Siedem lat temu Jarosław Kaczyński w książce „Polska naszych marzeń” zawarł swoją wizję ojczyzny. Od ponad dwóch lat jesteśmy świadkami jej urzeczywistniania. Nie we fragmentach. W całości. Chwieje się konstytucyjny trójpodział władzy, bo – jako prowadzący do imposybilizmu – nie przypadł on do gustu prezesowi partii rządzącej. Wymiar sprawiedliwości został upolityczniony i podporządkowany Zbigniewowi Ziobrze, bo zdaniem szefa Prawa i Sprawiedliwości minister powinien silniej nadzorować ten obszar państwa. Jeśli ktoś się zastanawiał, dlaczego Anna Zalewska postawiła na reformę edukacji, odpowiedź również znajdzie w książce Kaczyńskiego. Prezes rozważał kilka wariantów, ale zdecydował, że ośmioletnia szkoła podstawowa i czteroletnia średnia są optymalnym rozwiązaniem. To nic, że nie tłumaczy, dlaczego. Pani minister taka wskazówka wystarczyła. I można wymieniać dalej. Dezubekizajcja, degradacje, służba cywilna na usługach władzy, czystki kadrowe, polityka wstawania z kolan... Oto „Polska naszych marzeń”.
Książka ma niewielką objętość, ale ogromną wagę. Sądząc po tym, co obserwujemy w kraju od 2015 r., dla wykonawców wizji Jarosława Kaczyńskiego jest niczym Biblia lub co najmniej jak instruktaż. Jeśli ktoś chce zapunktować u prezesa, powinien po nią sięgnąć, a potem pojawić się na Nowogrodzkiej z pomysłem na realizację czegoś, co jeszcze czeka w kolejce. Jest coraz trudniej, bo większość pomysłów już została wdrożona. Ale wciąż nie wszystkie.
Co nas jeszcze czeka? Wybrałam pięć obszarów. O niektórych z nich się mówi, o części jest cicho. Zapytałam, czy Jarosław Kaczyński podtrzymuje swoje stanowisko względem całej piątki. Choć odpowiedzi nie otrzymałam, zakładam, że tak. Nie ma on bowiem w zwyczaju wycofywania się z raz obranej drogi lub czyni to niezwykle rzadko. A „Polska naszych marzeń” to projekt, który krystalizował się długo i którego nie udało się wcielić w życie w latach 2005–2007. Teraz nic nie stoi na przeszkodzie. Może co najwyżej nastąpić przesunięcie w czasie ze względów strategicznych.
Bogaci na cenzurowanym
Prezes PiS nie jest sympatykiem ludzi bogatych. Jego zdaniem władza może potrząsnąć nimi i ich przywilejami. Zastrzega wprawdzie, że tylko w razie złamania prawa i nieprzestrzegania reguł demokratycznych. Ale czy to nie jest wygodny wytrych? Próbowałam namówić na komentarz kilka osób z rankingu 100 Najbogatszych Polaków „Forbesa”. Nikt się nie zgodził. To zrozumiałe. Tak pozytywna, jak i negatywna ocena mogłaby się spotkać z represjami. Jak ktoś się nie boi działań władzy, to ta mogłaby chcieć mu udowodnić, że powinien. Albo odwrotnie. Jak się boi, znaczy, że ma coś do ukrycia i trzeba sprawdzić co.
Co rozumieć przez „potrząsanie”? Dwa możliwe poziomy wskazuje prof. Antoni Dudek, politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego: progresję podatkową i lustrację gospodarczą. Wydział prasowy Ministerstwa Finansów zapytany o działania w pierwszym obszarze odpowiada: „W MF obecnie nie są prowadzone prace nad zmianą ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, które byłyby skierowane na zwiększenie opodatkowania osób najbogatszych”.
Profesor Dudek jest jednak przekonany, że rząd sięgnie do kieszeni bogatych, kiedy przyjdzie na to czas. – Gdy skończy się koniunktura i zabraknie pieniędzy na sztandarowe programy typu „Mieszkanie plus”. I będzie to zgodne z retoryką PiS – zauważa politolog. Polacy nie przyklasną jednak takim pomysłom. – To jest pewien paradoks. Ogromna większość Polaków jest nieufna wobec bogatych i chce patrzenia im na ręce, ale też wierzy, że może do nich dołączyć. Konsekwencją aspiracji do zamożności jest brak przyzwolenia na wysokie podatki wobec osób zamożnych – wyjaśnia dr Wiesław Baryła, psycholog społeczny z Uniwersytetu SWPS w Sopocie. Przedstawia jeszcze jeden argument: mieszkańcy kraju nad Wisłą uważają, że każdy ma prawo wydać uczciwie zarobione pieniądze, jak chce.
