Żeby zrozumieć, dlaczego nie potrafimy poradzić sobie z terroryzmem, wystarczy przypomnieć sobie bajkę o Smoku Wawelskim.
W małej afrykańskiej wiosce mieszkał niewidomy. Był mądrym człowiekiem. Kiedy ktoś miał problem, przychodził do niego, a on pomagał mu go rozwiązać. Często go pytali: skąd ty to wszystko wiesz, przecież jesteś ślepy? A on im odpowiadał, że widzi uszami. Dzieci śmiały się z tego i dokuczały mu.
Niewidomy miał marzenie: chciał iść na polowanie. Nikt go jednak nie chciał zabrać. Aż wreszcie jeden myśliwy zgodził się wziąć go ze sobą. Kiedy odeszli już daleko od wioski, niewidomy usłyszał lwa szybciej, niż myśliwy go zobaczył. Myśliwy był za to zły, więc zanim wrócili do wioski, zaproponował, by zastawić pułapki i za kilka dni zobaczyć, co się w nie złapało. Wtedy okaże się, który z nich jest lepszy.
Niewidomy się zgodził i po kilku dniach znów ruszyli w drogę. Zanim dotarli na miejsce, myśliwy zaproponował towarzyszowi, by odpoczął, a on w tym czasie sprawdzi, co wpadło w pułapki. I dalej poszedł sam. Kiedy dotarł na miejsce, okazało się, że w jego sidła złapała się ropucha, a w pułapkę niewidomego dorodny bażant.
– I w tym momencie pytam dzieci: jak myślicie, co się teraz stanie? – mówi Michał Malinowski, założyciel Muzeum Bajek, Baśni i Opowieści Mubabao w Czarnowie, niedaleko Konstancina-Jeziorny. – A wszyscy odpowiadają: myśliwy zamieni pułapki.
Reklama

CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU DGP