Propozycja w sprawie drugiej transzy środków, które mają pomagać w utrzymaniu syryjskich uchodźców w Turcji, została przedstawiona przez Komisję Europejską w połowie marca. Porozumienie między UE a Turcją dotyczące pomocy finansowej zostało uzgodnione jeszcze w 2016 roku. Na pierwszą wynoszącą 3 mld euro transzę przeznaczoną na lata 2016-17 państwa unijne musiały wyłożyć 2 mld euro; 1 mld euro pochodził z unijnego budżetu.

Komisja chce, by składka na wynoszącą kolejne 3 mld euro drugą transzę była podzielona analogicznie: dwie trzecie zebrane od państw członkowskich, a jedna trzecia z budżetu UE.

Takie rozłożenie ciężaru nie spodobało się jednak w niektórych stolicach. "Nikt nie kwestionuje tego, że należy przedłużyć pomoc dla Turcji. Pytanie dotyczy tego, jak rozłożyć obciążenia z tym związane" - powiedziało w czwartek PAP w Brukseli źródło dyplomatyczne zbliżone do negocjacji w tej sprawie.

Do tej pory rozmowa w gronie przedstawicieli państw członkowskich toczyła się na szczeblu eksperckim. W przyszłym tygodniu - jak podał rozmówca PAP - tematem mają zająć się ambasadorowie państw członkowskich w UE.

Reklama

Komisja Europejska, która decyduje o wydatkach ze wspólnej kasy, nie zamierza przyglądać się tym zabiegom bezczynnie. "Budżet UE nie jest nieskończony. Z naszej perspektywy utrzymanie dystrybucji środków tak, jak to działa obecnie, ma sens" - powiedziała w czwartek na konferencji prasowej rzeczniczka KE Natasha Bertaud.

Jak wyjaśniła, dzięki temu utrzymany zostanie dotychczasowy sposób zarządzania funduszem z udziałem państw członkowskich. Pomóc ma to także w uniknięciu cięć w innych wydatkach z budżetu UE, np. na stabilizację sytuacji w centralnej części Morza Śródziemnego czy wokół Libii, skąd przemytnicy przerzucają migrantów do Europy.

Sugestie dotyczące obcięcia tych funduszy wywołują irytację m.in. we Włoszech, które po zamknięciu szlaku z Turcji do Grecji stały się najbardziej obciążonym presją migracyjną krajem UE. Z drugiej strony część stolic wolałaby nie obciążać zanadto swoich krajowych budżetów, tylko przerzucić finansowanie uchodźców w Turcji na poziom UE.

Sytuacja na razie nie jest pilna. Jednak choć z końcem ubiegłego roku zakontraktowano 72 projekty mające na celu pomoc uchodźcom w Turcji o łącznej wartości 3 mld euro, realnie wypłacono niecałe 2 mld euro.

Zbytnie przeciąganie sprawy może wywołać jednak irytację Ankary. Dawał temu wyraz prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan na szczycie z liderami instytucji unijnych pod koniec marca w Bułgarii. "Mamy 3 mln uchodźców z Syrii, razem z uchodźcami z Iraku jest ich prawie 4 mln. Ze strony UE były określone zobowiązania finansowe, otrzymaliśmy 1,85 mld euro. Obecnie liczymy na drugą transzę w wysokości 3 mld euro; po ich otrzymaniu podejmiemy kroki, które przyczynią się do ulżenia losowi tych ludzi" – mówił.

Dla "28", która powoli przygotowuje się do przyszłorocznych wyborów do Parlamentu Europejskiego, utrzymanie porozumienia z Turcją, dzięki któremu zahamowano napływ uchodźców do Europy, ma kluczowe znaczenie. "Na końcu na pewno dojdziemy do porozumienia" - ocenił jeden z dyplomatów zaangażowanych w rozmowy w sprawie podziału kosztów.

Na pozytywne rozstrzygnięcie liczy też KE. "Mamy nadzieję, że dyskusje w Radzie doprowadzą do owocnych konkluzji tak szybko, jak to możliwe, żebyśmy mogli bezproblemowo kontynuować przekazywanie funduszy" - podkreśliła rzeczniczka KE.

Unijne środki na rzecz uchodźców w Turcji przeznaczone są przede wszystkim na pomoc humanitarną, edukację, opiekę zdrowotną, wzmocnienie lokalnej infrastruktury i wsparcie społeczno-ekonomiczne. Zadaniem organizacji, które uczestniczą w realizowaniu programów pomocowych, jest zaspokojenie najpilniejszych potrzeb ponad 3 mln uchodźców syryjskich przebywających w Turcji, często w bardzo trudnych warunkach.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)