Reforma zwiększa składki na ubezpieczenia społeczne i jednocześnie obniża emerytury. Demonstracje jej przeciwników stanowią najpoważniejsze wyzwanie dla Ortegi, który doszedł do władzy w 2007 r.

"Rząd zgadza się na wznowienie dialogu na rzecz pokoju, stabilności i pracy, aby nasz kraj nie musiał mieć do czynienia z terrorem, tak jak teraz" - oświadczył Ortega przemawiając w sobotę lokalnego czasu (w niedzielę czasu polskiego) po raz pierwszy od początku kryzysu. Nie ogłosił jednak daty rozpoczęcia rozmów.

"Będziemy musieli przyjrzeć się temu, jakie zmiany można wprowadzić w tym dekrecie lub czy musimy przygotować nowy" - dodał. "Mamy nadzieję, że uda nam się znaleźć lepszy sposób na dokonanie tych zmian" - powiedział Ortega.

Według prezydenta protestujących wspierają ugrupowania polityczne sprzeciwiające się jego rządowi i finansowane przez ekstremistyczne organizacje z USA. Ortega nie podał ich nazw, ale stwierdził, że ich celem jest "szerzenie terroru i sianie niepewności", a także "zniszczenie wizerunku Nikaragui" po "11 latach pokoju", aby przejąć władzę.

Reklama

Lobby sektora prywatnego COSEP oświadczyło, że nie zgodzi się na dialog, dopóki rząd nie położy kresu policyjnym represjom, nie wypuści z aresztów osób, które zostały zatrzymane podczas demonstracji i nie przywróci nieograniczonej wolności słowa.

"Wzywamy rząd do natychmiastowego stworzenia tych warunków, aby uniknąć dalszego rozlewu krwi" - napisał COSEP w oświadczeniu.

Po przemówieniu prezydenta w stolicy kraju Managui, setki młodych ludzi ponownie starły się z siłami bezpieczeństwa.

Władze argumentowały, że zmiany w systemie zabezpieczeń społecznych są niezbędne. W środę, po zatwierdzeniu reformy przez rząd, na ulice wyszły setki emerytów. Wkrótce przyłączyły się do nich tysiące studentów i pracowników. Sytuacja zaostrzyła się w piątek, w trzecim dniu protestów, gdy wznoszono barykady, dochodziło do starć z policją, niszczono budynki rządowe w stolicy i innych miastach. W protestach, według agencji AFP, zginęło co najmniej 11 osób, a ok. stu zostało rannych. Ich ostatnią ofiarą był zastrzelony w sobotę nikaraguański kamerzysta Miguel Angel Gahona. Zginął w Bluefields na wschodzie kraju, gdy filmował starcia między demonstrantami a policją.

W czwartek rząd uniemożliwił czterem kanałom telewizyjnym relacjonowanie demonstracji.

AFP pisze, że protesty zaskoczyły rząd, któremu dotychczas udawało się powstrzymywać niezadowolenie społeczne dzięki wpływom partii rządzącej w sferze publicznej i wojskowej.

Reformie sprzeciwiają się przedstawiciele biznesu i eksperci, którzy postrzegają ją jako taktykę rządu, by uniknąć bankructwa systemu ubezpieczeń społecznych NISS. Obawiają się też, że zmiany mogą przyczynić się do zwiększenia bezrobocia w kraju, zmniejszania konsumpcji i konkurencyjności oraz pogorszenia się klimatu biznesowego.(PAP)