Ostatnie trzy dekady minimalnego wzrostu realnych płac skłoniły niektórych ludzi do rozważań na temat przyczyn stagnacji. W myśl zasady, że natura nie znosi próżni, naciągacze nie znoszą marnowania okazji do odbierania frajerom pieniędzy. Może to wyjaśnić, dlaczego powstała specjalna grupa guru od rozwoju osobistego, której żaden przedstawiciel nie był bogaty, dopóki nie rozwinął szczególnie odrażającego sposobu wyłudzanie pieniędzy. Poświęciła się ona przekonywaniu ludzi, że jeśli tylko w coś wierzą, to może się to urzeczywistnić. Typowe dla nich jest powielanie takich banałów jak:

Jaka jest najważniejsza rzecz, która oddziela bogatych od biednych? Zapytaj dowolną z posiadających finansową wolność osób, a wszystkie powiedzą ci to samo: sposób myślenia.

Ta zwodnicza i nieszczera bzdura szaleje w marketingowych przekazach skierowanych do łatwowiernych i zdesperowanych konsumentów. Powyższy cytat pochodzi ze strony internetowej „Psychologia dla marketerów”, która powinna obudzić w nas wstrząsającą, ale nieuniknioną świadomość, że finanse behawioralne zaczęły służyć jako broń. Koniec z „potknięciami”; teraz walka o osiągnięcie sukcesu w pełni rozgrywa się w głowach.

Od publikacji w 1937 roku (w erze Wielkiego Kryzysu) książki Napoleana Hilla zatytułowanej „Think and Grow Rich” świat zaczął zalewać niekończący się strumień „śmieci”. Jeżeli nie potraktujemy Hilla zbyt dosłownie, możemy przypisać mu próbę uświadomienia znajdującej się w depresji populacji, że kryzys szybko minie. Dekoniunktura gospodarcza ma cykliczny charakter, a USA w końcu doświadczą ożywienia gospodarczego. Być może jestem jednak zbyt hojny w takiej interpretacji; książka Hilla sprzedała się w ponad 20 milionach egzemplarzy; a wiele z nich pozyskały osoby, które szukały szybkiego i łatwego rozwiązania. Jednak biorąc pod uwagę czasowy kontekst, możemy założyć, że Hill starał się przypomnieć Amerykanom ich zdolność do działania oraz zwiększyć pewność siebie.

Reklama

Zastanów się jednak zamiast tego, jak ta kartezjańska myśl jest sprzedawana dzisiaj. Pomyśl tylko o czymś, a to się stanie. Tego typu treść, wraz z kryształowymi kulami i horoskopami, dołączają do długiej listy rzeczy, których wartość nie została udowodniona (poza efektem placebo). Czy współczesność wywołuje tak wiele intelektualnego niepokoju, że wymaga stosowania nowych supermocnych środków wywołujących efekt placebo? Być może gdybyśmy mogli wykreować świat bez wizualizacji, to jego problemy zostałyby rozwiązane.

Guru od rozwoju osobistego nigdy nie powiedzą ci: milionerzy nie marnują swoich umysłowych zasobów na rozważania, ile kosztuje karmelowe macchiato. Koncentrują się na zdobywaniu wiedzy i kwalifikacji oraz reagowaniu w kreatywny i inteligentny sposób na rynkowe zjawiska. Jamie Dimon nie robi wizualizacji, Ray Dalio nie wyobraża sobie przyszłego sukcesu, a Warren Buffet nie recytuje mantr.

Oto sugestia milionera: zapożycz listę wątpliwych pomysłów na osiągnięcie bogactwa od osób, które przeszły tą drogę już wcześniej; opublikuj książkę zatytułowaną „Jak stać się bogatym bez podejmowania rzeczywistych prób”, a następnie zacznij o niej mówić. Voila! Masz status milionera, a także dużo wolnego czasu.

Chcąc być uczciwym, muszę przyznać, że istnieją pewne aspekty „mentalności milionera”, które mają wartość: zorientowanie na cel; dostosowanie swoich kosztów życia do posiadanych możliwości, inwestowanie nadwyżek finansowych w siebie lub na rynku akcji i tak dalej. Potrzeba ciągłej nauki jest również solidną radą. Poprawa samooceny jest pozytywnym krokiem. Wydaje się, że to jednak wyjątki reguł nabywania mentalności milionera.

Samo myślenie lub wiara nie sprawią, że osiągniesz cele i dotyczy to także zostania milionerem. Działania, z drugiej strony, otworzą ci przynajmniej szansę. Tak, możesz się wzbogacić, ale tylko wtedy, gdy stworzysz produkt albo usługę, która zaspokoi lub wykreuje popyt.

W słynnej rozmowie, która nie miała nigdy miejsca, F. Scott Fitzgerald miał powiedzieć Ernestowi Hemingwayowi, że „bogaci różnią się od ciebie i ode mnie. Słynna odpowiedź Hemingwaya brzmiała: „tak, mają pieniądze”.

Żaden z nich nie mówił o mentalności milionera. Byli zbyt mądrzy, by zawracać sobie tym głowę.

>>> Polecamy: Bicie po twarzy, przekleństwa, kabaret. Czyli coaching nasz powszedni