Ratownikom, którzy starają się dotrzeć do trzech górników zaginionych po sobotnim wstrząsie w kopalni Zofiówka, pozostały do spenetrowania dwa odcinki zaciśniętego wyrobiska o długościach ok. 80 m i ok. 150 m. W krótszym z nich odebrali sygnał, jaki nadają górnicze lampki.

Jak poinformował podczas wtorkowej porannej konferencji prasowej prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Daniel Ozon, o tej porze w kopalni pracowało 15 zastępów ratowniczych; łącznie tego dnia w akcji ma być 40 zastępów.

Akcja koncentrowała się w tym czasie w dwóch odcinkach wyrobiska, w których wskutek sobotniego tąpnięcia doszło do wypiętrzenia spągu (podłoża – PAP). Oznacza to, że spąg chodnika, przeciętnie przed wypadkiem szerokiego na 6,1 m i wysokiego na 4,2 m (w obudowie łukowej), został od dołu przemieszczony - wraz z całym materiałem, w tym sprzętem, jak zainstalowane w chodniku przenośniki, rurociągi itp. - w kierunku obudowy.

Ratownicy pracują w tak zaciśniętym chodniku zarówno od strony, z której prowadzili działania od początku akcji (początku wypiętrzenia), jak i od położonego dalej skrzyżowania z chodnikiem wentylacyjnym, którym w poniedziałek rano doprowadzili do zaciśniętego wyrobiska nowy prąd powietrza. Stamtąd też posuwają się dalej w kierunku przodka (miejsca drążenia chodnika – PAP).

Prezes JSW przekazał, że w części wyrobiska bliższej przodka ratownicy w nocy posunęli się o ok. 25 metrów. Napotkali tam duże utrudnienia; musieli wycinać duże elementy konstrukcyjne. Do przodka pozostało im ok. 50-60 metrów, wraz z niewielką odnogą do spenetrowania zostało tam ok. 80 metrów.

Reklama

W nocy ratownicy na odcinku za skrzyżowaniem odebrali sygnał radiowy, który może pochodzić z lampy bądź lamp dwóch z trzech poszukiwanych górników. Sygnał radiowy jest zakłócany dużą ilością podziemnych urządzeń; nie sposób na razie ustalić miejsca, skąd pochodzi. W najbliższych godzinach ratownicy będą próbowali penetrować ten chodnik do końca - z urządzeniem odbiorczym. Posługują się też wideoendoskopem przemysłowym z sondą o zasięgu do 15 m.

Ozon wyjaśnił we wtorek, że nadajniki w górniczych lampach nadają na ośmiu różnych kanałach (w przypisanych im kolejnych częstotliwościach). W tym wypadku wiadomo, że na tym samym kanale nadawały lampki dwóch z trzech poszukiwanych górników. Uchwycony sygnał może zatem pochodzić z jednego lub dwóch nadajników.

W miejsce, w którym mogą być poszukiwani górnicy, dochodzi tzw. techniczny rurociąg ze sprężonym powietrzem; ratownik, który dotarł najdalej w kierunku przodka słyszał dźwięk rozchodzenia się powietrza z rurociągu. Uczestniczący w akcji mają nadzieję, że dzięki temu świeże powietrze może docierać do poszukiwanych. Wiceprezes JSW Tomasz Śledź wskazał podczas konferencji, że powietrze w rurociągu technicznym ma ok. 19-20 proc. tlenu. "Także bądźmy dobrej wiary, że pracownicy żyją" - powiedział.

W części wyrobiska, w której ratownicy prowadzą działania od początku akcji, kontynuowane są prace przy demontażu podziemnych urządzeń i montażu kolejnych odcinków doprowadzających powietrze lutniociągów. Zastępy posługują się przy tym specyficznym, nieiskrzącym sprzętem – o napędzie hydraulicznym (napęd elektryczny czy spalinowy ze względu m.in. na potencjalne zagrożenie metanowe jest wykluczony). Postępy w tej części wyrobiska liczone są w metrach – do spenetrowanego już miejsca od strony skrzyżowania pozostaje ok. 150 metrów.

Wiceprezes Śledź akcentował, że praca przy usuwaniu zalegającego, blokującego przejście sprzętu oraz instalowaniu lutniociągów jest bardzo trudna ze względu na bardzo niewielkie prześwity pod obudową – to w niektórych miejscach 60-80 cm, czy nawet 30 cm. Aby przebijać się przez takie miejsca ratownicy muszą w skrajnie trudnych warunkach rozcinać zniszczone urządzenia i następnie ręcznie je usuwać.

Ważne dla sprawności akcji jest także systematyczne usuwanie materiału wybranego z miejsc, przez które przeciskają się ratownicy. Sztab akcji opracowuje obecnie koncepcję wywożenia tego urobku - być może, jeżeli umożliwią to warunki klimatyczne - możliwe będzie podłączenie odstawy taśmociągami.

Mówiąc o warunkach klimatycznych w rejonie prowadzenia akcji Śledź podał, że zarówno na początku zaciśnięcia, jak i w rejonie skrzyżowania, dzięki doprowadzonym tam lutniociągom osiągnięto stężenia tlenu na poziomie 20-21 proc. i metanu od 2,5 proc. (na początku) do 4,7 proc. (przy skrzyżowaniu). W miejscu penetrowania wyrobiska w kierunku przodka stężenie metanu to 20 proc., a tlenu – poniżej 17 proc., stąd dla bezpieczeństwa pracy ratowników kluczowe jest doprowadzanie kolejnych odcinków lutniociągów.

Prezes JSW dziękował we wtorek rano wszystkim zaangażowanym w akcję ratownikom i pomagającym im, a także za spływające różnymi drogami wyrazy wsparcia dla rodzin oraz uczestników akcji. Ozon zapowiedział, że kolejnych informacji nt. postępów akcji należy spodziewać się tego dnia po południu.

W wyniku sobotniego wstrząsu w kopalni Zofiówka, będącej częścią należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej tzw. połączonej kopalni Borynia-Zofiówka-Jastrzębie w Jastrzębiu-Zdroju, zginęło dwóch górników. Ich ciała ratownicy wydobyli w niedzielę. Dwaj inni, uratowani pracownicy, są w szpitalu, ich stan jest dobry.

>>> Czytaj też: Podwyżki w PGG - pyrrusowe zwycięstwo związkowców