"Ambasador Izraela został poinformowany o tym, że nasz ambasador w Izraelu został wezwany na konsultacje, oraz że byłoby rzeczą stosowną, żeby wrócił do swego kraju na jakiś czas" - powiedział przedstawiciel ministerstwa spraw zagranicznych Turcji.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan nazwał Izrael "państwem apartheidu" i dodał, że izraelski premier Benjamin Netanjahu "ma na rękach palestyńską krew". W poniedziałek oskarżył Izrael o "państwowy terroryzm" i nazwał przemoc wobec Palestyńczyków "ludobójstwem".

Ankara w poniedziałek wezwała tureckich ambasadorów w USA i Izraelu na konsultacje w związku z sytuacją w Strefie Gazy. Zaapelowała też o zwołanie na piątek posiedzenia Organizacji Współpracy Islamskiej.

We wtorek wicepremier Turcji i rzecznik rządu Bekir Bozdag powiedział w parlamencie, że Turcja uważa, iż Stany Zjednoczone są w równym stopniu odpowiedzialne za przemoc wobec Palestyńczyków jak Izrael.

Reklama

"USA mają na rękach krew niewinnych Palestyńczyków (...). Stany Zjednoczone są częścią problemu (Bliskiego Wschodu), a nie jego rozwiązaniem" - dodał Bozdag.

W Strefie Gazy doszło w poniedziałek do krwawych starć palestyńsko-izraelskich, gdy Palestyńczycy protestowali przeciw przeniesieniu ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy.

W Stambule i Ankarze odbyły się we wtorek antyizraelskie demonstracje. Przed izraelskim konsulatem w Stambule tłum skandował „Niech będzie przeklęty amerykański imperializm" i "Precz z Izraelem".

Erdogan wezwał do zorganizowania w piątek w Stambule kolejnego protestu przeciw przemocy wobec Palestyńczyków pod hasłem "Wstrzymać represje".

Bozdag powiedział deputowanym, że ta demonstracja "jeszcze raz pokaże, iż naród turecki nie zachowa milczenia wobec niesprawiedliwości i okrucieństwa, że będzie bronił ofiar".

Ankara jest szczególnie surowym krytykiem stosowania przemocy w Strefie Gazy, tak jak przeniesienia ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy, a ponadto relacje Turcji z USA są od dłuższego czasu bardzo napięte zarówno ze względu na uznanie przez Waszyngton Jerozolimy za stolicę Izraela, jak i operacje sił tureckich w Syrii - przypominają agencje.

Erdogan prowadzi kampanię polityczną przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi, które odbędą się w przyszłym miesiącu, i zdaje sobie też sprawę, że stanowiący jego najwierniejszy elektorat konserwatywni i religijni wyborcy szczególnie mocno popierają sprawę Palestyńczyków - pisze Reuters.

Na wystąpienia tureckiego prezydenta zareagował premier Izraela Benjamin Netanjahu, który powiedział: "Erdogan jest jednym z największych zwolenników Hamasu i nie ma wątpliwości, że doskonale zna się na terroryzmie i masakrach. Sugeruję, aby nie dawał nam lekcji moralności".

>>> Czytaj też: Krwawy dzień w Strefie Gazy: ponad 50 zabitych i tysiące rannych