Według Antoniego Dudka ugrupowanie rządzące może zdecydować się na prześwietlanie procesów prywatyzacyjnych po 1989 r. i ich unieważnianie. Systemowo. – Powstanie np. taka „komisja Jakiego ds. prywatyzacji”, a jej działanie zostanie uzasadnione regułą sprawiedliwości społecznej – przewiduje. Zastanawia się, czy dałoby się to przeprowadzić na gruncie prawnym, biorąc pod uwagę przedawnienie. Dałoby się. Popatrzmy na skargę nadzwyczajną, z którą będzie można wystąpić do Sądu Najwyższego w sprawach, które uprawomocniły się po 17 października 1997 r.
Ale co na to reszta społeczeństwa? Zdaniem Wiesława Baryły będzie na „tak”, bo jesteśmy podejrzliwi, zwłaszcza wobec najbogatszych. Ta podejrzliwość wzięła się z katolicyzmu i propagandy PRL, która wciąż w nas tkwi. Przetrwała w naszej kulturze. – Z badań psychologii społecznej i refleksji Milana Kundery wynika, że kultura jest znacznie trwalsza niż ustrój państwa – podkreśla dr Baryła. Podobne stanowisko zajmuje prof. Marcin Król, filozof i historyk idei z Uniwersytetu Warszawskiego. Uważa, że nierówności leżą u podstaw naszego życia i wszelkie próby ich niwelowania, w tym postulaty odbierania bogatym, spotkają się z przychylnością pozostałych grup społecznych. – Władza zagra na dwóch namiętnościach: równości i wspólnoty narodowej. I wygra – tłumaczy. Chociaż przeciwstawianie się nierównościom jest słuszne, to potrzeba tu dużej delikatności. O nią apeluje prof. Król. Ktoś go posłucha?
Szkolnictwo wyższe na bocznicy
Dziś jest przestarzałe i nie liczy się na świecie, a tak być nie powinno. Jarosławowi Kaczyńskiemu marzy się, aby polskie szkolnictwo wyższe docelowo przypominało brytyjskie, w którym uczelnie konkurują z najlepszymi na świecie. Jarosław Gowin, wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego, przyznaje, że książki szefa PiS nie przeczytał. – Wielokrotnie rozmawiałem na ten temat z prezesem PiS, a także dziesiątkami innych polityków tego ugrupowania. Jarosław Kaczyński bardzo uważnie przestudiował projekt ustawy i zgłosił do niego kilkanaście uwag, z których większość uwzględniłem. Żadna z tych uwag nie podważała generalnego kierunku reformy – tłumaczy. Czy to uratuje projekt, na który środowisko naukowe bardzo liczyło? Antoni Dudek uważa, że nie. Chociaż sama reforma 2.0 wpisuje się w główny cel lidera PiS, to osłabi lub wręcz zabije mniejsze ośrodki uczelniane. – Ponieważ PiS to partia wsi i małych miasteczek, nie zrezygnuje z tych nielicznych oaz, które ją wspierają, gdy środowisko naukowe w większości stoi murem przeciwko temu ugrupowaniu. Nie pozwoli na eliminację tych lokalnych centrów kulturotwórczych – wyjaśnia politolog.
– Nie wyobrażam sobie, by posłowie i senatorowie Zjednoczonej Prawicy mogli nie poprzeć projektu rządowego – mówi Jarosław Gowin. Istnieje jednak duża obawa, że trafi on na bocznicę. I być może nigdy się stamtąd już nie ruszy. Z takim scenariuszem zgadza się Wiesław Baryła, nie ukrywając przy tym rozczarowania, bo większość szkół wyższych, w tym Uniwersytet SWPS, bardzo poważnie podeszła do reformy. – To mogłaby być naprawdę dobra zmiana. Mogłaby przynieść poprawę jakości kształcenia. Szkoda, że to nie nastąpi. Szkoda, że minister Gowin nie postawi sobie pomnika, o który zabiega – stwierdza z żalem psycholog.
Z poglądem o możliwie lepszym poziomie jakości nauczania w wyniku reformy 2.0 polemizuje Marcin Król. Nie przywraca ona bowiem właściwego porządku, jaki w szkolnictwie wyższym powinien panować: na pierwszym miejscu jakość, a na drugim ilość. Nie eliminuje nadmiernej liczby studentów. Nie zapewnia właściwego finansowania. Nie pozwala na usuwanie najsłabszych nauczycieli akademickich. – W sumie więc nie ma większego znaczenia, czy wejdzie w życie, czy nie – podsumowuje.
