Za umożliwieniem głosowania Puigdemontowi opowiedzieli się członkowie prezydium parlamentu z Republikańskiej Lewicy Katalonii (ERC), a także z bloku Razem dla Katalonii (Junts per Catalunya), z ramienia którego 21 grudnia były premier uzyskał mandat deputowanego.

Oba proniepodległościowe ugrupowania forsowały bezskutecznie od stycznia do marca kandydaturę Puigdemonta na premiera Katalonii. Przeciwne ponownemu mianowaniu go szefem regionalnego rządu były władze w Madrycie.

Według wydawanego w hiszpańskiej stolicy dziennika "ABC" podczas wtorkowego posiedzenia prezydium parlamentu Katalonii przeciwni udzieleniu aresztowanemu Puigdemontowi prawa głosu byli politycy Ciudadanos oraz Partii Katalońskich Socjalistów (PSC).

Dziennik ujawnił, że prezydium zgodziło się na udzielenie głosu Puigdemontowi, mimo że negatywną opinię w sprawie tej procedury wydali prawnicy katalońskiego parlamentu. Stwierdzili oni, że decyzja ta jest "wątpliwa pod względem prawnym".

Reklama

Zgodnie z wtorkową decyzją Puigdemont będzie mógł upoważnić jednego z deputowanych do głosowania w jego imieniu podczas sesji plenarnych.

We wtorek prokuratura generalna niemieckiego kraju związkowego Szlezwik-Holsztyn poinformowała, że skierowała do tamtejszego Wyższego Sądu Krajowego wniosek o umieszczenie Puigdemonta w areszcie ekstradycyjnym.

Puigdemont, który od końca października ukrywał się w Belgii w obawie przed aresztowaniem przez hiszpański wymiar ścigania, został zatrzymany 25 marca przez niemiecką policję przy granicy z Danią. Polityk wracał autem z Finlandii, gdzie popularyzował katalońskie dążenia separatystyczne.

Wiadomość o aresztowaniu byłego premiera doprowadziła pod koniec marca do licznych protestów w Katalonii, w tym m.in. kilkudziesięciu blokad na autostradach i trasach szybkiego ruchu. Doszło też do starć zwolenników secesji z policją, w których rannych zostało ponad 100 osób.

Puigdemont jest w Hiszpanii oskarżony o rebelię i malwersację funduszy poprzez wydanie przez jego gabinet środków na nieuznawane przez Madryt referendum niepodległościowe z 1 października ub.r. Grozi mu do 30 lat więzienia.

>>> Czytaj też: Czy Macierewicz jest winny zbrodni wojennej? PO chce, aby prokuratura zbadała jego rolę ws. Nangar Khel