Tusk w sobotę w Akwizgranie podczas wręczenia nagrody "Polonicus 2018" w swoim przemówieniu odwołał się do książki o początkach i przyczynach pierwszej wojny światowej "Lunatycy", która kreśli krytyczny obraz części elit politycznych tamtych czasów w Europie.

"Ja, niestety, także w świecie współczesnym, w Europie i wokół Europy, od czasu do czasu spotykam takich politycznych lunatyków; którzy podobnie jak wówczas, ponad sto lat temu, sądzili, że mają dobrą ideę dla swoich wspólnot, to znaczy poprowadzić ich do konfrontacji, do konfliktu. Ba, zyskiwali nawet chwilami wielką popularność, bo rozniecić negatywne emocje jest tak samo łatwo, jak zburzyć pozytywny ład, pozytywny porządek. Dzisiaj, i przepraszam za ten poważny ton, ale stulecie zakończenia pierwszej wojny światowej, stulecie odzyskania niepodległości przez Polskę i to, co dzieje się na naszych oczach w świecie, w Europie i w Polsce, zobowiązuje nie tylko mnie, jak sądzę, ale chyba wszystkich nas do takiej poważniejszej refleksji. I ją mógłbym streścić dosłownie w jednym zdaniu: nie pozwólcie lunatykom poprowadzić więcej ludzi do nieszczęścia" - powiedział w tym przemówieniu Tusk.

Krasnodębski uważa, że Tusk nie do końca zrozumiał treść książki "Lunatycy". "Ona pokazuje, że przed I wojną światową politycy ówczesnego głównego nurtu nie byli w stanie odpowiednio zareagować na sytuację kryzysową. Jak lunatycy, wbrew swojej intencji, doprowadzili do wybuchu Wielkiej Wojny. To powinno być ostrzeżenie dla przewodniczącego Tuska i wielu przywódców europejskich, że czasami w stanie oderwania od rzeczywistości, braku rozpoznania właściwych przyczyn kryzysu i braku odpowiedniej komunikacji, można doprowadzić do katastrofy" - zaznaczył Krasnodębski.

Jak dodał, słowa Tuska zostały odebrane przez niektórych jako bezpośrednio odnoszące się do sytuacji w Polsce. "Wskazywano, że krytykuje Polskę czy Grupę Wyszehradzką. Natomiast słyszałem jego niedzielną wypowiedź, w której tłumaczył, że odnosił się do sytuacji europejskiej. W tym sensie odnosił się słusznie, dlatego że ta sytuacja w wielu krajach UE jest bardzo niepokojąca. Obserwujemy narastające niezadowolenie wielu społeczeństw, co ostatnio pokazały wybory we Włoszech, a przedtem Brexit. "Lunatycy" natomiast siedzą przy placu Schumana w Brukseli - gdzie mieści się siedziba KE i RE - i wydaje im się, że na sytuację kryzysu mogą reagować zgodnie z rutyną. Gdyby europejscy politycy przemyśleli niektóre swoje dogmaty, to byłoby to korzystne dla UE" - powiedział.

Reklama

Podkreślił, że chociaż zgadza się z diagnozą Tuska, to nie podąża za nią żadna recepta. "Mam wrażenie, że on jest jednym z tych europejskich +lunatyków+, o których pisał Clark. Tych, którym wydaje się, że można lekceważyć ten głos niezadowolenia, stygmatyzować ludzi, którzy uczestniczą w ruchach protestu w całej Europie. Nie widzi, że będzie to miało swoje konsekwencje. Odczytuję wypowiedzi Tuska jako również wyraz głębokiego zaniepokojenia przed przyszłorocznymi wyborami do PE" - zaznaczył.

Krasnodębski uważa, że te wybory zmienią układ sił w UE, chociaż trudno przewidzieć, w jakim zakresie. "Prawdziwą, jedyną odpowiedzią na to rosnące niezadowolenie, jest wysłuchanie tej drugiej strony. Te ruchy protestu występują przeciwko brukselskiemu centralizmowi i są krytyczne wobec dzisiejszej UE. Warto się w tę krytykę wsłuchać. Tylko taka UE, która poważnie traktuje państwa członkowskie, która likwiduje nierównowagę w tym bilansie suwerenności - oddawania suwerenności UE i czerpania z suwerenności - może przetrwać. Tylko wtedy, gdy będziemy dbać, aby przez fundusze spójności likwidować wielkie regionalne różnice między państwami, tylko wtedy kiedy będziemy szanować tożsamości narodowe, taka UE ma szanse wyjść z kryzysu" - zaznaczył.

"A więc czas przerwać ten sen lunatyka i po prostu skonfrontować się z rzeczywistością" - podsumował.

Tusk powiedział również w przemówienie w Akwizgranie, że bycie szefem RE to nie jest jego "meta".

Zdaniem Krasnodębskiego Tusk jest "stosunkowo młodym politykiem". "Na pewno to nie jest dla niego meta. Dziwię się, że nie rozważa się tego, aby pozostał na kolejną kadencję szefem RE, a także nie rozważa się jego pracy w innych organizacjach międzynarodowych. Myślę, że nie powinniśmy wykluczać także tych możliwości. Dziwię się, że przywódcy europejscy, którzy popierali jego kandydaturę, już o tym nie wspominają" - zaznaczył.

Krasnodębski uważa też, że Europejski Instytut Kultury i Mediów Polonicus, który przyznał Tuskowi nagrodę "Polonicus 2018", nie jest reprezentatywną organizacją Polonii. "Nie jest to żadna nagroda Polonii, tylko pewnego środowiska. To jest Instytut, który jest inicjatywą pewnej grupy osób na terenie Niemiec" - zaznaczył.

Tusk w sobotę otrzymał nagrodę Polonicus 2018 Europejskiego Instytutu Kultury i Mediów Polonicus za promowanie Polski w Europie. Nagrodę w postaci statuetki z brązu wręczono mu w sobotę w Akwizgranie. Tusk pokazał, że miejsce Polski jest w sercu Europy - podkreślono m.in. w uzasadnieniu przyznania nagrody honorowej za całokształt działalności.

Nagroda Polonicus, przyznawana przez środowiska polonijne w Niemczech, została wręczona po raz pierwszy w 2009 roku. Powstała z inicjatywy Kongresu Polonii Niemieckiej.

>>> Czytaj też: KE o amerykańskich cłach: "Jesteśmy cierpliwi, ale też przygotowani"