>>> Czytaj też: Polski opór przed cyfryzacją. Pracownikom jutra Excel już nie wystarczy
Polityka historyczna z rozmachem
Każdy z nas słyszał o wstawaniu z kolan, żołnierzach wyklętych, dumnej ze swojej historii Polsce. A kto wie, co to są zadania antydyfamacyjne? Od początku sprawy z nowelą ustawy o IPN i związanym z nią konfliktem z Izraelem i USA powinien umieć je zdefiniować każdy. Są to bowiem zadania zwalczające obraźliwe dla Polski opinie i kampanie zniesławiające, w które ten akt prawny się wpisuje. Autorzy zmiany musieli z uwagą przestudiować pomysły Jarosława Kaczyńskiego, bo właśnie m.in. o takich zadaniach pisał, formułując elementy właściwie prowadzonej polityki historycznej. Nie przewidzieli konsekwencji. A może wręcz odwrotnie? Tak czy owak Ministerstwo Spraw Zagranicznych uwija się jak w ukropie, by tę konkretną sytuację uzdrowić. Na pytanie o realizację zadań polityki historycznej (w tym antydyfamacyjnych) przez placówki dyplomatyczne zareagowało milczeniem. Trudno więc stwierdzić, jak dużą rolę odgrywają ambasady i konsulaty dziś. Gdy Jarosław Kaczyński był premierem, wiele spodziewał się po ich działalności. Wtedy nie wyszło. Teraz raczej też nie jest lepiej.
– Każde państwo/społeczeństwo/środowisko prowadzi, świadomie lub nie, własną politykę historyczną – na różnych poziomach i z różnym skutkiem. Jednak żadna, nawet najszlachetniejsza w intencjach wizja nie przyniesie korzyści, szczególnie jeśli będzie realizowana przez osoby o bardzo wysokim progu wrażliwości emocjonalnej i niskim progu kompetencji merytorycznej, tj. rozeznania w realiach międzynarodowej komunikacji społecznej. Tak się właśnie zdarzyło przy nowelizacji ustawy o IPN i jej rażąco nieprecyzyjnych sformułowaniach – ocenia prof. Wojciech Kriegseisen, dyrektor Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk. Na zupełnie inny aspekt zwraca uwagę prof. Jakub Basista z Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, przestrzegając przed nachalnością polityki historycznej. Przypomina, że mimo polskiego przekonania o statusie naszego kraju jako mesjasza narodów nasza historia jest jedną z wielu w świecie. – Jeśli inni mają się przejmować naszymi dziejami albo przynajmniej je rozumieć, musimy podejmować wiarygodne działania. Pokazujące obie strony np. naszego stosunku do Żydów w czasie II wojny światowej. Nikt nam nie uwierzy, że byliśmy tylko bohaterami. Nie próbujmy się wybielać, bo to nie działa – radzi historyk.
Profesor Dudek podpowiada, aby politykę historyczną prowadzić spokojnie, w sposób przemyślany, cierpliwie czekając na długofalowe efekty. Przestrzega przed biernością, bo brak starań o pamięć historyczną państwa to jego kapitulacja.
Profesor Baryła zaś zaznacza: – Z psychologicznego punktu widzenia gra na narodowych uczuciach i potrzebach, jak szacunek do siebie czy duma z własnej grupy społecznej, opłaca się na krótką metę. W dłuższej perspektywie może to być jad dzielący ludzi. Bez pozytywnych rezultatów.
Jarosław Kaczyński chce w polityce historycznej rozmachu, a nie mikromanii, jaką uprawiała poprzednia władza. Dlatego m.in. z uznaniem przyjąłby superprodukcję filmową na temat powstania warszawskiego albo Bitwy Warszawskiej, taką z hollywoodzkim zacięciem. W początkowej fazie rządów Piotr Gliński, wicepremier, minister kultury i dziedzictwa narodowego, wspominał o możliwości realizacji tego pomysłu, ale potem nigdy do tego nie wrócił. Zdaniem Antoniego Dudka słusznie, bo produkcje filmowe na zlecenie polityczne są problematyczne. Popatrzymy na „Smoleńsk”. Jak są pieniądze na politykę historyczną i mają być inwestowane w filmy, to politycy nie powinni określać sposobu ich wykonania. – Dobra filmowa produkcja historyczna w Polsce? To raczej niemożliwe. I nie chodzi tylko o to, że zatrudnienie najlepszego reżysera czy gwiazd aktorskich nie gwarantuje sukcesu. Główna przeszkoda to jednostronne podejście do historii, zakłamujące prawdę – zauważa Jakub Basista. Nie może się nadziwić, że nie wykorzystaliśmy oscarowej „Idy” w działaniach historycznych, choć podobnie jak większość zna powody. Zdumiewa go również, że np. w USA polskiej historii uczy się prawie wyłącznie z książek anglosaskich historyków (np. świetnej, ale nieco przestarzałej historii Normana Daviesa), jakby polskich historyków nie było stać na przygotowanie kilku dobrych jednotomowych historii naszego kraju, pokazujących nasz punkt widzenia w światowym kontekście i z różnych perspektyw (narodowej, socjologicznej, ekonomicznej itp.). Chciałby, aby w polskich placówkach dyplomatycznych były broszury m.in. ze skrótem historii naszego państwa i by zawsze były wręczane każdemu cudzoziemcowi, który tam trafia. Muszą to być jednak opracowania prawdziwe, nie propagandowe, a także osadzone w historii powszechnej. – To by zadziałało znacznie skuteczniej niż film – nie ma wątpliwości historyk.
