"Analiza wszystkich okoliczności (..) każe nam myśleć o ewentualnym zaangażowaniu w to (próbę otrucia) brytyjskich służb wywiadowczych" - oświadczyło rosyjskie MSZ. "Jeśli stronie rosyjskiej nie zostaną przedstawione przekonujące dowody na to, że było inaczej, będziemy uważać, że mamy do czynienia z zamachem na życie naszych obywateli w wyniku masowej politycznej prowokacji" - podkreślono w oświadczeniu.

Wcześniej w środę rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zapowiedział, że w stosownym czasie Rosja odpowie na wydalenie jej dyplomatów. Dodał, że odpowiedź ta będzie zgodna z interesami Moskwy i że Rosja jest gotowa do współpracy z innymi krajami na zasadzie poszanowania interesów.

Skripal, były pułkownik rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, oraz towarzysząca mu córka Julia trafili do szpitala w stanie krytycznym, gdy 4 marca znaleziono ich nieprzytomnych w Salisbury w Anglii. Władze brytyjskie uznały, że zostali oni zaatakowani opracowanym w Rosji za czasów ZSRR bojowym środkiem trującym, określanym przez media nazwą Nowiczok.

W odpowiedzi na zamach Wielka Brytania wydaliła 23 rosyjskich dyplomatów; taka sama liczba brytyjskich dyplomatów musiała opuścić Rosję. Następnie większość państw UE, a także m.in. USA, Kanada, Australia i Ukraina ogłosiły o wydaleniu łącznie ponad 140 rosyjskich dyplomatów.

Reklama

>>> Czytaj też: Za Patrioty zapłacimy 4,75 mld zł. Błaszczak: "To dobra cena"