W Chorwacji, podobnie jak w większości państw we wschodniej części Unii Europejskiej, niski współczynnik urodzeń i emigracja na Zachód powodują niedobór wykwalifikowanych pracowników, obciążenie budżetu i ograniczenie wzrostu gospodarczego. Według prezesa Narodowego Banku Chorwacji Borisa Vujcica problem będzie się tylko pogarszał, a do roku 2050 liczba Chorwatów spadnie o 12 proc. do 3,7 miliona.

„Chorwacja zmierza ku permanentnemu spadkowi demograficznemu, a niedobór pracowników staje się jednym z największych problemów gospodarki”, powiedział podczas niedawnej konferencji. „Do niekorzystnych trendów demograficznych dochodzi intensywna emigracja i niski odsetek aktywnej zawodowo populacji, co stanowi ogromne obciążenie dla budżetu”.

Politycy w całej Europie Wschodniej szukają rozwiązań dla problemu spadku liczebności populacji i idącego za nim rekordowo niskiego bezrobocia oraz dwucyfrowego wzrostu zarobków, który nie przełożył się na wzrost produktywności. Firmy w całym regionie narzekają, że nie są w stanie zapełnić setek tysięcy miejsc pracy. W samych Czechach jest 267 tysięcy wakatów, a firmy naciskają na zmniejszenie ograniczeń dla napływu pracowników z Ukrainy i innych państw nienależących do UE.

Tendencja ta odbija się szczególnie negatywnie na państwach nadbałtyckich. Łotwa od roku 1991 straciła jedną czwartą mieszkańców, a ONZ prognozuje, że do roku 2050 straci jeszcze jedną piątą. Gorsza sytuacja jest tylko w Bułgarii, gdzie populacja może spaść do poziomu z II wojny światowej.

Reklama

Większość imigrantów w Chorwacji pochodzi z Bośni i Hercegowiny oraz innych wschodnioeuropejskich państw i pracuje w bardzo ważnych dla tego kraju przemysłach turystycznym oraz budowlanym. Jednak w przeciwieństwie do wielu państw UW, chorwaccy politycy nie prowadzili agresywnej kampanii przeciwko muzułmańskim uchodźcom tak jak politycy w Polsce, na Węgrzech, w Czechach czy na Słowacji, gdzie pojawił się również silny sprzeciw wobec nakładaniu obowiązkowych kwot relokowanych uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu.

Rząd w Zagrzebiu w tym roku potroił limit przyjmowanych imigrantów do 30 tysięcy. Ale według Vujcica należy zrobić więcej, ponieważ wzrost gospodarczy nie przekroczy w tym ani kolejnym roku 3 procent, co na tle regionu jest niskim wynikiem.

„Biorąc pod uwagę naszą sytuację gospodarczą, prawdopodobnie potrzebujemy więcej imigrantów”, stwierdził.

Podczas gdy stopa bezrobocia wyniosła w tym roku 11,5 proc., co stanowi spadek prawie o połowę względem 22 proc. w 2014 roku, na rynku wciąż brakuje wykwalifikowanych pracowników, a odsetek osób aktywnych zawodowo jest drugim najniższym w UE.

>>> Polecamy: Unijny exodus. Brytyjczycy zaczynają tęsknić za polskimi pracownikami