Jaka powinna być polityka historyczna, aby była skuteczna? – Ma przekonywać, a nie obrażać opinię publiczną, a więc nie wystarczy demonstrowanie własnych racji z przekonaniem, że są one słuszne, bo nasze, ale trzeba z nimi dotrzeć do słuchaczy, wykorzystując rozpoznane wcześniej ich słabości oraz punkty szczególnej wrażliwości. Polityka historyczna nie może się też ograniczać wyłącznie do doraźnego reagowania na rzeczywiste lub wydumane akty tzw. dyfamacji – potrzebne jest spokojne, konsekwentne a przede wszystkim długofalowe działanie na wszystkich poziomach komunikacji – podkreśla Wojciech Kriegseisen. Uważa, że do jej prowadzenia powołani być powinni publicyści z wiedzą o tematyce międzynarodowej oraz dyplomaci w konsultacji z historykami specjalizującymi się w danej problematyce. Nie jest to w żadnym razie zadanie dla historyków badaczy.
Kibice w armii
W kwestii wojska Jarosław Kaczyński zaskakuje swoimi poglądami. Oczywiste jest z jego punktu widzenia, że powinno ono zostać oczyszczone ze złogów PRL-owskich, ale tę operację mamy już za sobą za sprawą Antoniego Macierewicza. Nie jest też dyskusyjna teza, że armia potrzebuje ludzi po studiach, bo to zapewnia pewne minimum ogólnych kompetencji i kultury, które są tu potrzebne. Za to opinia, że świetnie się do tego nadają kibice piłkarscy, bo są odważni (na granicy brawury), mają zinternalizowane wartości patriotyczne i poczucie obowiązku wobec ojczyzny, jest szalenie ciekawą. – Oni tam już są. W utworzonych przez byłego ministra Macierewicza Wojskach Obrony Terytorialnej – śmieje się profesor Dudek. Po czym poważnieje, mówiąc, że armia nie powinna stawiać WOT na pierwszym miejscu. I że Mariusz Błaszczak może to odmienić, podobnie jak kwestię uzbrojenia, ponieważ on przejął stan „zero”, kiedy można tworzyć od nowa.
– Kibice piłkarscy w prawdziwej armii? Kosmiczna koncepcja z tego powodu, że to bardzo zróżnicowana i zmienna w swoich sympatiach grupa. Podobnie problematyczne są wykluczające się wzajemnie poglądy o wykształconych żołnierzach i brawurowych kibicach – zastanawia się dr Baryła.
Co na idee szefa PiS obecny minister obrony narodowej? Nie wiem. Mariusz Błaszczak nie znalazł czasu, by się wypowiedzieć. Na pewno będziemy mogli przyglądać się jego posunięciom.
>>> Czytaj też: Kształcenie zawodowe do odbudowy. "Potrzeba zawodów, które zaczęły znikać z rynku"
Mediów publicznych nie oddamy
„Jestem zwolennikiem bardzo silnych mediów publicznych. Od bardzo dawna opowiadam się za niemieckim rozwiązaniem: jeden program telewizji publicznej ma opozycja, drugi – rządzący. To jest chyba jedyny mechanizm mogący zapewnić pluralizm medialny” – pisze Jarosław Kaczyński. Do tego chciałby, aby Rada Mediów Narodowych była niczym Trybunał Konstytucyjny dla rynku medialnego. To bardzo ciekawe idee. Podobnie jak ta, że publiczna telewizja powinna być bogata, atrakcyjna programowo, bo ma wiele ról do odegrania. I to nic, że byłaby uprzywilejowana wobec innych nadawców.
Wszyscy eksperci są zgodni: pomysł podziału telewizji publicznej między władzę i opozycję nie sprawdzi się w Polsce. Dlaczego?
