Rozmowy USA z Chinami w poszukiwaniu ugody handlowej załamały się, gdy Waszyngton zażądał od Pekinu, aby przestał dotować zaawansowane technologie. Tymczasem władze ChRL dodatkowo zwiększają nad nimi kontrolę – ocenia Bloomberg w czwartkowym komentarzu.

Jego autor, ekonomista Christopher Balding, nazywa działania chińskich władz quasi-nacjonalizacją sektora technologicznego i przekonuje, że mają one bezpośrednie przełożenie na narastający konflikt handlowy między Pekinem a Waszyngtonem.

Chiński przemysł technologiczny prężnie się rozwija, co dotyczy zarówno start-upów, jak i firm działających od lat. W ubiegłym roku 34 chińskie przedsiębiorstwa dołączyły do grona tzw. jednorożców, czyli młodych firm wartych ponad miliard dolarów, a technologiczni giganci w rodzaju Tencenta i Alibaby donoszą o dynamicznie rosnących zyskach. „Od ochrony zdrowia po wypożyczalnie rowerów chińskie firmy ulepszają zagraniczne pomysły i tworzą własne innowacje” - zauważa Balding.

Chińskie władze deklarują zamiar pogłębiania wolnorynkowych reform, rozluźniania kontroli nad gospodarką oraz wsparcie dla prywatnego biznesu, ale pod tą retoryką kryje się coś zupełnie innego – przekonuje.

Wiele prywatnych chińskich firm technologicznych utworzyło w ostatnich latach komórki Komunistycznej Partii Chin (KPCh), które oceniają ich działania pod kątem zgodności z linią partii. Według doniesień dziennika „Wall Street Journal” chińskie władze rozważają przejęcie 1 proc. udziałów w niektórych przedsiębiorstwach, w tym w Tencencie i Alibabie, co zapewniłoby im miejsca w radach nadzorczych. Firmy sektora zachęca się też do inwestowania w przedsiębiorstwa państwowe w nadziei, że podniesie to ich produktywność.

Reklama

Wspólny mianownik tych działań jest taki, że rząd chce mieć więcej kontroli – ocenia Balding.

Ma to jego zdaniem bezpośrednie konsekwencje dla narastającego sporu handlowego między Chinami a USA. Według niedawnego raportu banku inwestycyjnego Natixis ponad dwie trzecie towarów z ogłoszonej przez Biały Dom listy do obłożenia karnymi cłami to produkty określone w chińskiej strategii gospodarczej „Made in China 2025”.

Strategia wymienia 10 branż, w których Chiny zamierzają stać się konkurencyjne do 2025 roku i osiągnąć światową dominację w dalszej perspektywie. Są wśród nich m.in. robotyka, pojazdy napędzane nowymi energiami, biotechnologia, lotnictwo, nowe materiały i oprogramowanie. Osobna kampania promuje rozwój sztucznej inteligencji - Chiny chcą się stać głównym centrum innowacji w tej dziedzinie przed 2030 rokiem.

Jeśli Pekin będzie się upierał przy ochronie tych sektorów - a wszystko wskazuje na to, że tak będzie - to znaczący postęp w rozmowach handlowych wydaje się niemożliwy – ocenia Balding.

Prezydent USA Donald Trump zarzuca Chinom stosowanie nieuczciwych praktyk, które przyczyniają się jego zdaniem do olbrzymiego deficytu USA w dwustronnym handlu. Oskarża również Pekin o wymuszanie transferu technologii od działających w ChRL zagranicznych firm. Aby ukarać Pekin za te praktyki, ogłosił zamiar oclenia chińskich towarów, których import do USA wyceniany jest na 50 mld USD.

Chiny natychmiast odpowiedziały własnym zestawieniem produktów amerykańskich, które mogą objąć taryfami odwetowymi. Trump uznał to za reakcję nieuczciwą i zapowiedział rozszerzenie swojej listy o kolejne produkty warte 100 mld USD. Do niedawna obie strony wspominały o możliwości osiągnięcia ugody, ale obecnie chińskie władze twierdzą, że negocjacje nie są możliwe.

>>> Polecamy: Chiny o rozmowach handlowych z USA: Pekin mógłby negocjować, ale Waszyngton nie ma szczerych intencji