologii reprywatyzacyjnej" - ocenił szef komisji weryfikacyjnej.

Reklama

"Mówimy o nieruchomościach wartych dziesiątki milionów złotych, które zostały zakupione za 50, 500 zł. Prawo do odszkodowań z tych nieruchomości zostało zakupione za 300 zł" - powiedział Jaki.

Uzasadniał, że przy wydawaniu decyzji reprywatyzacyjnych nastąpiło rażące naruszenie przepisów prawa poprzez nieustalenie prawidłowego kręgu stron postępowania. "Prezydent Warszawy przyjął dokumenty przedstawione przez osobę zainteresowaną i jedynie na ich podstawie ustalił stan faktyczny. Przebieg spadkobrania nie był w ogóle przedmiotem rozważań prezydenta Warszawy" - wskazał.

Zdaniem Jakiego, w przypadku kamienic przy Hożej nie doszło do zbadania przez prezydenta Warszawy przesłanki posiadania. Przypomniał w tym kontekście, że jeden ze spadkobierców zginął w Katyniu w maju 1940 r.

Dodał, że w przypadku kamienicy przy Hożej 23/25 miasto nie uwzględniło jako stron postępowania właścicieli wyodrębnionych lokali.

Według szefa komisji, prezydent stolicy zaniechał czynności dowodowych, nie ustalił autentyczności testamentu jednej ze spadkobierczyń. "Tymczasem z opinii biegłego grafologa sporządzonej na potrzeby postępowania przed komisją wynika, że zachodzą okoliczności dotyczące autentyczności testamentu" - mówił Jaki.

Jak podkreślał, przyznano prawo użytkowania wieczystego do gruntu, który jedynie w części był przedmiotem własności przedwojennych właścicieli. "Komisja stwierdziła, że prezydent m.st. Warszawy nieprawidłowo wyliczył wielkość udziału beneficjentów w decyzji przyznającej prawo użytkowania wieczystego nieruchomości" - mówił. Według Jakiego miasto mogło przejąć nieruchomości.

Zdaniem komisji, sytuacja mieszkańców kamienic przy Hożej znacząco się pogorszyła, a prowadzone remonty znacząco wykraczały poza "normalne standardy tych prac". Jaki powiedział, że "najemcy lokali mieszkalnych stali się adresatami bezpośrednich gróźb, a nawet przemocy fizycznej", a "współwłaściciele nieruchomości wywierali presję na najemcach".

"W ocenie komisji prezydent m.st. Warszawy wydając decyzję reprywatyzacyjną jako wynajmujący powinien zagwarantować najemcom lokali komunalnych kontynuację ich sytuacji prawnej w ramach zawartej przez gminę umowy najmu. Mając na względzie możliwości ich pogorszenia m.st. Warszawa powinno podjąć działania i środki w celu zabezpieczenia sytuacji prawnej lokatorów" - mówił Jaki. Stwierdził, że "wydając decyzje reprywatyzacyjną gmina podjęła ryzyko powstania w przyszłości roszczeń odszkodowawczych ze strony lokatorów".

Szef komisji weryfikacyjnej przypomniał również, że "handlarz roszczeń" Marek M. kupił część udziałów do kamienic przy Hożej za rażąco niską cenę 500 zł.

Wiceszef komisji weryfikacyjnej Sebastian Kaleta mówił, że przez lata ratusz nie chciał zwrócić uwagi na swoich mieszkańców, a komisja pokazuje, że jednak po latach można przywracać sprawiedliwość.

"Mieszkańcy dwa lata po wydaniu decyzji (reprywatyzacyjnej) zwracali się do prezydent miasta, opisując dramatyczny los, który ich spotkał po reprywatyzacji. Niestety musieli czekać kolejnych siedem lat, aby powstał taki organ jak komisja weryfikacyjna" - powiedział Kaleta.

Komisja od początku czerwca ub.r. bada zgodność z prawem decyzji administracyjnych w sprawie reprywatyzacji warszawskich nieruchomości.

Komisja uchyliła już decyzje władz miasta o przyznaniu Maciejowi M. praw do dwóch działek przy ul. Twardej oraz do nieruchomości Sienna 29; o przyznaniu Marzenie K., Januszowi P. i mec. Grzegorzowi M. praw do działki Chmielna 70; o przyznaniu spadkobiercom i Markowi M. praw do Nabielaka 9 (gdzie mieszkała Jolanta Brzeska); o zwrocie spadkobiercom trzech działek na pl. Defilad; o przyznaniu poszczególnym spadkobiercom praw do Poznańskiej 14, Marszałkowskiej 43 i Nowogrodzkiej 6a.

Ponadto, komisja weryfikacyjna uznała, że decyzja reprywatyzacyjna z 2003 r. ws. nieruchomości przy Noakowskiego 16 została podjęta z naruszeniem prawa. Komisja zobowiązała też beneficjentów reprywatyzacji do zwrotu równowartości nienależnego świadczenia w wysokości ponad 15 mln zł.

>>> Czytaj też: Polska odrzuca zarzuty KE ws. praworządności. Jest stanowisko rządu