Po emocjonującej pierwszej połowie tygodnia, wczoraj na rynku złotego obserwowaliśmy uspokojenie sytuacji. Na sesji europejskiej polska waluta weszła w fazę konsolidacji, a na sesji amerykańskiej, dzięki poprawie nastrojów na tamtejszych giełdach, zdołała nawet nieco zyskać na wartości.

Kurs EUR/PLN zszedł do swego środowego minimum, umiejscowionego nieco poniżej 4,6000. Na początku dzisiejszych notowań na Starym Kontynencie, kurs tej pary walutowej testował wspomnianą barierę. Nieudana próba jej pokonania mogłaby dać impuls do powrotu złotego do większego osłabienia. Kurs EUR/PLN jednak zdołał przebić to wsparcia, co daje potencjał do spadku do poziomu 4,5000.

Za krótkoterminowym wzrostem wartości ryzykowniejszych aktywów, takich jak złoty, przemawia wczorajsza kolejna nieudana próba pokonania przez indeks Dow Jones poziomów tegorocznych minimów, która dała impuls do większych wzrostów na wczorajszej sesji na parkietach w USA oraz w dużej mierze zadecydowała o dzisiejszej zwyżce w Azji i na początku notowań w Europie. Nieco spadły obawy niektórych uczestników rynku, iż na giełdach będziemy obserwować kolejną falę wyprzedaży, dzięki czemu chętniej sięgają oni po ryzykowniejsze aktywa, w tym polską walutę.

Wczoraj wpływ na umiarkowane umocnienie złotego, oprócz wspomnianej poprawy nastrojów, miał wzrost wartości korony czeskiej. Czeski bank centralny obniżył w czwartek stopy procentowe o 50 pb. Jednocześnie po raz pierwszy przedstawił prognozę średniego kursu EUR/CZK na 2009 r. Zgodnie z nią, za euro w bieżącym roku płacić się będzie średnio 25,80 koron, czyli o kilka procent mniej niż obecnie. Prognoza ta zachęciła inwestorów do kupna nie tylko czeskiej waluty, ale również innych walut regionu, skorelowanych z jej notowaniami, takich jak forint, czy też złoty.

Dzisiejsza sesja na rynku walutowym uzależniona będzie od publikowanych danych z amerykańskiego rynku pracy. Bardzo często w dniu publikacji tak zwanych payrolls – czyli zmian liczby miejsc pracy w sektorach pozarolniczych, na rynkach obserwujemy dużą zmienność. Dane te są uważane za jeden z najlepszych wskaźników stanu amerykańskiej gospodarki. Prognozy na dzisiejszy odczyt zakładają, iż po raz kolejny liczba miejsca pracy spadnie o ponad 500 tysięcy. Odczyt zgodny lub gorszy od prognozy powinien przełożyć się na kontynuację umocnienia amerykańskiej waluty. Taka zależność wynika z tego, że wzrost obaw o skutki obecnego kryzysu, powodują wzrost awersji do ryzyka, co przekłada się na ucieczkę w „bezpieczne” instrumenty, a za taki postrzegany jest dolar.

Reklama

Umocnieniu amerykańskiej waluty względem euro sprzyjają dodatkowo oczekiwania na kolejne obniżki stóp procentowych w strefie euro. Wczoraj prezes Europejskiego Banku Centralnego powiedział, że w marcu prawdopodobna jest obniżka nawet o 50 punków bazowych. Pozostałe doniesienia fundamentalne nie były wczoraj zbyt optymistyczne. Toyota poinformowała bowiem, że strata na koniec roku fiskalnego (31 marca) może być 3 razy większa niż wcześniej szacowała. Także dostawcy części samochodowych z USA mogą w najbliższym czasie potrzebować pomocy 25,5 mld dolarów. Opisana sytuacja sprzyja więc w dłuższym terminie ucieczce z ryzykownych aktywów, na czym powinny ucierpieć giełdy, a także zyskać dolar.

Sytuacja taka jest również potwierdzona przez analizę techniczną - zarówno giełdy jak i kurs EUR/USD znajdują się w pobliżu ważnych wsparć. Przebicie ich może dać początek nowej fali spadkowej. Krótkoterminowo jednak dopóki jesteśmy powyżej wspomnianych wsparć, możemy obserwować, podobne jak wczoraj i dziś rano, fale optymizmu. W przypadku gdyby dodatkowo opublikowane dziś dane z USA okazały się lepsze od prognoz, może się to przyczynić do rozpoczęcia większej korekty ostatnich spadków. Z decyzjami inwestycyjnymi warto więc poczekać do czasu ich publikacji, czyli godziny 14.30.

Sporządzili:
Tomasz Regulski
Marcin Ciechoński
Departament Doradztwa i Analiz
DM TMS Brokers S.A.