Otwarcie całorocznej lodziarni to duża inwestycja, która zwróci się dopiero po dwóch latach. W przypadku sezonowej budki z lodami - już po dwóch miesiącach. Pamiętać trzeba, że to sezonowy biznes.
Wiosna to początek sezonu na lody. Branża ta według analityków ma przed sobą dobre perspektywy. Polacy zjadają bowiem znacznie mniej lodów niż mieszkańcy Europy Zachodniej. Średnia europejska to 6-7 litrów na osobę. W Polsce roczne spożycie lodów nie przekracza 4 litrów na osobę.
W ciągu ostatnich kilku lat rynek lodów w Polsce systematycznie jednak rośnie - średnio o około 10 proc. w skali roku. W 2008 roku na ponad 120 mln litrów lodów Polacy wydali ponad 1 mld zł. Według Euromonitora wydatki Polaków na lody będą rosnąć w podobnym tempie co najmniej do 2012 roku.

Wybór lokalu i sprzętu

Szukając lokalu na lodziarnię, mamy do wyboru co najmniej trzy możliwości. Możemy zdecydować się na prowadzenie budki z lodami, która będzie działała tylko w sezonie. W Polsce 80 proc. lodów sprzedawanych jest w miesiącach wiosenno-letnich, więc takie rozwiązanie wydaje się być obarczone najmniejszym ryzykiem. Nie wymaga też dużych inwestycji. Wystarczy atrakcyjnie położony lokal o powierzchni 3-5 mkw. Najwięcej klientów gwarantują te usytuowane przy głównych ulicach miast oraz deptakach, w przypadku wakacyjnych kurortów. Dobrze też uruchomić biznes blisko kościoła czy szkoły. Potrzebny będzie też automat do produkcji lodów. Najlepiej taki, z którego będziemy mogli serwować włoskie lody w trzech najpopularniejszych w Polsce smakach - waniliowym, czekoladowym i miks.
Reklama
- Koszt takiego urządzenia zaczyna się od 16 tys. zł netto. Najtańsze są automaty składane w Chinach z produkowanych w Europie części - wyjaśnia przedstawiciel firmy Arpol, zajmującej się importem tego typu urządzeń.
Jeśli chcemy zaopatrzyć się w markowy sprzęt, musimy liczyć się z wydatkiem rzędu 50 tys. zł.
- Doradzam zakup sprzętu sprawdzonych, istniejących na rynku od kilkudziesięciu lat marek. Sezon na włoskie lody trwa kilka miesięcy, w związku z tym każdy przestój w pracy spowodowany awarią urządzenia to duża strata dla właściciela punktu - wyjaśnia Maciej Rogowski z firmy Lidia Rogowska Automaty do Lodów.
Jak dodaje, najlepszą opinią cieszą się urządzenia amerykańskiej firmy Taylor, włoskiej - Carpigiani czy japońskiej - Nissei.
Zanim przystąpimy do zakupu automatu do lodów, trzeba zorientować się, czy pomieszczenie, w którym będzie prowadzona działalność, jest klimatyzowane. Jeśli nie - trzeba zainwestować w nieco droższe - około 0,5-1 tys. zł - urządzenie chłodzone wodą. Wówczas wytwarzana przez pracujący automat temperatura nie jest emitowana na jego zewnątrz.
- By zainstalować tego typu urządzenie, potrzebny jest jednak dostęp do bieżącej wody - zauważa Maciej Rogowski.
Jeśli nasze finanse nie pozwalają na zakup nowego, markowego urządzenia, można zaopatrzyć się w nie na rynku wtórnym. Jak zauważa Maciej Rogowski, żywotność automatów, które pracują przez 4-5 miesięcy w roku, wynosi 20 sezonów. Zakup 2-3-letniego urządzenia nie stanowi więc żadnego ryzyka. A do tego jest tańszy przynajmniej o połowę. Cena automatu do lodów włoskich jednosmakowych, marki Carpigiani zaczyna się już od 12 tys. zł.
Innym rozwiązaniem jest wynajem urządzeń na czas prowadzonej działalności. Wynajęcie najtańszego automatu o wydajności 25 litrów na godzinę to wydatek około 3,6 tys. zł miesięcznie.
A ile można zarobić na sprzedaży lodów włoskich, których cena kształtuje się średnio 3-4 zł. Wszystko oczywiście zależy od lokalizacji.
- W upalne dni ludzie ustawiają się w metrowych kolejkach. Gdy pogoda sprzyja, miesięczny utarg sięga 8 tys. zł - mówi właściciel punktu położonego przy kościele, w miasteczku liczącym 30 tys. mieszkańców.
W większych miastach, w dobrze zlokalizowanym punkcie, można sprzedać dziennie nawet 200 lodów, co daje zarobek na poziomie 600-800 zł. Przyjmując, że taki punkt w sezonie otwarty jest siedem dni w tygodniu, daje nam to miesięczny utarg na poziomie 18-24 tys. zł.

Lodowy fast food

Jeśli sprzedaż lodów ma być naszą jedyną działalnością, to lepiej otworzyć czynny przez cały rok tzw. lodowy fast food albo tradycyjną lodziarnię. Różnica między jednym a drugim rozwiązaniem jest taka, że w lodziarni możemy serwować desery również na miejscu.
W obu przypadkach najlepiej sprawdzą się lokale położone w centrach handlowych. W nich można bowiem liczyć na klientów przez cały rok. Koszty uruchomienia biznesu są jednak wyższe.
- Cena wynajmu powierzchni w galerii handlowej to około 25 euro za mkw. Przy głównej ulicy w mieście czynsze są o ponad połowę niższe - zauważa Mirosław Karolik z sieci lodziarni Sweet Stadion.

Lody na wynos

Lodowy fast food jest znacznie tańszym przedsięwzięciem niż własna lodziarnia - wymaga mniej wyposażenia.
- Potrzebna jest witryna do lodów, której cena waha się od 18 tys. zł za urządzenie polskiej produkcji do 100 tys. zł w przypadku sprzętu zachodnich marek. Do tego dochodzi jeszcze zakup maszyny do bitej śmietany oraz kasy fiskalnej, na co potrzeba około 12-13 tys. zł - wymienia Mirosław Karolik.
Dodaje, że cała inwestycja zamknie się w kwocie 100-150 tys. zł. To przynajmniej trzy razy mniej niż w przypadku własnej lodziarni. A jeszcze mniej, gdy w lodziarni będziemy chcieli sprzedawać lody własnej produkcji.
- Na zakup urządzeń, które pozwolą nam uruchomić wyrób na skalę rzemieślnicza, potrzeba kolejne 250 tys. zł - dodaje Mirosław Karolik.
Większe koszty inwestycji wydłużają zwrot poniesionego kapitału. Biorąc pod uwagę, że jedna gałka lodów kosztuje 1,70-2 zł, pierwsze zyski przyjdą po dwóch latach.
- By wyjść na swoje, punkt musi odwiedzić 300-400 klientów dziennie - uważa Mirosław Karlik.
Zyskowność lodziarni, szczególnie zimą, gdy sprzedaż lodów spada, można podnieść przez rozszerzenie oferty o gofry, naleśniki czy napoje gorące. Szczególnie, że koszty zakupu potrzebnych urządzeń nie są wysokie. Na dwie gofrownice i naleśnikarkę wystarczy 10-15 tys. zł. Ekspres do kawy to wydatek około 3-5 tys. zł.
ikona lupy />
Lodziarnia we franczyzie / DGP