W minionym tygodniu wartość baryłki ropy Brent na giełdzie w Londynie konsolidowała się w przedziale 44,00-48,00 USD. Inwestorzy czekają na rozstrzygnięcia na innych rynkach, które mogłyby wskazać kierunek dla notowań „czarnego złota”. Światowe giełdy papierów wartościowych skonsolidowały się w pobliżu istotnych wsparć (usytuowanych na poziomach zeszłorocznych minimów).

Fatalne dane napływające z globalnej gospodarki nie pozwalają na rozpoczęcie większej korekty wzrostowej, z drugiej strony nie są one wystarczająco silnym impulsem by sprowadzić notowania indeksów giełdowych do kilkuletnich dołków. Podobnie sytuacja przedstawia się na rynku ropy, który jest dodatnio skorelowany ze światowymi parkietami.

Dodatkowym czynnikiem, który hamuje zniżkę notowań „czarnego złota” są spekulacje na temat dalszego ograniczania wydobycia przez kraje OPEC. Ostatnio szef kartelu powtórzył, że przedstawiciele OPEC nie cofną się przed dalszą redukcją produkcji, jeśli ceny będą utrzymywać się na niskich poziomach. Nie czekając na taką decyzję, Arabia Saudyjska zmniejszyła już wydobycie poniżej wyznaczonego dla niej oficjalnego limitu. Podobnie uczynił również Katar. Obecnie produkcja ropy w tych państwach kształtuje się na najniższych od kilku lat poziomach.

Pozostali członkowie OPEC wydobywają na razie nieco więcej niż zakładają to oficjalne limity, jednak również dokonują redukcji. Działania te przedstawiciele kartelu argumentują dynamicznie spadającym popytem na „czarne złoto” oraz nieopłacalnością produkcji przy jego obecnych cenach. Dopóki na światowych rynkach utrzymywać się będą kiepskie nastroje, powodowane obawami o losy globalnej gospodarki, kroki poczynione przez OPEC będą prawdopodobnie w stanie jedynie powstrzymywać notowania ropy od większych spadków. Impuls do wzrostów dadzą one dopiero, gdy z największych państw zaczną napływać pierwsze oznaki ożywienia. Na te przyjdzie nam z pewnością jeszcze długo poczekać.

Reklama

Coraz bardziej prawdopodobny staje się fakt, że dopiero w 2010 r. sytuacja w globalnej gospodarce zacznie się istotnie poprawiać. Według najnowszych prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego, w 2009 r. będzie się ona rozwijać w tempie zaledwie 0,5%. Poprzednio zakładano jej wzrost o 2,25%. Zmiana tych prognoz prawdopodobnie skłoni Międzynarodową Agencję Energii do obniżenia jej oczekiwań odnośnie popytu na ropę naftową w 2009 r. Znacząca obniżka może okazać się istotnym argumentem przemawiającym za powrotem notowań „czarnego złota” do spadków. By jednak mogły się one dokonać niezbędny wydaje się impuls z innych rynków, przede wszystkich z rynku kapitałowego.

Notowania miedzi po osiągnięciu 2-miesięcznego szczytu w poniedziałek konsekwentnie spadały. W piątek cena za tonę surowca w kontraktach trzymiesięcznych notowanych na giełdzie w Londynie kształtowała się na poziomie 3155 dolarów, wobec 3560 dolarów na początku tygodnia. W ceny miedzi najbardziej uderzają obawy o spadek globalnego popytu na surowce – potwierdzeniem tych obaw są nieustannie rosnące zapasy. W piątek poziom rezerw monitorowanych przez London Metal Exchange wzrósł powyżej 429,5 tys. ton – ostatni raz wielkość tą zanotowano w listopadzie 2003 roku.

O tym, jak ważny jest to wskaźnik dla nastrojów na rynku, może świadczyć fakt, iż chwilowy i nieznaczny spadek zapasów na początku bieżącego tygodnia okazał się wystarczającym powodem dla wzrostu cen o ponad 100 dolarów za tonę. Do zmiany tej należy jednak podchodzić dość ostrożnie, gdyż spadki zanotowały jedynie magazyny w Europie, a nie w Azji, która jest największym światowym konsumentem surowca.

Większym popytem i zmiennością notowań niż surowce przemysłowe charakteryzowały się metale szlachetne. Cena złota pomiędzy tygodniowym minimum i maksimum zmieniła się o 55 dolarów – a zmiana ta nastąpiła w jednym ruchu. W przeciągu dwóch dni w środku minionego tygodnia cena za uncję kruszcu wzrosła z poziomu 875 do 930 dolarów. Następne sesje przyniosły jednak spadek notowań i ostatecznie na początku bieżącego tygodnia cena złota kształtuje się na poziomie 900 USD za uncję. Wysokie notowania tego metalu wspiera jego rola jako bezpiecznego aktywa inwestycyjnego, z drugiej strony jednak spadający popyt na złoto ze strony największego importera kruszcu – Indii, przemawia za możliwością dalszych spadków.