Prezydent USA Donald Trump pożałuje, jeśli wycofa się z porozumienia nuklearnego z Iranem - zagroził w poniedziałek prezydent tego kraju Hasan Rowhani. Ostrzegł, że odpowiedź Teheranu będzie ostrzejsza niż to się amerykańskiemu przywódcy wydaje.

Trump zagroził, że 12 maja USA wyjdą z porozumienia nuklearnego i ponownie wprowadzą sankcje wobec Iranu.

"Nowy prezydent USA, który ma wielkie roszczenia oraz wiele wzlotów i upadków w swoich wypowiedziach i działaniach, próbował przez 15 miesięcy złamać JCPOA (umowę nuklearną) (...), ale struktura JCPOA jest tak silna, że nie została naruszona (...)" - powiedział Rowhani w przemówieniu transmitowanym na żywo w telewizji państwowej.

"Iran nie naruszy porozumienia nuklearnego, ale jeśli Stany Zjednoczone wycofają się z umowy, to z pewnością będą tego żałować. Nasza reakcja będzie silniejsza niż sobie to wyobrażają, a zobaczą to w ciągu tygodnia" - ostrzegł irański prezydent.

Rowhani przemawiał z okazji dnia technologii nuklearnej i zaprezentował - jak to ujął - najnowocześniejsze osiągnięcia w dziedzinie jądrowej, w tym "baterię nuklearną oraz wirówki przeznaczone dla przemysłu naftowego".

Reklama

Porozumienie w sprawie irańskiego programu nuklearnego JCPOA (Joint Comprehensive Plan of Action) zostało zawarte 14 lipca 2015 roku między Iranem a sześcioma mocarstwami - USA, Rosją, Chinami, Wielką Brytania Francją i Niemcami. Dodatkową stroną układu jest Unia Europejska. Umowa ogranicza program atomowy Teheranu w zamian za zniesienie międzynarodowych sankcji gospodarczych.

Prezydent Rowhani oświadczył w poniedziałek, że jego kraj przygotowuje się na każdy możliwy scenariusz, w tym na JCPOA bez USA, ale nadal z udziałem sygnatariuszy europejskich oraz Rosji i Chin, albo na to, że nie będzie żadnej umowy - podaje agencja Reutera.

Francja, Wielka Brytania i Niemcy starają się przekonać swoich unijnych partnerów do poparcia nowych sankcji wobec Iranu, jako sposobu na przekonanie Trumpa do niewypowiadania porozumienia nuklearnego. Sankcje te nie obejmowałyby środków, które zostały zniesione w ramach porozumienia nuklearnego, lecz byłyby ukierunkowane na poszczególnych Irańczyków, którzy według UE stoją za programem rakietowym Iranu oraz poparciem dla prezydenta Syrii Baszara el-Asada - pisze Reuters.

Rowhani zapewniał w poniedziałek, że zdolności rakietowe Iranu są czysto obronne. "Będziemy wytwarzać wszelką broń potrzebną do obrony naszego kraju w tak niestabilnym regionie, ale nie użyjemy naszej broni przeciwko naszym sąsiadom" - oświadczył.

W połowie marca wiceminister spraw zagranicznych Iranu Abbas Aragczi oświadczył, że to, iż Stany Zjednoczone "poważnie rozważają wyjście z porozumienia atomowego" najlepiej pokazuje odwołanie przez prezydenta Trumpa sekretarza stanu Rexa Tillersona. Amerykański przywódca oświadczył, iż różni się z Tillersonem w "wielu kwestiach", a przede wszystkim w ocenie zawartego jeszcze za prezydentury Baracka Obamy porozumienia nuklearnego z Iranem. Jak zapowiedział wówczas Aragczi, jeśli USA wycofają się z porozumienia nuklearnego, to Iran również je opuści.

Tymczasem Rowhani, za którego pierwszej kadencji porozumienie zostało zawarte, wielokrotnie mówił, że Teheran pozostanie stroną porozumienia, nawet jeśli wycofa się z niego Waszyngton. Irańskie władze ostrzegały również, że jeśli umowa się załamie, rozwiną program nuklearny, aby osiągnąć bardziej zaawansowany poziom sprzed zawarcia tego porozumienia.

Trump wielokrotnie zapowiadał, że "chce to porozumienie zerwać bądź zmienić". Ostrym krytykiem umowy z Iranem jest następca Tillersona, a dotychczasowy szef CIA Mike Pompeo.

W październiku 2017 roku Trump oznajmił, że Iran nie przestrzega porozumienia, oraz po raz pierwszy zadecydował o braku certyfikacji umowy i nie przekazał Kongresowi kwartalnego raportu na jej temat. 12 stycznia br. zadeklarował, iż Teheran ma "ostatnią szansę" na uniknięcie amerykańskich sankcji, jeśli w ciągu 120 dni zmodyfikuje się porozumienie.

>>> Czytaj też: Kolejny doradca prezydenta Trumpa odchodzi z Białego Domu