Antoni Dudek: – Zamiast publicznych mediów mamy rządowe i to się nigdy nie zmieni. Jedno ugrupowanie dochodzące do władzy zawłaszcza je subtelnie, drugie – prymitywnie, wyjątkiem była ekipa Jerzego Buzka, ale to ze względu na konflikt wewnątrzkoalicyjny. PiS postawił tu bardzo wysoko poprzeczkę, więc w przyszłości upartyjnienie nadawców publicznych jeszcze bardziej wzrośnie.
Wiesław Baryła: – W polskich warunkach to po prostu zalegalizowanie podziału społeczeństwa. U nas wchodzi w rachubę albo model BBC (finansowanie mediów publicznych z kieszeni podatnika), albo model komercyjny (wyłącznie media prywatne). Żaden jednak z powodów politycznych nie jest poważnie rozpatrywany. W dobie fake newsów bardzo potrzebne jest wiarygodne źródło informacji, ale obecnie media narodowe są dalekie od spełniania takiej roli. Nie chronią nas od produktów dziennikarskopodobnych, nad czym można jedynie ubolewać. Są karykaturą mediów, których Polacy potrzebują.
Marcin Król: – Byłby to anachronizm, ponieważ w Polsce nie ma jasnego podziału partyjnego w stylu: prawica – lewica. Gdyby nawet to pominąć, to mimo deklaracji, zbudowanie porządnych, niestanowiących tuby rządowej mediów publicznych jest marzeniem ściętej głowy, bo nawet od tak szlachetnego człowieka jak Tadeusz Mazowiecki usłyszałem kiedyś: „Telewizja jest nasza”, czyli rządowa. Poza tym telewizja publiczna w klasycznym wydaniu się kończy, bo w ogóle ludzie stopniowo przestają wpatrywać się w szklany ekran.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie odpowiedziało na pytania o zmiany na rynku medialnym i możliwe uwzględnienie w nich wizji szefa partii rządzącej. Kolejne projekty powstają, po czym trafiają do kosza. I taki stan zapewne potrwa tak długo, jak długo Jarosław Kaczyński, odkładając na bok książkowe refleksje, jest zadowolony z obecnej obsługi medialnej.
>>> Czytaj też: Matyja: Kaczyński nie chciał pozyskać neutralnych wyborców
Pan Kot(2018-04-07 11:38) Zgłoś naruszenie 199179
No tak. Prywatyzacja była uczciwa. Szkolnictwo wyższe jest super itd a głupi kaczor chce to wszystko zepsuć. Kibicują mu w tym oczywiście bezrobotni i małorolni, a światli się przeciwstawiają.
Pokaż odpowiedzi (3)Odpowiedzpanparagraff(2018-04-08 14:23) Zgłoś naruszenie 21
Diagnozy nie najgorsze, ale wykonanie - katastrofa!
an(2018-04-07 18:31) Zgłoś naruszenie 66
Problemem nie jest czy naprawiac lecz jak to zrobic. Chyba nie chcialbys azeby kowal (piekny zawod) kierowal sluzba zdrowia?
asdf(2018-04-07 15:02) Zgłoś naruszenie 146
oczywiście trzeba zostawić kastę zwaną dla jaj wymiarem sprawiedliwości w spokoju bo wszystko funkcjonuje świetnie a głupi pis chce wszystko zniszczyć
obserwator(2018-04-07 09:16) Zgłoś naruszenie 167145
Na początku artykułu przebija duża niechęć autorki do J. Kaczyńskiego. Jakkolwiek. Jego diagnozy w większości są prawidłowe. Co do realizacji. Pracuję się z tym co jest. W postkomunistycznej Polsce większość "elit" jest po prostu słaba, z mentalnością małostkowych pieniaczy bez dystansu i szerszej perspektywy. Dotyczy to zarowno lewicy jak i prawicy. Widać to na uczelniach, w szpitalach, sądach, itd. Zwyczajnie potrzeba czasu na głębokie zmiany w kraju a także w świadomości obywatela.
Pokaż odpowiedzi (2)Odpowiedzsid(2018-04-08 00:59) Zgłoś naruszenie 50
system edukacji jest slaby,,,,,,ci co kreują medialnie światopogląd to okręgówka-dziennikarze i politycy-jak ci ludzie zawędrowali tak wysoko,,okłady,sitwa
XY(2018-04-07 12:48) Zgłoś naruszenie 111
Nie tylko na początku.
