O blisko 34 mln osób zmniejszy się w ciągu najbliższych 33 lat ludność naszej części Europy – zwracają uwagę eksperci Economist Intelligence Unit w kontekście perspektyw gospodarczych. Żadnej innej części Europy ani świata nie grozi podobne wyludnienie. Polska jest wśród najbardziej zagrożonych.
ikona lupy />
Liczba ludności - prognoza zmian w Europie (graf. Obserwator Finansowy) / Inne

Zgodnie z najnowszymi prognozami ONZ, ludność świata powiększy się w latach od 2017 do 2050 r. o 29,4 proc., z 7,5 do 9,8 miliardów. Tak będzie w przypadku spełnienia się środkowej z prognoz, bo w wariancie maksymalnym znacznie przekroczy poziom 10 mld. Wzrosty te dotyczyć będą jednak przede wszystkim krajów afrykańskich i azjatyckich. Najludniejszym krajem świata będą nie Chiny, ale Indie.

Wzrost nie jest i nie będzie równomierny. Aż 51 krajów skurczy się pod względem populacji. Na tym tle – zwracają uwagę eksperci EIU – najgorzej rysują się demograficzne perspektywy krajów zaliczanych do Europy Wschodniej (zgodnie z metodologią ONZ). Średnio w 10 krajach naszego regionu ubędzie 11,6 proc. populacji. Demograficzne straty najsilniej odczuje Bułgaria, gdzie do 2050 r. – zgodnie z tymi prognozami – ubędzie 1,6 mln obywateli, 23,4 proc.

Będzie nas o 15 proc. mniej

Reklama

W Polsce, biorąc pod uwagę ONZ-owskie prognozy, liczba ludności zmaleje do 2050 r. aż o blisko 5,8 mln osób, co odpowiada 15,1 proc. naszego społeczeństwa. Tak duży ubytek da się być może, z gospodarczego punktu widzenia, po części uzupełnić zwiększonym napływem przybyszy ze Wschodu, chociażby z Ukrainy. Ludność tej ostatniej zmaleje w tym czasie o blisko 7,8 mln osób, ale nie tylko z powodu emigracji.

Szybkie starzenie się jest wspólną cechą niemal wszystkich społeczeństw naszej części Europy. W najmniejszym stopniu dotknie ono Czechów, których liczba zmaleje o 5,3 proc. Relatywnie nieźle wyglądają prognozy dla już wcześniej dotkniętej demograficzną depresją Rosji. W jej przypadku spodziewany jest spadek liczby ludności o 7,8 proc.

Spadek liczby ludności, ale już nie tak znaczący jak w przypadku Europy Wschodniej, spodziewany jest w przypadku krajów Europy Południowej, do której ONZ zalicza kraje od Grecji i Albanii na wschodzie po Hiszpanię i Portugalię na zachodzie naszego kontynentu. Wśród krajów tych z najdotkliwszym ubytkiem liczby mieszkańców musi liczyć się Chorwacja (ubytek do 2050 r. o 17,4 proc.) i Serbia (o 15,3 proc.). Łagodniejsze ubytki notować będzie Malta (spadek o 2,7 proc.) i Hiszpania (o 4,2 proc.). W przypadku Cypru, zaliczanego przez ONZ do zachodniej części Azji, spodziewany jest wzrost liczby mieszkańców o 17,2 proc.

Tu ubywa, tam przybywa

Zgoła odmiennie na tle demograficznej depresji Europy Wschodniej i regresu w Europie Południowej społeczne perspektywy Europy Zachodniej, a zwłaszcza Północnej zapowiadają się korzystnie. Liczebność mieszkańców Europy Zachodniej powinna wzrosnąć w latach 2017 – 2050 o 3,1 proc., a w krajach nordyckich aż o 12,8 proc.

Sytuacja w poszczególnych krajach będzie jednak mocno zróżnicowana. O 3,5 proc. zmaleje – wedle prognoz ekspertów ONZ – liczba mieszkańców Niemiec. Odmiennie będzie w przypadku Francji, której społeczeństwo powiększy się w okresie najbliższych trzech dekad (z małym okładem) o 8,7 proc. Lepsze są prognozy dla Belgii (spodziewany wzrost o 9,3 proc.), jeszcze lepsze w przypadku Szwajcarii (wzrost o 16,6 proc.). W demograficznych prognozach najlepiej wypada Luksemburg (wzrost o 36,4 proc.).

W krajach Europy Północnej im bardziej na zachód tym z demograficznego punktu widzenia lepiej. Najgorsze są prognozy dla Łotwy (spodziewany spadek o 22,2 proc.) i Litwy (o 16,7 proc.). Wyludniać się będzie nadal także Estonia (spodziewany ubytek o 12,6 proc.).

