Moskwa nie wysunęła wobec Ukrainy żadnych pretensji, związanych z przerwaniem w styczniu dostaw rosyjskiego gazu do odbiorców europejskich, więc twierdzenie, że to Kijów musi zapłacić im odszkodowania, jest kolejnym spektaklem.

Oświadczenie takie złożył w piątek prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko w wywiadzie dla telewizji ICTV.

"To jest po prostu polityka, której celem jest dyskredytacja Ukrainy, wywołanie kolejnego skandalu międzynarodowego, jeszcze jeden show" - powiedział. Juszczenko ponownie podkreślił, że Ukraińcy wykonywali i nadal będą wykonywać swe zobowiązania, dotyczące tranzytu gazu z Rosji do państw za swą południową i zachodnią granicą.

"Pragnę kategorycznie oświadczyć, że Ukraina nie kradła rosyjskiego gazu. W pełni realizowaliśmy swą funkcję państwa tranzytowego" - oznajmił.

Oskarżenia Rosjan, że Kijów nielegalnie podbiera należący do nich gaz stały się 1 stycznia przyczyną całkowitego wstrzymania jego dostaw dla Ukrainy. Nie mogąc dojść do porozumienia w sprawie ceny gazu dla Ukrainy i stawek za jego tranzyt w bieżącym roku, rosyjski monopolista Gazprom zablokował także 7 stycznia tłoczenie tego surowca do państw Unii Europejskiej.

Reklama

Konflikt zażegnano dopiero 20 stycznia. Rosjanie twierdzą obecnie, że to Ukraina powinna pokryć straty, które z powodu blokady dostaw gazu ponieśli odbiorcy europejscy. Mówił o tym w czwartek prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew.

Jeszcze w czwartek do oskarżeń Miedwiediewa odniosła się premier Ukrainy Julia Tymoszenko. "Za to, że rosyjski gaz nie był dostarczany do państw Unii Europejskiej, zapłaci ten, kto jest winny. Ukraina nie ponosi w tych procesach żadnej winy" - powiedziała.