Według izraelskiej armii w piątkowych demonstracjach wzdłuż granicy Strefy Gazy brało udział ok. 5 tysięcy osób. Śmiertelna ofiara to 40-letni mężczyzna, który zginął na południu palestyńskiej enklawy. Według Hamasu 18 osób, rannych od kul, trafiło do szpitali.

AFP pisze, że tym samym do 53 wzrosła liczba Palestyńczyków zabitych przez siły izraelskie od 30 marca, gdy rozpoczęły się protesty Palestyńczyków, domagających się prawa powrotu na ziemie, z których zostali wysiedleni lub z których uciekli po utworzeniu na tym terytorium państwa Izrael.

Protesty, pod nazwą Wielki Marsz Powrotu na okupowane ziemie palestyńskie, są organizowane przez rządzącą w Strefie Gazy radykalną organizację Hamas. Zakończenie protestów przewidziano na 15 maja, co zbiegnie się z rocznicą wybuchu pierwszej wojny arabskiej z 1948 roku, nazywanej przez Izraelczyków wojną o niepodległość, a przez Arabów "katastrofą" (an-Nakba) w związku z wysiedleniami i ucieczkami setek tysięcy ludzi.

Izrael, ze względu na charakter jego odpowiedzi na demonstracje, stanął w obliczu międzynarodowej krytyki. Organizacje obrońców praw człowieka piętnują rozkazy strzelania do demonstrantów ostrą amunicją jako bezprawne, ponieważ zezwalają żołnierzom na stosowanie potencjalnie morderczej broni przeciwko nieuzbrojonym ludziom. Izrael utrzymuje, że broni swej granicy i mieszkańców pobliskich terenów. (PAP)

Reklama

zm/ kar/