Zdaniem eksperta obecny kryzys w Armenii jest "najpoważniejszy od czasu uzyskania niepodległości i wojny z Azerbejdżanem o Górski Karabach na przełomie lat 80. i 90. XX wieku".

Górecki zauważa, że zakres zmian, do jakich może dojść w tym kraju po objęciu teki premiera przez Paszyniana, będzie zależeć od tego, czym zakończy się rywalizacja między ruchem protestu a rządzącą do tej pory Republikańską Partią Armenii (RPA) i związanym z nią środowiskiem - w tym ludźmi biznesu i nomenklaturą.

RPA dysponuje większością głosów w parlamencie, w związku z czym może blokować inicjatywy nowego premiera. Analityk ocenia, że partia ta może przyjąć taktykę "na przeczekanie", mając nadzieję na to, że lider ruchu protestacyjnego, pozbawiony na razie ram organizacyjnych, będzie zmuszony do ustępstw wobec RPA.

Jeśli Paszynian nie zawrze z rządzącą elitą porozumienia, może dojść do "rozpadu dotychczasowej partii władzy i dezintegracji sceny politycznej w obecnym kształcie" - dodaje ekspert OSW.

Reklama

Oprócz potencjalnego zagrożenia dla interesów armeńskich elit Górecki zwraca uwagę na możliwe obawy Moskwy, która z rezerwą podchodzi do niekontrolowanych przetasowań władz w krajach na obszarze postsowieckim.

Protesty ukazały, że społeczeństwo nie akceptuje nieformalnego systemu polityczno-gospodarczego, zakładającego m.in. monopol władzy i gospodarki przez RPA oraz układ oligarchicznych zdominowany przez osoby pochodzące z Górskiego Karabachu (jak na przykład były prezydent Serż Sarkisjan, który w wyników protestów w kwietniu podał się do dymisji) - dodaje.

W obecnej sytuacji w kraju może dochodzić do podsycania napięć i chaosu przez przeciwników zachodzących zmian - podkreśla ekspert.

Jak wyjaśnia, poglądy nowego premiera "trudno jednoznacznie określić". "W ostatnich wypowiedziach Nikol Paszynian podkreśla konieczność bliskiego sojuszu z Rosją zwłaszcza w wymiarze bezpieczeństwa i deklaruje wypełnianie przyjętych międzynarodowych zobowiązań. Jest to wyraźna korekta dotychczasowego stanowiska bloku Wyjście (Elk), pozycjonującego się jako prozachodni, który zgłosił w ubiegłym roku projekt ustawy zakładającej opuszczenie przez Armenię rosyjskich struktur integracyjnych (Eurazjatycka Unia Gospodarcza)" - zwraca uwagę ekspert.

Analityk pisze, że Rosja zajęła "wstrzemięźliwe" stanowisko wobec protestów w Armenii, a rosyjskie media państwowe relacjonowały te wydarzenia w sposób wyważony.(PAP)