W kwestii porozumienia nuklearnego Europa stoi pośrodku, między USA a Iranem - ocenił w rozmowie z PAP Manuel Lafont Rapnouil, dyrektor paryskiego biura Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych (ECFR).

Odnosząc się do niedzielnej wypowiedzi nowego sekretarza stanu USA, który stwierdził, że „prezydent Donald Trump powiedział jasno: jeśli USA nie uda się skorygować i poprawić umowy z Iranem, to Stany Zjednoczone wycofają się z tej umowy”, Lafont Rapnouil zwrócił uwagę, że te słowa ilustrują przede wszystkim znane od dawna stanowisko Mike'a Pompeo.

Zdaniem eksperta ogłoszone przez Teheran stanowcze „nie” dla jakichkolwiek zmian w umowie z lipca 2015 r. to część dyskusji, która zaczęła się jeszcze przed objęciem stanowiska przez Trumpa. Iran uznał, że ta umowa zawiera już wszystko, natomiast inni uważali, że wiele pozostało do załatwienia. Już wtedy pojawił się aspekt pocisków balistycznych. Jego zdaniem nie jest oczywiste, czy Irańczycy dołączą do proponowanych negocjacji. Niepewne jest również, czy Europejczykom uda się przekonać USA - podkreślił.

Rozmówca PAP nie zgadza się z twierdzeniem niektórych obserwatorów, według których podczas podróży do USA prezydent Francji Emmanuel Macron, bez konsultacji z europejskimi partnerami, kilka razy zmieniał stanowisko w sprawie Iranu.

Prawdą jest zdaniem politologa, że Niemcy nie myślą o porozumieniu dokładnie tego samego co Francuzi czy Brytyjczycy, ale mimo to już przed jego zawarciem udawało im się zajmować takie samo stanowisko i starali się o jedność, nawet kiedy różnili się w opinii.

Reklama

I tak dzieje się od sierpnia 2003 r., kiedy Niemcy, Francja i Wielka Brytania (UE3) zaproponowały Iranowi negocjacje w sprawie jego przygotowań jądrowych - zauważył Lafont Rapnouil.

Jaka będzie alternatywa, jeżeli prezydent Trump 12 maja zaneguje porozumienie? Czy będzie możliwość dalszych negocjacji i ewentualnych uzupełnień? – pyta ekspert, po czym streszcza myśl prezydenta Francji: wtedy żadne problemy regionu nie będą uregulowane, a na dodatek problem irańskiej broni jądrowej zamiast w roku 2025 powróci natychmiast i w całej ostrości.

Cytowany przez radio RCJ amerykański ekspert od spraw Iranu i Bliskiego Wschodu Harold Rhode uważa, że „Francuzi i Niemcy mają ogromne inwestycje w Iranie. Jeśli USA znów nałożą sankcje, to (te kraje) będą musiały wybrać czy handlują z USA, czy z Iranem". "Za wszelką cenę pragną uniknąć tego wyboru” - podkreślił.

Po ponad godzinnej niedzielnej rozmowie telefonicznej prezydentów Francji i Iranu, Emmanuela Macrona i Hasana Rowhaniego, francuskie media zwracają uwagę na zdecydowany sprzeciw Teheranu wobec jakichkolwiek zmian w porozumieniu jądrowym. Natomiast komunikat Pałacu Elizejskiego mówi o kontynuowaniu dyskusji na temat przedłużenia jego klauzul poza rok 2025 oraz w sprawie pocisków balistycznych i roli Iranu w regionie.

Wcześniej Macron rozmawiał z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i premier Wielkiej Brytanii Theresą May. „Jedność europejska w formacie UE3 (Francja, Niemcy, Wielka Brytania) zadecyduje o ochronie naszych interesów i naszego bezpieczeństwa” – głosi komunikat Pałacu Elizejskiego.

Podczas zeszłotygodniowej wizyty w USA prezydent Francji próbował przekonać Trumpa, by zaakceptował obecną umowę jako „pierwszy filar” przyszłego, rozszerzonego porozumienia. Pozostałe „filary” miałyby poza rok 2025 (obecny limit umowy) przedłużać klauzule ograniczające irański program jądrowy oraz dotyczyć rozwoju pocisków balistycznych, jak i uważanej za „destabilizacyjną” roli Iranu w regionie.

Po spotkaniu z Macronem prezydent Trump powiedział: „nikt nie wie, co zrobię 12 maja”. Jest to zapowiadana data jego decyzji w sprawie porozumienia jądrowego z Iranem.

>>> Czytaj też: UE przyczyniła się do pogłębiania nierówności. Potrzebujemy silnej, ponadnarodowej władzy