Unia musi być "zróżnicowana", gdyż taka jest już w praktyce, ale to nie zamknięte "twarde jądro", lecz raczej otwarta "zmienna geometria" - podały PAP źródła bliskie kancelarii szefa francuskiego państwa Emmanuela Macrona.

Tematem nieformalnego szczytu z sześcioma krajami Bałkanów Zachodnich nie jest rozszerzenie Unii, ale przyspieszenie rozwoju tych krajów oraz wspólna ochrona bezpieczeństwa, zgodnie ze wspólnym z UE harmonogramem – zwróciły uwagę te anonimowe źródła. "Tak" dla perspektywy rozszerzenia Unii, ale na razie bez żadnych nowych przyjęć - podsumowały.

Macron, przemawiając 17 kwietnia w europarlamencie i sprzeciwiając się rozszerzeniu UE, powiedział, że "pragnie przycumować Bałkany do Unii, aby nie zdryfowały w stronę Turcji czy Rosji".

Francuski prezydent sprawę widzi bowiem inaczej niż Komisja Europejska. Jej przewodniczący Jean-Claude Juncker odpowiedział mu w Strasburgu, że "jeśli nie otworzymy się na kraje tego skomplikowanego regionu o tragicznej historii, to będziemy świadkami powrotu wojny, która toczyła się tam w latach 90.".

Reklama

Źródła bliskie Pałacu Elizejskiego rozwijają myśl Macrona, tłumacząc, że z Bałkanami łączą Unię wspólne, długofalowe interesy strategiczne i gospodarcze. Jednak przy obecnym stanie Unii Europejskiej błędem byłoby jej rozszerzanie. Najpierw trzeba poprawić jej funkcjonowanie i, kiedy znów będzie dobrze działać, przyjmować każdy z tych krajów po kolei, każdy na odpowiednich, indywidualnych warunkach - przekazały PAP cytowane źródła.

Istnieje wspólny trzon UE, na który składają się rynek i wartości. Nie może być jednak tak, że we wszystkim wszyscy na każdego czekają. Tym bardziej, że już dziś "Unia jest zróżnicowana" – wyjaśniają koncepcję prezydenta Macrona cytowane wcześniej źródła.

Przykłady tego zróżnicowania to wspólna waluta, obowiązująca w 19 krajach członkowskich UE, czy strefa Schengen, zrzeszająca 22 państwa. Wspólna obrona europejska będzie niewątpliwie również dziedziną, w której nie wszystkie państwa członkowskie wezmą udział - wskazują w rozmowie z PAP źródła bliskie Pałacu Elizejskiego. Według koncepcji Macrona nie oznacza to jednak zamknięcia, gdyż w miarę swego przygotowania, gotowości i potrzeb partnerzy będą mogli przystępować do wspólnej pracy - dodają źródła.

Francuscy obserwatorzy zwracają uwagę, że na rok przed wyborami europejskimi już samo otwarcie rokowań z Albanią i Macedonią wznowić musi polemikę na temat "granic Unii". Podobnie jak w roku 2005 straszakiem był "polski hydraulik", tym razem celem ataków będzie "albański islamista" – przewiduje komentator specjalizujący się w kwestiach Europy Wschodniej Francis Brochet.

"Niezaproszonym gościem" na szczycie w Sofii stała się sprawa zerwanego 8 maja przez prezydenta USA Donalda Trumpa porozumienia nuklearnego światowych mocarstw z Teheranem i znalezienie wspólnej odpowiedzi na ewentualne sankcje amerykańskie, jakie spotkać mogą europejskie firmy współpracujące z Iranem.

Paryż jest absolutnie przeciwny eksterytorialności decyzji amerykańskich sądów, czyli prawa amerykańskich sądów do orzekania za działalność uderzającą w interesy amerykańskie niezależnie od tego, gdzie ta działalność ma miejsce i kto jest jej wykonawcą. Prezydent Francji pragnie, ażeby "Europa pokazała w Sofii, że jest suwerenna" - podały źródła bliskie Pałacu Elizejskiego.

Francuski minister gospodarki Bruno Le Maire powiedział w środowym wywiadzie radiowym, że Europa może odpowiedzieć na groźbę amerykańskich sankcji poprzez oderwanie swych transakcji od dolara i amerykańskich instrumentów finansowych. Eksperci zgadzają się z rządem, że "decyzje muszą być europejskie", ale ostrzegają, że nawet wtedy "pole manewru jest bardzo ograniczone".

Z Paryża Ludwik Lewin (PAP)