Pamiętam lata 90(2018-04-07 12:29) Zgłoś naruszenie 15014
Kaczyński ma swoją wizję i ją realizuje, nie jest to może idealna wizja, ale wyłożył karty na stół. Poprzednie rządy nas bezczelnie oszukiwały. D. Tusk wykrzykiwał, że zwolni każdego kto będzie za podniesieniem podatków i nic takiego się nie stało. Moim zdaniem jedynym remedium na polskie dolegliwości jest nowy reset, taki jak podczas aksamitnej rewolucji. Każdego kto dogadał się z komunistami oraz każdego kto później dogadał się z post-komunistami i tworzył "beton" odsuwamy na zawsze od funkcji publicznych, nawet straży miejskiej i pożarnej. Niestety Polacy mają dość rewolucji i nie wierzę, że coś takiego mogłoby się stać. Inną kwestią jest fakt, że ówczesna lewica proponuje nam abyśmy zostali "paliwem" dla niemieckiej lokomotywy ciagnacej pociąg UE, brak pomysłu na własną politykę i wiara w to, że inni dbają o nasz interes całkowicie przekreślił ich autorytet w oczach milionów młodych Polaków, a bezprawie, które nam urządzili zostanie zapamiętane na długo. Tak czy inaczej tylko rozkruszenie betonu i całkowity demontaż systemu klikowo-partyjnego(wliczając Kaczyńskiego) może nam pomóc, inaczej będziemy zawsze obserwować dwie grupy plujące jadem jak autorka tego tekstu, a młodzi Polacy będą zasiłac zachodnie farmy, fabryki i domy publiczne.
Pokaż odpowiedzi (2)OdpowiedzPamiętam lata 90(2018-04-09 10:56) Zgłoś naruszenie 10
Łazarz, masz rację. Ja Kaczyńskiego traktuję jak resztę postkomuny on miałby być kruszony razem z resztą betonu. Nie znam człowieka, który sam by to zmienił, to musiałaby być kolejna rewolucja. Tym razem nie systemowa, a kadrowa. System potrzebuję szlifowania, kadry potrzebują demolki.
łazarz(2018-04-09 07:16) Zgłoś naruszenie 00
Pan prezes Kaczyński w którymś z wywiadów stwierdził, że potrzeba kilku pokoleń by ten stan rzeczy zmienić, dodam od siebie, że należałoby jeszcze utrzymywać kurs i kierunek by to się ziściło. Moim zdaniem Pan prezes nie jest w stanie skruszyć tego betonu, już świętej pamięci brat bliźniak, a ówczesny prezydent mawiał, że wyżej pasa nie podskoczysz.
Pp(2018-04-07 10:55) Zgłoś naruszenie 1411
Odnosnie ludzi bogatych. Przypomne ze druga stawka podatku dochodowego jest od 85 tys, co daje 5000 na reke na miesiac. Nie uwazam ze ten kto zarabia 5 kola na miesiac jest bogaty jesli posiada rodzine na utrzymaniu.
Pokaż odpowiedzi (7)Odpowiedz???????(2018-04-07 21:08) Zgłoś naruszenie 10
Aż 5 razu trzeba odpisać? Ulubiona liczba chyba A jak 5000 to mało to rozdzina jest tak duża z 500+ Pan/i pewnie 3000 to chyba źle nie jest
an(2018-04-07 17:54) Zgłoś naruszenie 10
?pytajnik musisz bo nie rozum.iesz co czytasz. 85000 to przychod czyli brutto, nastepnie odejmujemy koszty uzyskania przychodu i otrzymujemy dochod od ktorego liczymy podatek.Na koncu otrzymujemy kwote netto czyli na reke. 7083 pln przychodu to na reke 5002 pln.
an(2018-04-07 17:53) Zgłoś naruszenie 00
?pytaj.nik musisz bo nie rozumiesz co czytasz. 85000 to przychod czyli brutto, nastepnie odejmujemy koszty uzyskania przychodu i otrzymujemy dochod od ktorego liczymy podatek.Na koncu otrzymujemy kwote netto czyli na reke. 7083 pln przychodu to na reke 5002 pln.
an(2018-04-07 17:53) Zgłoś naruszenie 00
?pytaj.nik musisz bo nie rozumiesz co czytasz. 85000 to przychod czyli brutto, nastepnie odejmujemy koszty uzyskania przychodu i otrzymujemy dochod od ktorego liczymy podatek.Na koncu otrzymujemy kwote netto czyli na reke. 7083 pln przychodu to na reke 5002 pln.
an(2018-04-07 17:52) Zgłoś naruszenie 00
?pytajnik musisz bo nie rozumiesz co czytasz. 85000 to przychod czyli brutto, nastepnie odejmujemy koszty uzyskania przychodu i otrzymujemy dochod od ktorego liczymy podatek.Na koncu otrzymujemy kwote netto czyli na reke. 7083 pln przychodu to na reke 5002 pln.
an(2018-04-07 17:52) Zgłoś naruszenie 10
?pytajnik musisz bo nie rozumiesz co czytasz. 85000 to przychod czyli brutto, nastepnie odejmujemy koszty uzyskania przychodu i otrzymujemy dochod od ktorego liczymy podatek.Na koncu otrzymujemy kwote netto czyli na reke. 7083 pln przychodu to na reke 5002 pln.
