Bułgarski premier Bojko Borisow zapewnił w czwartek, że kraj spełnił kryteria wejścia do strefy euro. Resort finansów zapowiada, że kandydatura Bułgarii do mechanizmu ERM II zostanie zgłoszona przed końcem bułgarskiej prezydencji w Radzie UE (30 czerwca).

Premier nie wykluczył jednak odłożenia tego terminu o rok; po jego spotkaniu z negocjatorem UE ds. Brexitu Michelem Barnierem w czwartek w Sofii stało się bowiem jasne, że Bułgaria chce zaczekać na wynik Brexitu.

Borisow spotkał się w czwartek z wiceprzewodniczącym KE Valdisem Dombrovskisem, który przebywa w Sofii na konferencji poświęconej członkostwu Bułgarii w strefie euro. Borisow podkreślił, że „Sofia praktycznie spełniła liczbowe kryteria wejścia do mechanizmu ERM II”. Dombrovskis wskazał, że w 2017 r. Bułgaria zredukowała zadłużenie zagraniczne, które obecnie wynosi 25,4 proc. PKB i stawia kraj na trzecim miejscu pod względem najniższego poziomu skonsolidowanego zadłużenia brutto.

Według Borisowa Bułgaria zostanie przyjęta do mechanizmu ERM II w najbliższych 12 miesiącach. Jednym z najważniejszych atutów kraju jest rozsądna i przewidywalna polityka fiskalna, względnie niski poziom zadłużenia zagranicznego, wzrost zaufania inwestorów zagranicznych i wzrost gospodarczy - poinformowała rządowa służba prasowa.

W konferencji poświęconej euro uczestniczył były premier Bułgarii Sergiej Staniszew, lider Partii Europejskich Socjalistów, który podkreślał, że okazji wejścia do strefy euro nie należy zaprzepaścić, bo w przeciwnym wypadku Bułgaria na zawsze pozostanie na peryferiach UE.

Reklama

Według ministra finansów Władisława Goranowa mitem jest twierdzenie o znacznej podwyżce cen po wprowadzeniu euro. Zmiany cen będą nieznaczne, podobnie jak po denominacji lewa 20 lat temu.

„Do końca prezydencji w Radzie UE podanie o członkostwo w mechanizmie walutowym ERM II, zwanym poczekalnią strefy euro, zostanie złożone” – podkreślił Goranow. Według niego kraj odpowiada wszystkim liczbowym kryteriom wejścia do sojuszu walutowego, lecz gospodarka wciąż jeszcze nie jest gotowa. Potrzebne jest „zbliżenie poziomu gospodarczego”, na co niejednokrotnie wskazywał Europejski Bank Centralny - mówił.

>>> Czytaj też: Szef KE: Grecja nie potrzebuje ostrożnościowej linii kredytowej