Jesienią 2017 roku radni Jedwabnego obniżyli burmistrzowi Michałowi Chajewskiemu zarówno wynagrodzenie zasadnicze, z blisko 5,7 tys. zł do prawie 4,3 tys. zł, jak i dodatek, wcześniej w wysokości 1,9 tys. zł, a po zmianie - 200 zł. W piętnastoosobowej radzie wniosek przeszedł głosami ośmiu radnych, siedmiu było przeciw. Wcześniej rada nie udzieliła burmistrzowi absolutorium.

Radni wnioskujący o obniżkę uważają, że Michał Chajewski nie stara się o zewnętrzne dofinansowanie miejskich inwestycji, zwracali też uwagę na plany zaciągania przez miasto wielomilionowych kredytów. Burmistrz argumentował, że Jedwabne składa wnioski i kwalifikuje się do różnych projektów z zewnętrznym dofinansowaniem. Na sesji, w czasie której uchwalono obniżkę jego zarobków mówił też, że jedyna pożyczka, jaką gmina ma w planie, to 2,5 mln zł na budowę wodociągów.

Sąd odrzucił w czwartek skargę burmistrza uznając, że nie ma właściwości do jej rozpoznania. Jak uzasadniała sędzia Danuta Tryniszewska-Bytys, przywołując przepisy o postępowaniu przed sądami administracyjnymi, sąd mógłby rozpatrywać skargę tylko na uchwały z zakresu administracji publicznej. A w tej sprawie tak nie było.

"Wynagrodzenie wójta należy do jednej z istotnych cech stosunku pracy. Zatem kwestia wynagrodzenia wójta jest regulacją z zakresu prawa pracy i uchwała rady, która reguluje, czy ustala wysokość tego wynagrodzenia (...) obejmuje kwestie nie z zakresu prawa administracyjnego, tylko z zakresu prawa pracy" - mówiła sędzia.

Reklama

Przypominała, że spory ze stosunków pracy pracowników samorządowych rozpoznaje nie sąd administracyjny, a powszechny. "Orzecznictwo sądów administracyjnych w tym przedmiocie jest jednolite, zresztą sama regulacja prawna jest bardzo czytelna" - mówiła sędzia, przywołując zapisy ustawy o pracownikach samorządowych.

Na postanowienie przysługuje skarga do NSA, wójt Jedwabnego zapowiada skorzystanie z tej drogi.

To w Podlaskiem nie pierwsza sprawa dotycząca obniżenia zarobków samorządowców. W 2016 r. wynagrodzenie prezydenta Białegostoku obniżyli radni tego miasta, wcześniej nie udzielili mu absolutorium za 2015 r.

Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski złożył pozew nie do sądu administracyjnego, a do sądu pracy, powołując się na zakaz dyskryminacji z uwagi na poglądy polityczne; w jego ocenie to było powodem obniżki wynagrodzenia przez radę, w której większość mają radni PiS.

W maju ub. roku Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał, że jest władny takie powództwo rozpoznać; uznał też, iż doszło do dyskryminacji i zdecydował, że zarobki Tadeusza Truskolaskiego mają być przywrócone do poziomu sprzed obniżki; zasądził też na jego rzecz odszkodowanie. Rozpatrując apelację sąd okręgowy wyrok ten jednak zmienił i powództwo prezydenta Białegostoku oddalił.

W uzasadnieniu analizował, w jakim zakresie przepisy Kodeksu pracy odnoszą się do pracowników samorządowych z wyboru, takich jak prezydent, burmistrz czy wójt. I uznał, że do wyłącznej właściwości rady gminy należy ustalanie wynagrodzenia wójta (w tym wypadku prezydenta). Sąd uznał też, że obniżenie wynagrodzenia nie nosiło znamion dyskryminacji ze względu na poglądy polityczne.

Tadeusz Truskolaski złożył kasację do Sądu Najwyższego.

>>> Czytaj też: Coraz bliżej psychologicznej granicy. Statystyczna pensja to już prawie 5 tys. zł