"Przedstawiłem nasze zastrzeżenia, że trudno ustalić bardzo precyzyjne kryteria i mamy pewne wątpliwości, ale myślę, że można nad tym projektem rozmawiać, czekać na dodatkowe wyjaśnienia. Zostałem tutaj uspokojony" - powiedział dziennikarzom Czaputowicz w Brukseli.

Szef MSZ rozmawiał z komisarz sprawiedliwości o propozycji rozporządzenia, które ma uzależnić wypłaty funduszy od przestrzegania praworządności. Instrument, nad którym pracowała Jourova, ma chronić unijną kasę przed "ryzykiem finansowym związanym z uogólnionymi brakami w zakresie praworządności w państwach członkowskich".

Narzędzie to ma umożliwić zawieszanie i zmniejszanie finansowania ze środków UE lub ograniczenie dostępu do nich "w sposób proporcjonalny do charakteru, wagi i skali braków w zakresie praworządności".

Czaputowicz zwrócił uwagę, że w mechanizmie tym nie ma żadnego odniesienia do art. 7 unijnego traktatu, którym obecnie objęta jest Polska. "Tu chodzi o rozliczanie środków finansowych przyznawanych przez Komisję (Europejską). Niektóre państwa chciałyby mieć gwarancje, że są one dobrze rozliczane, a Polska robi to dobrze" - oświadczył minister.

Reklama

Jak argumentował, nawet jeśli KE brałaby w tym mechanizmie pod uwagę sytuację dotyczącą sądownictwa, to jego zdaniem Polska nie ma się czego obawiać, bo ma bardzo dobre rezultaty we wdrażaniu prawa europejskiego. Zaznaczył, że nie można mieć też zastrzeżeń do liczby niewdrożonych orzeczeń unijnego Trybunału Sprawiedliwości, bo to inne państwa mają z tym problem. "My jesteśmy tu liderem, więc nie ma tu żadnego zagrożenia" - szef MSZ.

Mimo wszystko Czaputowicz potwierdził, że Polska nie popiera projektu rozporządzenia w sprawie powiązania funduszy unijnych z praworządnością, bo postrzega je jako "próbę (wywierania) nacisku na państwa unijne" przez KE. Zapowiedział, że na spotkaniu państw "przyjaciół polityki spójności" odbędzie się też dyskusja na temat tej koncepcji Komisji.

W środę Jourova wyjaśniała, że w myśl projektu KE wraz z innymi odpowiednimi instytucjami będzie mogła podejmować zawieszać lub zmniejszać finansowanie w ramach "kroków prewencyjnych i odstraszających", nawet jeśli w danym państwie członkowskim "nie doszło do uchybień w zarządzaniu unijnymi pieniędzmi".

Pytana, czy w świetle proponowanych rozwiązań obecny spór między Brukselą i Warszawą o praworządność kwalifikowałby się do podjęcia takich kroków, komisarz odpowiedziała, że "teoretycznie byłoby to możliwe", gdyż dla KE poszanowanie praworządności jest "koniecznym warunkiem należytego zarządzania finansami" oraz "efektywnego finansowania ze środków unijnych".

Polska od dawna przeciwstawia się powiązaniu funduszy unijnych z praworządnością, kwestionując podstawy prawne takiego rozwiązania i podkreślając, że sprawy te powinny być traktowane rozdzielnie.

>>> Czytaj też: Juncker: Belgia powinna przyznać obywatelstwo brytyjskim pracownikom UE