Krytycy zarzucili hipokryzję Iglesiasowi i jego partnerce, rzeczniczce Podemos Irene Montero, twierdząc, że zdradzili oni swe lewicowe ideały. Broniąc decyzji para tłumaczyła, że kupiła dom na własny użytek i że nie chodzi o ruch spekulacyjny na rynku nieruchomości.

Podemos, która w wyborach parlamentarnych z 2015 i 2016 roku zdobyła ok. jednej piątej głosów, stała się jedną z czterech głównych partii politycznych w kraju, doganiając, a czasami nawet prześcigając w sondażach socjalistów, na których tradycyjnie głosowali lewicowi wyborcy.

Para, której wkrótce urodzą się bliźnięta, w ub. tygodniu potwierdziła doniesienia portalu OKDiario o kupnie domu z basenem i z domkiem gościnnym w miejscowości Galapagar, 40 km od Madrytu.

Iglesias napisał na Facebooku, że aby kupić dom wziął wraz z Montero kredyt w wysokości 540 tys. euro na 30 lat.

Reklama

"Wiemy, że wiele hiszpańskich rodzin nie może pozwolić sobie na taki kredyt nawet mając dwie wypłaty. Dlatego uważamy, że tak ważne jest, aby wszyscy mieli przyzwoite zarobki" - podkreślił.

Agencja Reutera przypomina, że Iglesias krytykował ówczesnego ministra gospodarki Luisa de Guindosa za kupienie w 2012 roku mieszkania w Madrycie za taką samą sumę. Minister zdecydował się na zakup w szczycie kryzysu finansowego, wywołanego pęknięciem bańki na runku nieruchomości, w wyniku czego ceny mieszkań spadły średnio o ok. 40 proc.

Młodzieżówka skrajnie prawicowego ugrupowania Vox w niedzielę rozwiesiła na ogrodzeniu domu Iglesiasa transparent z napisem: "Uchodźcy i squattersi mile widziani", co było ironiczną aluzją do stanowiska Podemos w sprawie imigracji i mieszkalnictwa.

Na niedzielnej konferencji prasowej, podczas której ogłoszono plany głosowania nad wotum zaufania, Iglesias i Montero określili wymierzone w nich ataki jako próby zdestabilizowania ich ugrupowania.

Szeregowi członkowie Podemos mogą głosować na temat przyszłości tej pary na czele kierownictwa od 22 do 27 maja - napisała partia w poniedziałek na Twitterze.(PAP)