Kraj Basków – najbardziej uprzemysłowiony region Hiszpanii – chce odgrywać coraz większą rolę w branży energii wiatrowej. Lokalny rząd chwali się, że dzięki wsparciu udało się stworzyć światowe centrum technologii, a miejscowe firmy są znane na całym świecie.

Hiszpania była jednym z pierwszych krajów, inwestujących w wytwarzanie energii z wiatru. Pionierem był koncern Iberdrola, wywodzący się właśnie z Kraju Basków, czy Gamesa, która po przejęciu przez Siemensa, już jako Siemens Gamesa, stała się światowym liderem branży. Ale w prowincji działa 112 firm z sektora, zatrudniających 15 tys. ludzi i generujących rocznie na miejscu prawie 7,5 mld euro obrotów.

Nasz pomysł polega na wspieraniu budowy specjalistycznej infrastruktury i udostępnianie jej potem chętnym do testowania ich rozwiązań – tłumaczy w rozmowie z PAP minister ds. rozwoju gospodarczego w rządzie prowincji Arantxa Tapia. Jak jednocześnie podkreśla, na obecności gigantów branży korzysta cały lokalny przemysł.

Władze wskazują np., że prowincja ma najwyższe nakłady na badania rozwojowe (R&D) w Hiszpanii w przeliczeniu na mieszkańca. Jak powiedział PAP prezes Siemens Gamesa Markus Tacke, duże wsparcie lokalnego rządu dla sektora R&D przekłada się na rozwój firm, które najpierw eksportują swoje produkty, a później wiedzę i doświadczenie. „Siemens Gamesa czuje się w Kraju Basków jak w domu, mamy świetne warunki działania, również dzięki dobrej kondycji gospodarczej regionu. Nasi lokalni dostawcy podążają za nami za granicę. W efekcie nie tylko my eksportujemy” - podkreśla.

Przykładem publicznego wsparcia jest pomoc przy budowie klastra energii wiatrowej, założonego początkowo przez kilka firm. W jego ramach działa m.in. Windbox – centrum testowania nowych rozwiązań. Dysponuje on np. wyrafinowanym urządzeniami do testów obciążeniowych i zmęczeniowych najważniejszych elementów. Wkrótce ruszy unikalne w skali świata stanowisko do prób systemów mocowania i sterowania łopat, gdzie można testować rozwiązania dla turbin o mocy do 8 MW. Czyli takich, które dopiero powstaną. Właśnie dzięki wsparciu dla tego typu badań rządowi udało się przyciągnąć liczne firmy z branży – mówi PAP Begonia Molinete z klastra.

Reklama

W Hiszpanii działają farmy wiatrowe o łącznej mocy 22 GW, a kraj ten był jednym z pierwszych, które na większą skalę zainteresowały się wykorzystaniem energii wiatru. Hiszpańskie fabryki elementów wysyłają swoje wyroby do klientów przez port w Bilbao. Składowane łopaty, gondole, piasty i elementy wież zajmują kilkanaście hektarów. Transport wodny jest najmniej kłopotliwy, ze względu na wielkie wymiary, w przypadku łopat sięgające stu metrów. Tuż obok za 40 mln euro powstaje wytwórnia elementów wież wiatrowych firmy Haizea. Główna hala ma pół kilometra długości i jest prawdopodobnie największym tego typu obiektem na świecie.

Z jednego końca wjeżdża surowiec – płyty stalowe, z drugiej strony za dwa miesiące zaczną wyjeżdżać gotowe segmenty wież wiatrowych. Od jesieni ruszy również produkcja fundamentów do morskich wiatraków. W hali będzie można budować wieże nawet 10-metrowej średnicy. Dziś na świecie stosuje się co najwyżej 8,5-metrowe. Fabryka Haizea będzie mogła produkować do 300 wież rocznie.

Bilbao wybrano ze względu na długą tradycję budowy wiatraków w Hiszpanii, niewygórowane koszty pracy, co przy tak pracochłonnej działalności ma znaczenie oraz na wsparcie ze strony władz – podkreśla Emilia Terry z Haizea. Menadżerowie firmy narzekają jednak na pewne regulacje UE. Z powodu procedury antydumpingowej z Chin nie opłaca się importować stali, jednak restrykcje nie dotyczą wież. Z drugiej strony – jak mówią - wielu odbiorców nie ma zaufania do chińskich elementów do morskich wiatraków i wybiera europejskie.

U wybrzeży Kraju Basków nie ma jednak morskich farm wiatrowych. Powodem jest wyjątkowo duża głębokość wody już w bliskiej odległości od brzegu, co czyni budowę tradycyjnych fundamentów niesłychanie drogą. Jednak ze wsparciem rządu powstała infrastruktura i urządzenia do testowania na morzu szeregu technologii. Posłużą one do budowy pływającej podstawy morskiego wiatraka. Za 2-3 lata powinniśmy mieć już pływający wiatrak, na razie z turbiną o stosunkowo niewielkiej mocy 2 MW – mówi PAP Yago Torre-Enciso, dyrektor techniczny zarządzającej infrastrukturą do testów agencji BIMEP.

>>> Czytaj też: Co zrobi Iran, jeśli USA wyjdą z umowy nuklearnej?