Czytaj też: Eurostat: Na tle państw UE Polska nie jest taka stara. Ale starzeje się szybko

W sąsiedniej Finlandii spodziewany jest wzrost liczby ludności o 6,2 proc. W Szwecji – o 17,3 proc., w Wielkiej Brytanii – o 13,9 proc. Rekordowo korzystne są prognozy dla Irlandii – spodziewany wzrost o 21,8 proc. oraz Norwegii – aż o 28,2 proc.

Mało nas do pieczenia chleba

Zmiany wielkości populacji znajdą swoje odzwierciedlenie – na co zwracają uwagę eksperci Economist Intelligence Unit – w relacjach liczby osób pracujących do niepracujących. Z gospodarczego punktu widzenia decydować to będzie o potencjale rozwoju poszczególnych krajów. We wszystkich krajach naszego regionu spodziewany jest każdego roku do 2050 r. spadek liczby osób w wieku produkcyjnym.

Wśród głównych przyczyn EIU wskazuje spadek dzietności rodzin, co związane było przede wszystkim ze wzrostem ekonomicznej niepewności życia po upadku komunizmu i z brakiem dobrych systemów opieki społecznej. Spadek dzietności (do zaledwie 1,32 proc. w 2015 r.) najsilniej dotknął Polskę. Wśród europejskich społeczeństw równie kryzysowa sytuacja, też z powodu ekonomicznej niepewności, dotknęła Portugalię.

Innym znaczącym czynnikiem ubytku liczby ludności jest emigracja z naszej części Europy na zachód kontynentu. W okresie ostatnich 25 lat kraje Europy Wschodniej i Środkowej (EIU stosuje inne podziały geograficzne niż ONZ) ubyło 20 mln osób, ok. 5 proc. populacji. Niewielka tylko część emigrantów powróciła do krajów urodzenia.

Zdaniem EIU proces tej Wędrówki Ludów będzie trwał nadal. Najbardziej nim zagrożone są społeczeństwa Bułgarii i Rumunii, a także krajów bałtyckich. Będzie to miało konsekwencje w dalszym spadku liczby osób w wieku produkcyjnym. W przypadku Polski skala tego spadku szacowana jest w latach 2016 – 2050 na 1,1 proc. rocznie. Gorzej niż u nas będzie pod tym względem jedynie w Bułgarii i na Łotwie.

Starzy będą obserwować młodych

Jako miarę oceny demograficznych perspektyw przyjmuje się także wskaźnik ukazujący relację liczby osób w wieku emerytalnym do liczby osób w wieku produkcyjnym (old dependency ratio). EIU w swoim porównaniu posługuje się danymi z 2015 r., ale są już świeższe dane na ten temat zestawione przez Eurostat. Zgodnie z tymi ostatnimi wskaźnik ten w przypadku Polski wyniósł w 2017 r. 24,2 proc.

Nie jest to obecnie zły wynik na tle innych krajów europejskich. Zdecydowanie gorsza jest pod tym względem sytuacja we Włoszech (34,8 proc.), Grecji (33,6 proc.), czy w Finlandii (33,2 proc.). Z krajów bliższych nam geograficznie wskaźnik te wysoki jest także w Niemczech (32,4 proc.). Wyższy niż u nas jest on także u naszych sąsiadów – w Czechach, Słowacji, na Litwie, w Węgrzech, Rumunii i Bułgarii.

Prognozy na przyszłość są jednak zdecydowanie gorsze, co wynika m.in. z rosnącej długości życia. Prognozy bazują na szacunkach ONZ, z których wynika, że wskaźnik liczby osób w wieku emerytalnym w relacji do liczby osób w wieku produkcyjnym znacząco wzrośnie w całej Europie (do 48,7 proc. w roku 2050 wobec 26,4 proc. w roku 2015). Najgorzej pod tym względem zapowiada się sytuacja w krajach południa Europy, gdzie wskaźnik ten wzrośnie do 64,6 proc. (na każde 3 osoby w wieku produkcyjnym przypadać będą 2 osoby w wieku emerytalnym). Rekordowo wysoki poziom (71,2 proc.) notowany będzie w Hiszpanii.

W przypadku Polski, biorąc pod uwagę znane i spodziewane trendy demograficzne, liczyć należy się ze wzrostem relacji liczby osób w wieku emerytalnym do liczby osób w wieku produkcyjnym do 56,3 proc. Najkorzystniej pod tym względem kształtować się będzie sytuacja w krajach nordyckich (a ściślej w zachodniej ich części), w tym szczególnie w Norwegii (wskaźnik wyniesie w 2050 r. „tylko” 39,1 proc.).