Premier Turcji Binali Yildirim wyraził w sobotę poparcie dla ataków sił USA, Francji i Wielkiej Brytanii na cele w Syrii, określając je jako "pozytywny krok" - poinformowała turecka agencja prasowa Anatolia.

"Postrzegamy to (naloty zachodniej koalicji - PAP) jako pozytywny krok, jednak trzeba zrobić znacznie więcej, aby zapewnić trwały pokój" - powiedział Yildirim.

"Ludzie w Syrii byli mordowani przez siedem lat. To okrucieństwo trwa nadal" - dodał.

Wicepremier Turcji Bekir Bozdag poinformował na Twitterze, że amerykańskie samoloty nie korzystały podczas nocnych ataków na Syrię z bazy sił powietrznych Incirlik, która wcześniej była wykorzystywana m.in. do nalotów na pozycje Państwa Islamskiego (IS).

Połączone siły amerykańskie, brytyjskie i francuskie przeprowadziły nad ranem w sobotę serię ataków w Syrii w ramach akcji odwetowej za użycie broni chemicznej przez reżim Baszara el-Asada 7 kwietnia w mieście Duma na wschód od Damaszku; zginęło wówczas ponad 60 osób. Operacja koalicji rozpoczęła się o godz. 4 czasu lokalnego (godz. 3 w Polsce). Siły zbrojne USA podały, że celem bombardowań był wojskowy ośrodek naukowo-badawczy w Damaszku, zajmujący się technologią broni chemicznej oraz składy znajdujące się na zachód od miasta Hims.

Reklama

>>> Czytaj też: Amerykańska koalicja przeprowadziła atak na Syrię. "Sojusznicy są przygotowani na długotrwałą operację"