Według danych Wojewódzkiego Urzędu Statystycznego w Opolu, na terenie województwa mieszka 990 tysięcy osób. Według prognoz demografów, już w 2030 liczba ta może spaść do 900 tysięcy, czyli o dziesięć punktów procentowych. Jednocześnie zwiększa się długość życia mieszkańców i zmniejsza liczba osób w wieku produkcyjnym oraz dzieci i młodzieży, co zmusza władze samorządowe i właścicieli firm do zmiany strategii działania.

"Pomysł z wprowadzeniem rządowego programu 500 plus jest dobry, ale to zdecydowanie za mało, by zachęcić do zakładania rodzin i posiadania więcej niż dwójki dzieci, a bez tego nie mamy co mówić o zatrzymaniu negatywnej tendencji. Brakuje przede wszystkim miejsc pracy dających młodym poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji materialnej. Polki, które wyemigrowały do Wielkiej Brytanii czy Niemiec chętnie decydują się na rodzenie dzieci, bo czują się tam bezpiecznie i widzą perspektywy spokojnego życia dla siebie i swojego potomstwa. Kolejnym elementem tej układanki jest poziom opieki medycznej i społecznej, który niespecjalnie zachęca rodaków do pozostania w kraju" - powiedział poseł Rajmund Miller (PO).

Zdaniem Roberta Bryka, dyrektora opolskiego oddziału NFZ, problemy z odpływem ludzi z regionu i starzejącym się społeczeństwem widoczne są także w ochronie zdrowia.

"Obecnie więcej niż połowa lekarzy specjalistów w województwie ma powyżej 50-tki. Co gorsza, nie widzimy młodych, którzy mogliby i chcieli ich zastąpić. Sytuacja podobnie wygląda wśród pielęgniarek. Początkowo myśleliśmy, że chociażby częściowo problem rozwiążą lekarze z Ukrainy. Niestety, wybierają sąsiednie Czechy, gdzie są łagodniejsze niż u nas procedury uznawania ich kwalifikacji zawodowych. Problem z brakiem kadry w pewien sposób przekłada się na migrację pacjentów, którzy leczą się poza granicami województwa. To z kolei oznacza odpływ pieniędzy z regionu. W efekcie młodzi lekarze swoją przyszłość wiążą z dużymi ośrodkami akademickimi, a my borykamy się z problemami braku lekarzy w niektórych szpitalach" - wyjaśnia Bryk.

Reklama

Według przytoczonych na konferencji danych, w 2014 roku za pacjentów z Opolszczyzny, którzy wyjechali na leczenie poza granice regionu - głównie do ośrodków klinicznych w woj. mazowieckim, śląskim, dolnośląskim i małopolskim, opolski NFZ zapłacił 124 mln złotych. W roku ubiegłym ta kwota wzrosła do 192 mln złotych. Nawet biorąc pod uwagę pewną liczbę pacjentów z innych województw, którzy leczyli się w opolskim, ujemne saldo za ubiegły rok to 91 mln złotych.

Ekonomista Witold Potwora z Wyższej Szkoły Zarządzania i Administracji w Opolu ostrzega przed nadmiernym pesymizmem. Jego zdaniem, obecna sytuacja demograficzna wymusi wprowadzenie do gospodarki nowych technologii i usług, natomiast w chwili obecnej trudno jest w wiarygodny sposób przewidywać kierunki rozwoju gospodarki.

"Jeszcze kilkanaście lat temu mówiono o gwałtownym wzroście zatrudnienia w bankowości detalicznej. Dzisiaj systemy zarządzania i programy komputerowe sprawiły, że coraz mniej osób ma potrzebę odwiedzania banku. Znam firmy, gdzie technologia skutecznie niweluje potrzebę zatrudniania młodych i sprawnych fizycznie osób. Z pewnością konieczne jest kształcenie osób pod kątem ich zdolności do dostosowania się do różnego rodzaju zmian. Nie wiemy nawet jakich, ale jeszcze dwadzieścia lat temu nikt nie myślał o komputerach połączonych z telefonem i trudno w tej chwili przewidywać, co za kilka lat przedstawią nam inżynierowie" - uważa Potwora.

Zdaniem Potwory, brak fachowców już teraz wymusza na pracodawcach oferowanie pracownikom nie tylko wyższych płac, ale i wprowadzanie dodatkowych zachęt w rodzaju pakietów socjalnych. Coraz częściej pracodawcy sięgają po pracowników z zagranicy - głównie z Ukrainy. Jak powiedział PAP dyrektor WUP w Opolu Jacek Suski, obecnie na terenie województwa pracuje legalnie około 40 tysięcy obywateli tego kraju. (PAP)

autor: Marek Szczepanik