?????(2018-04-07 16:08) Zgłoś naruszenie 18
5000x12= 85000? O Kurczaczek muszę do podstawowej wrócić
Marian(2018-04-07 09:47) Zgłoś naruszenie 12419
Jarek przynajmniej ma jakiś plan. Problemem nie jest pis tylko brak alternatywy, bo opozycja ma tylko hasła aby było tak jak było.
Pokaż odpowiedzi (2)Odpowiedzfef(2018-04-07 14:47) Zgłoś naruszenie 86
Opozycja jest głęboko chora i potrzebuje leczenia może kroplówki? " prawda chory plan chorego człowieka zapatrzonego w władze Putina" Nie dziwię się że jest problem z opozycją przy takim poziomie mentalnym zacytowanym powyżej. Ba! Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu ze to sympatycy PiS-u tego typu komentarze piszą, żeby wzmocnić swoją pozycje pokazując jakimi miernotą jest obecna opozycja.
prawda(2018-04-07 14:07) Zgłoś naruszenie 99
chory plan chorego człowieka zapatrzonego w władze Putina
tak będzie(2018-04-07 10:07) Zgłoś naruszenie 10626
Marzeniem większości Polaków nie tylko prezesa Kaczyńskiego, jest wykończenie obłąkanej post sowieckiej , marksistowskiej III RP. Kolejnym marzeniem wielu Polaków to uwolnienie Polski od kondominium Kreml - Berlin oraz skończenie z niemiecką Mittel Europa! Prezes to świetnie realizuje, przy wsparciu rzadu i Polaków patriotów wbrew opozycyjnej agenturze Kremla i Berlina. Polacy jeszcze marzą o jednym, by agenturę skazać i odesłać w niebyt .To stanie się zapewne już niedługo.
OdpowiedzPolon.(2018-04-07 11:11) Zgłoś naruszenie 6555
Ja uważam, ze zebrania sejmu (poza szczególnymi przypadkami) powinny się odbywać w piątki, soboty i niedziele. A reszta dni marsz do pracy leniuchy! Żadnej pensji jedynie zwrot kosztów dojazdu, noclegów itp Senat kiedyś może pełnił ważną funkcje, ale teraz powiedzmy sobie to iluzja. Oczywiście rząd i ministrowie powinni pracować przez cały tydzień -w sobotę godzinne fsprawozdanie z tego co ustalone w sejmie i przegłosowywanie transmitowane przez tv/internet Raz, dwa zweryfikowalibysmy kto jest dla pieniędzy, a kto nie. Skończyłyby się tez krzyki w sejmie, bo nie byłoby na to czasu.
OdpowiedzOlo(2018-04-07 11:02) Zgłoś naruszenie 5819
A autorka to KODziara czy POszołomka? Bo nikt zwyczajny by nie napisał takich bredni o Kaczorze....
OdpowiedzZobaczymy(2018-04-07 09:44) Zgłoś naruszenie 49132
Wizja narodowego socjalizmu realizowana przez sprawnego polityka ktory jest odrazajacym i chorym z nienawisci czlowiekiem. W normalnym kraju bylby pacjentem psychiatry, u nas zobaczymy..
Pokaż odpowiedzi (6)Odpowiedzs(2018-04-08 00:57) Zgłoś naruszenie 23
poogladaj na yt jak nienawidza mohery
asdf(2018-04-07 15:13) Zgłoś naruszenie 56
"odrażający i chory z nienawiści" he he - to już symptomy nie zaobserwowanej wcześniej formy ciężkiej lemingozy. Nie wiem czy jest jakiś lek przywracający do normalności po takim etapie choroby.
Dana(2018-04-07 12:01) Zgłoś naruszenie 128
Zauwazyłem ze wszyscy widzowie tvn zioną jakąś chorą nienaniścią.Opluwanie własnego kraju jest u nich takie trendy..
Gdynia(2018-04-07 11:39) Zgłoś naruszenie 67
Do Patrycji:leków na esbecką chorobe brak.
Jaś(2018-04-07 11:19) Zgłoś naruszenie 67
Rozumiem ze chodzi o herr tfusca.
