Amerykańska równość szans okazuje się być wielkim mitem. Z najnowszych badań wynika, że największe szanse na awans społeczny względem pozycji swoich rodziców wciąż mają biali mężczyźni.

Brak możliwości jest wielkim źródłem ekonomicznego i społecznego niezadowolenia. Nierówności dochodowe i nierówności bogactwa nie są niczym przyjemnym, dlatego wiele osób chce pewnej redystrybucji, ale większość z nas akceptuje to, że szczęście, energia i naturalne zdolności w nieunikniony sposób prowadzą do pewnych różnic. Jeśli jednak ludzie czują, że nie mogą poprawić swojej pozycji pomimo, że bardzo się starają i wszystko robią we właściwy sposób, wtedy mają ochotę przypuścić szturm na system.

Taka konkluzja wyłania się z ostatniego badania ekonomistów Alberto Alesiny, Stefanie Stantchevej oraz Edorado Teso.

Na podstawie sondaży we Francji, Włoszech, Szwecji, Wielkiej Brytanii i w USA badacze odkryli, że osoby, które wiedziały, że dane społeczeństwo oferuje mniej możliwości społecznego awansu, w większym stopniu też popierały interwencję państwa, aby zwiększyć równość możliwości (np. wydatki na edukację). Gdy badacze zaprezentowali wyniki badań respondentom i poinformowali ich o niskich możliwościach awansu, wówczas ich chęć do redystrybucji rosła.

Jedną z największych przeszkód na drodze do równości możliwości okazał się rasizm. Ale bariery o charakterze rasowym bardzo trudno potwierdzić w praktyce. Jeśli bowiem nie dostałem pracy, to dlatego, że firma nie lubi mojego koloru skóry lub dziedzictwa czy może dlatego, że faktycznie nie byłem właściwą osobą na to stanowisko? Większość z nas chce zakładać, że społeczeństwo w którym żyjemy, należy do najlepszych, ale niekiedy dowody przeciwko temu twierdzeniu są po prostu zbyt mocne.

Reklama

W tym miejscu z pomocą mogą przyjść ekonomiści. Uważna analiza i statystki mogą ujawnić pewne procesy, które rządzą naszym codziennym życiem. Czołowi ekonomiści empiryczni Raj Chetty, John Friedman oraz Nathaniel Hendren przeprowadzili duży projekt badawczy Equality of Opportunity Project, którego celem było sprawdzenie równości możliwości. Wyniki tych badań to prawdziwa bomba.

Chetty and Hendren, razem z Maggie Jones i Sonyą Porter z amerykańskiego biura statystycznego uważnie zmierzyli mobilność międzypokoleniową w rozbiciu na rasę i płeć. Zamiast skupiać się na różnicach dochodowych, sprawdzili prawdopodobieństwo awansu lub degradacji społecznej w stosunku do pokolenia rodziców. Wyniki ich badań zebrano w formie zestawu slajdów oraz interaktywnych grafik, które opublikowano na jednym z blogów New York Timesa.

Podstawowe wnioski z badań mogą być pokazane na podstawie wykresów mobilności z badania Chetty i współpracowników. Wykresy te pokazują średni poziom grupy dochodowej, w której znajdowały się dzieci w relacji do średniego poziomu grupy dochodowej, w której znajdowali się ich rodzice. Jeśli dzieci, których rodzice uplasowali się w 40. percentylu dochodowym, znaleźli się w 50 percentylu dochodowym, oznaczało to awans społeczny. Jeśli zaś dzieci te uplasowały się w 30 percentylu, oznaczało to społeczną degradację.

Na podstawie omawianych badań można powiedzieć, że istnieje znacząca luka we względnej mobilności pomiędzy rasami. Oznacza to, że czarnoskórzy Amerykanie z klasy średniej znajdowali się średnio niżej na drabinie społecznej niż ich rodzice. Tymczasem białoskórzy Amerykanie z klasy średniej plasują się średnio wyżej niż ich rodzice. Innymi słowy, dla wielu czarnoskórych fakt, że urodzili się w dość zamożnej rodzinie, nie jest wystarczający, aby zapobiec ich społecznej degradacji, gdy już dorosną.

