Statystycy GUS podsumowali ruch graniczny i zakupy obcokrajowców nad Wisłą oraz naszych rodaków za granicą.
W ubiegłym roku granicę Polski przekroczono 287,1 mln razy. Najpopularniejsza (60 proc. z tej liczby) była ta na Odrze. Wydatki wszystkich obcokrajowców wzrosły w tym czasie o 6 proc. w porównaniu z rokiem 2016. Tylko w IV kw. minionego roku wydali u nas ok. 9,5 mld zł. W tym samym czasie my zostawiliśmy za granicą ok. 4,4 mld zł.
Eksperci badają wydatki osób, które przekraczają przejścia lądowe, morskie lub powietrzne. Nie zawsze kraj, z którego przyjeżdżają do nas obcokrajowcy, jest tożsamy z ich obywatelstwem. Jednak w przypadku granicy lądowej, przez którą przejeżdża większość robiących w Polsce zakupy, zdecydowana większość zamieszkuje w pasie przygranicznym do 50 km. Na tym obszarze zostaje też najwięcej pieniędzy.

Ukrainiec zostawia 777 zł. Niemiec – 424 zł

Reklama
Pod koniec ubiegłego roku najszerzej portfele otwierali w Polsce tradycyjnie już Niemcy. Na towary i usługi wydali w ostatnich trzech miesiącach minionego roku 3,24 mld zł. Na drugim miejscu byli Ukraińcy, którzy w tym samym okresie zostawili 2,1 mld zł. W całym roku było to ok. 7,7 mld zł, czyli o ok. 8 proc. więcej niż w 2016.
– Rosnące wydatki naszych wschodnich sąsiadów to pochodna coraz liczniejszej ich obecności w Polsce. Z najnowszego „Barometru Imigracji Zarobkowej” wynika, że Ukraińcy pracują już w 39 proc. dużych firm. Jednak na razie nie chcą zostawać na stałe. Tylko 11 proc. deklaruje chęć osiedlenia się nad Wisłą, co z punktu widzenia rozwoju naszej gospodarki nie jest korzystne. Ukraińcy, którzy zostawaliby na dłużej, przyczyniliby się jeszcze bardziej do wzrostu naszego PKB – uważa Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service. To firma, która specjalizuje się w rekrutowaniu pracowników za wschodnią granicą.
GUS policzył, że podczas tylko jednej wizyty w IV kw. 2017 r. przeciętny Ukrainiec zostawiał w Polsce 777 zł. Dla porównania obywatel Niemiec – 424 zł. Nie zmienia to tego, że przyjeżdżający zza Odry są niekwestionowanymi liderami zakupów, bo wydali w ostatnich dwunastu miesiącach aż 16 mld zł.
Eksperci z Personnel Service obliczyli jednak, że od 2012 r. wydatki Ukraińców w Polsce wzrosły aż dwukrotnie – z 3,6 mld w 2012 r. do 7,7 mld w 2017. – Ci przebywający w Polsce na utrzymanie wydają najczęściej od 200 do 500 zł miesięcznie. To niewiele, ale warto pamiętać, że do obrotu detalicznego wchodzą nie tylko wydatki osób pracujących, ale też odwiedzających ich rodzin czy znajomych – zwraca uwagę Krzysztof Inglot.
Duże znaczenie mają także, podobnie jak we wszystkich wydatkach cudzoziemców, zakupy w pasie przygranicznym. Z danych GUS wynika, że na granicy polsko-ukraińskiej w ramach małego ruchu granicznego (MRG) w 2017 r. odprawiono 8,5 mln obcokrajowców, o 13,7 proc. mniej niż rok wcześniej. Statystyki pokazują też, że z kierunku wschodniego przybywają do nas głównie sąsiedzi. Na granicy z Ukrainą obywatele tego kraju stanowią aż 97,1 proc. wjeżdżających. W przypadku Rosji i Białorusi jest to ponad 90 proc. W ramach małego ruchu granicznego w ubiegłym roku na zakupy towarów i usług przeznaczono u nas 2,7 mld zł (o 5,4 proc. mniej r./r.). To dane dotyczące jedynie granicy polsko-ukraińskiej.

Z Rosją wciąż zawieszenie

Wydatki cudzoziemców byłyby pewnie wyższe, gdyby nie zawieszenie 4 lipca 2016 r. umowy o małym ruchu granicznym z Rosją. Z danych GUS, celników oraz Straży Granicznej wynika, że w 2015 r., czyli przed wprowadzeniem ograniczeń, przejścia z obwodem kalinigradzkim przekraczało 2,8 mln cudzoziemców. Blisko połowa tej liczby na zasadach MRG. Z tej formy chętniej korzystali Polacy, których do Rosji wjechało 3,3 mln, w tym 3,1 mln dzięki małemu ruchowi granicznemu.
Wydatki obcokrajowców, w przeważającej części Rosjan, którzy wówczas przekraczali granicę, sięgały 582 mln zł, z czego ok. 49 proc. to zakupy, które odbyły się dzięki przepisom o MRG. Polacy wydali w tym czasie w obwodzie kaliningradzkim o niemal 140 mln zł mniej niż Rosjanie u nas.
Tuż po zawieszeniu umowy, w lipcu 2016 r., liczba Rosjan przekraczających granicę spadła o jedną piątą, wśród rodaków spadek był gwałtowniejszy i przekroczył 80 proc. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wyjaśniało wówczas, że przygraniczny handel i polskie firmy, które miały w nim spory udział, nie ucierpiały tak mocno, bo karty małego ruchu granicznego zostały zastąpione wizami Schengen i krajowymi.
Jednak statystyki za 2016 r., kiedy umowa była już zawieszona przez pół roku, pokazują, że wydatki Rosjan spadły prawie o 17 proc.

Na górze listy budowlanka i RTV AGD

Z danych opracowanych przez GUS wynika, że w ostatnim kwartale ubiegłego roku 12 proc. zakupów dokonywanych przez cudzoziemców stanowiły żywność i napoje bezalkoholowe. Spośród artykułów nieżywnościowych największe wzięcie miały materiały do budowy, remontu i konserwacji domów lub mieszkań, na które przeznaczono blisko jedną czwartą wydatków. Jedna piąta poszła na sprzęt RTV i AGD, a ok. 13 proc. na części i akcesoria do środków transportu. To wyniki badania trendów zakupowych na tzw. lądowej granicy zewnętrznej.
Nieco inaczej zachowali się nasi sąsiedzi należący do UE. Blisko 57 proc. ich zakupów stanowiły towary nieżywnościowe. Co ciekawe, aż 13 proc. pieniędzy zostało w sektorze usługowym.
Polacy w zależności od tego, jaki kierunek podróży wybierają też mają różne preferencje. Na Wschód udajemy się głównie po paliwa. Na Zachodzie i Południu zostawiamy pieniądze w różnego rodzaju punktach usług (44 proc.).