Patrycja(2018-04-07 11:15) Zgłoś naruszenie 166
Czy ty nie zauważasz , że to ty jesteś tym chorym z nienawiści człowiekiem ?
oddany_czytelnik(2018-04-07 10:50) Zgłoś naruszenie 4262
"Ta podejrzliwość wzięła się z katolicyzmu i propagandy PRL, która wciąż w nas tkwi.". Nie znam żadnego przykazania, przypowieści biblijnej mówiącej o podejrzliwości. Widocznie autor wie lepiej ...
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzPolak(2018-04-08 21:47) Zgłoś naruszenie 10
Raczej z dzialania poprzedniego rzadu i zaklamanych mediow
Magda(2018-04-07 13:06) Zgłoś naruszenie 3713
Tvn -szkoła nienawiści.Zdumiony jestem nienawiścią znajomych,którzy tą stacje oglądają.Przykre.
Pokaż odpowiedzi (2)Odpowiedzhej(2018-04-08 15:12) Zgłoś naruszenie 32
Magda ja z koleji jestem zdumiony nienawiścią jaką zioną Jaro w Sejmie,pan Szydlo pokazujaca pazurki "te pieniadze nam się po prostu należą" widziałem nienawiść oglądaczy TVPis i saczace się klamstwa tam sprawozdawcy mają nosy jak pinokio jak się pomylą to powiedzą prawdę no bo teraz żądzi lepszy sort ,kasta *************** dziadu.
Krzew (2018-04-07 16:11) Zgłoś naruszenie 15
Jeśli jesteś homoseksualista który w dodatku jest chodzica to TVN Cię pokocha wszystko w twoich rękach
Afe(2018-04-07 11:18) Zgłoś naruszenie 3012
Lewacki cenzor wycina komentarze.Nie pozdrawiam.
OdpowiedzGuy Fawkes(2018-04-07 13:17) Zgłoś naruszenie 298
Autorka udowodniła jedno, że niektóre kobiety powinny ograniczyć się do 3xK. Kinder, Küche und Kirche. Inaczej lądują na czwartym K, choćby w obszarze polityki, bo ... słabe są.:))
Odpowiedzekonomista(2018-04-07 10:15) Zgłoś naruszenie 2428
Chore lewackie fasmagorie i tyle w temacie. Ta podejrzliwość wzięła się z katolicyzmu i propagandy PRL, która wciąż w nas tkwi. Przetrwała w naszej kulturze. – Z badań psychologii społecznej i refleksji Milana Kundery wynika, że kultura jest znacznie trwalsza niż ustrój państwa – podkreśla dr Baryła. Podobne stanowisko zajmuje prof. Marcin Król, filozof i historyk idei z Uniwersytetu Warszawskiego.
Odpowiedzekonomista(2018-04-07 10:15) Zgłoś naruszenie 2113
Chore lewackie fasmagorie i tyle w temacie. Ta podejrzliwość wzięła się z katolicyzmu i propagandy PRL, która wciąż w nas tkwi. Przetrwała w naszej kulturze. – Z badań psychologii społecznej i refleksji Milana Kundery wynika, że kultura jest znacznie trwalsza niż ustrój państwa – podkreśla dr Baryła. Podobne stanowisko zajmuje prof. Marcin Król, filozof i historyk idei z Uniwersytetu Warszawskiego.
OdpowiedzTowarzysz Szmaciak(2018-04-07 14:05) Zgłoś naruszenie 209
Lustracja majątków??? Towarzysze burzy alarm*Straszny Kaczyński będzie odbierał nasze ciężko ukradzione państwu pieniądze! Co teraz bank Milenium zrobi? Co poczna Czeska i wiertnicza? Przecież to jest normalny kapitalizm! To normalne że służby specjalne tworzą lub przejmują firmy ! Miller i Kwaśniewski to taki przykład sukcesu demokraci! Czego Ci głupi Janusze w TYM KRAJU chcą?
Pokaż odpowiedzi (1)Odpowiedz?????(2018-04-07 14:50) Zgłoś naruszenie 33
Niech sam odda premie i to co dostał zakłamaniec jeden
wizja kraju wolakow(2018-04-07 15:46) Zgłoś naruszenie 1435
Wizja jarka to kraj w ktorym wiekszosc stanowia jego uposledzeni wolacy. To juz korea PN jest lepsza ))
Odpowiedz?????(2018-04-07 14:48) Zgłoś naruszenie 1320
uwaga atakują hungcwoty z pisuaru
OdpowiedzCliq(2018-04-07 14:55) Zgłoś naruszenie 919
A gdzie postulaty koscielne? Tez jest ich kilka. Przeciez pis nie rzadzi sam tylko w koalicji z kosciolem.
Odpowiedztylko Polski szkoda(2018-04-07 15:25) Zgłoś naruszenie 30
Kaczy reżim zachowuje się jak Targowica realizując wizję Kremla, co do Polski
Odpowiedz