Co ciekawe, ta rasowa różnica w mobilności społecznej istniała tylko dla mężczyzn, zaś w przypadku kobiet – nie istnieje. Co więcej, czarnoskóre kobiety radziły sobie nieco lepiej względem swoich rodziców niż białoskóre kobiety.

Wyniki tych badań są zbieżne z ustaleniami Scotta Winshipa, Richarda V. Reevesa oraz Katharine Gujot z Brookings Institution, którzy badając ekonomiczną mobilność czarnoskórych mężczyzn stwierdzili, że jest ona niższa niż wszystkich innych grup demograficznych.

Jednym z możliwych powodów takiej różnicy jest trafianie do więzień na skalę masową. Czarnoskórzy trafiają tam znacznie częściej niż białoskórzy. Na podstawie federalnych statystyk z 2003 roku można stwierdzić, że aż jeden na trzech czarnych mężczyzn w którymś momencie swojego życia trafi do więzienia. Pobyt w więzieniu ma katastrofalne konsekwencje ekonomiczne – nie chodzi tu tylko o kwalifikacje czy sieć znajomości, które ulegają degradacji, ale także niechętne nastawienie potencjalnych pracodawców od osób, które były w więzieniu.

Na szczęście dziś problem ten jest mniej poważny niż był w 2003 roku. Od 2001 roku do 2015 roku liczba czarnoskórych Amerykanów poniżej 35 roku życia, którzy trafiali do więzienia, spadła o ponad połowę. To dobra wiadomość jeśli chodzi o potencjalną mobilność społeczną dla czarnoskórych mężczyzn.

Problem różnic wciąż jednak istnieje. Otóż badania Chetty oraz jego współpracowników nie tylko pokazują, że czarnoskórzy mężczyźni są wyjątkowo nieuprzywilejowani, ale także to, że białoskórzy mężczyźni są wyjątkowo uprzywilejowani. Nie tylko wobec czarnoskórych mężczyzn, ale także to czarnoskórych i białoskórych kobiet. Ustalenia te znajdują potwierdzenie w innych badaniach ekonomistów Briana Duncana i Stephena Trejo. Wyniki tych badań pokazują, że przy tym samym poziomie wykształcenia urodzeni w USA czarnoskórzy lub osoby z kręgu kultury latynoamerykańskiej, a nawet osoby pochodzenia azjatyckiego zarabiają mniej niż białoskórzy mężczyźni. Dla kobiet różnice te były mniejsze.

Dlaczego zatem białoskórzy mężczyźni są wyjątkowo uprzywilejowani jeśli chodzi o społeczną mobilność? Jedną z najbardziej oczywistych odpowiedzi jest sieć relacji społecznych, które są niezwykle ważne przy szukaniu pracy czy awansie. Wielu ekonomistów znalazło przekonujące dowody, że osobiste powiązania są główną determinantą sukcesu – zatrudnienie, awans i pieniądze są zazwyczaj kierowane w stronę naszych przyjaciół.

W przeszłości większość dyrektorów zarządzających oraz innych osób na wysokich stanowiskach stanowili biali mężczyźni. Ta grupa demograficzna do dziś dominuje na najwyższych szczeblach władzy w wielu instytucjach. Jest wysoce prawdopodobne, że przyjaciele i znajomi białoskórych mężczyzn to inni białoskórzy mężczyźni, zatem to oni w największym stopniu skorzystają z owoców społecznej mobilności.

Innymi słowy, dziedzictwo przeszłego rasizmu i seksizmu prawdopodobnie uwidacznia się poprzez naturalny proces tworzenia ludzkich relacji. Polityki państwa mające na celu promocję różnorodności mogą wydawać się niesprawiedliwe, ale mogą one realnie pomóc w przeciwdziałaniu historycznemu wykluczeniu poprzez wspieranie awansu kobiet i mniejszości na stanowiska władzy. Z większą liczbą kobiet i mniejszości na fotelach dyrektorów istnieje szansa, że w kolejnym pokoleniu różnice w mobilności społecznej będą mniejsze.

>>> Czytaj też: Najbogatsze rodziny z XV-wiecznej Florencji po prawie 600 latach wciąż są najbogatsze