Na trzecim miejscu w wyborach do 31-osobowego parlamentu uplasowali się Demokraci, przejmując część elektoratu dwóch głównych partii. W poprzednich wyborach w 2014 roku partia Siumut zdobyła 34 proc. głosów.

Do głosowania uprawnionych jest na Grenlandii ok. 40 tys. osób.

Wybory, jak zaznacza Reuters, przynoszą nadzieje na gospodarcze przyspieszenie, które pozwoliłoby na uniezależnienie się wyspy od Danii. Pomimo tego, że większość mieszkańców tego duńskiego terytorium autonomicznego opowiada się za niepodległością, problemy ekonomiczne i socjalne przeważają nad dążeniami do secesji.

Grenlandczycy skarżą się m.in. na złe warunki mieszkaniowe, niski poziom edukacji i gospodarkę uzależnioną od rybołówstwa i corocznych dotacji otrzymywanych z Kopenhagi. Grenlandia stara się przyciągnąć zagranicznych inwestorów zasobami naturalnymi i branżą turystyczną, jednak rozwój gospodarczy jest blokowany przez słabo rozwiniętą infrastrukturę i zawiłą biurokrację. Grenlandia ma nadzieję, że rosnące ceny surowców wpłyną na większe zainteresowanie inwestycjami na wyspie. W ubiegłym roku premier Kielsen złożył wizytę w Pekinie, gdzie zabiegał o względy chińskich inwestorów i urzędników.

Reklama

Większość partii podczas kampanii wyborczej przedstawiała plany rozwoju gospodarki Grenlandii, a w dalszej perspektywie - ogłoszenie niepodległości. "Kim Kielsen jest realistą, jeśli chodzi o niepodległość i bardziej koncentruje się na problemach socjalnych" - twierdzi Damien Degeorges, ekspert ds. Grenlandii. Inwestorzy pozytywnie podchodzą do stabilności na Grenlandii - dodał.

Grenlandia jest częścią królestwa Danii; od 1979 roku cieszy się szeroką autonomią. W parlamencie duńskim Grenlandię reprezentuje dwóch deputowanych. (PAP)

ndz/ ap/