Piątkowa sesja miała rozstrzygnąć, która strona giełdowych zmagań odniesie istotne zwycięstwo. Podaż górowała na początku tygodnia, kiedy indeksy wyznaczały nowe minima bessy. Od środy popyt był tak aktywny, że całe negatywne wrażenie mogło zostać zatarte gdyby WIG20 zdołał zakończyć dzień ponad poziomem 1500 pkt.

Rozpoczęcie sesji było bardzo obiecujące i WIG20 rósł o dwa procent. Ponownie w grze uczestniczyli najwięksi inwestorzy co zapewniało duży obrót. Krajowa zwyżka odbywała się w oderwaniu od sytuacji na Zachodzie, gdzie byki wcale nie paliły się do wzrostów i dominowała atmosfera wyczekiwania na dane z amerykańskiego rynku pracy. Przez to też żadnej reakcji nie było po najgorszych od 60 lat wynikach niemieckiej produkcji przemysłowej, która w ciągu miesiąca spadła o 4,6 proc.

Obroty rosły jak na drożdżach, co potwierdzało, że byki łatwo nie oddadzą zdobytych poziomów i będą walczyć o utrzymanie się powyżej 1500 punktów. Optymizm był tak duży, że mimo taniejących surowców świetnie ponowne radziły sobie spółki surowcowe. KGHM i ORLEN rosły po 7 proc.

Do publikacji danych z USA trwała względna stabilizacja i każda najmniejsza próba ataku podaży była duszona w zarodku. Wydawało się, że wiara w lepsze od oczekiwań dane jest już zdyskontowana. Informacje ze Stanów nie potwierdziły tego optymizmu. Stopa bezrobocia w USA wzrosła do 7,6 proc. i jest najwyższa od 1992 roku. Rynek pracy wciąż ma ogromne problemy, co potwierdza spadek zatrudnienia w sektorze pozarolniczym o 598 tysięcy osób. Jest to największy miesięczny spadek od grudnia 1974 roku. Raport pokazał też, że w gospodarce nie ma obecnie lepszych branż.

Reklama

Miejsca pracy znikają we wszystkich gałęziach przemysłu do elementów konstrukcji i produkcji po detalistów, transport, media i finanse. Od rozpoczęcia spowolnienia i rececji w grudniu 2007 roku pracę w Stanach straciło 3,57 mln osób. Jest to największy wzrost bezrobocia spośród wszystkich spowolnień gospodarczych od czasów wojny. Słabe wyniki pomogą zapewnie w naciskach Obamy na przegłosowanie przez Senat USA, nowego planu pomocy gospodarczej. Bez niego nie uda się uratować USA przed dwucyfrowym bezrobociem w przyszłym roku.

Fatalne dane giełdy przywitały stabilizacją, a następnie wzrostami. WIG20 wzrósł o 3 proc. przy obrocie 1,5 mld zł i podobnej skali wzrostów na zachodnich parkietach. Identycznie sesje zakończyli Amerykanie. Indeksy konsekwentnie rosły całą sesje i zakończyły trzy procentową zwyżką. Dobry humor nie opuszczał kupujących akcje Citigroup i Bank of America. Obligacje emitowane przez oba banki zostały uznane przez agencję Fitch za „śmieciowe”, czyli z dużym ryzykiem braku spłaty. Akcje Citi rosły o 10 proc., a BoA aż o 26 proc.

Dobre zakończenie sesji w Stanach i ubiegłotygodniowe odejście od minimów bessy ponownie umieszcza WIG20 w trendzie bocznym obowiązującym od trzech miesięcy. Dziś, przynajmniej na początku, sytuacja jest klarowna i powinien dominować zielony kolor. Tydzień powinien przynieść atak na 1600-1620 pkt.