Czy Wielka Brytania, która przeprowadziła referenda w 2014 i 2016 roku, a w 2015 i 2017 miała wybory parlamentarne, powinna szykować się na kolejne głosowanie jeszcze w tym roku? Impas rozmów ws. brexitu przybliża tę perspektywę.

Wartość funta spadła w poniedziałek do najniższego poziomu w tym roku. Powód? „Sunday Times” doniósł, że niektórzy posłowie Partii Konserwatywnej szykują się na scenariusz przyspieszonych wyborów parlamentarnych jeszcze w 2018 roku.

Przyczyną impasu ma być niezdolność brytyjskiej premier do znalezienia porozumienia pomiędzy tymi członkami jej partii, którzy chcą wyjścia kraju z unii celnej w ramach UE, a większością w parlamencie, która chce czegoś przeciwnego. Pomimo, że Theresa May zaangażowała osoby z różnych frakcji do prac w rządzie, to języki tych dwóch grup coraz bardziej się rozchodzą.

Philip Cowley, profesor polityki na University of London, ocenia, że prawdopodobieństwo przyspieszonych wyborów wynosi 25 proc. Jeśli zderzą się niepowstrzymana chęć Konserwatystów do opuszczenia unii celnej z silnym dążeniem parlamentu do pozostania w unii celnej, wówczas wszystko jest możliwe – wyjaśnia Cowley.
“Wszystko zmierza do punktu kulminacyjnego, w którym sytuacja się rozwiąże, ale nie jestem w stanie powiedzieć, jak to się zakończy” – dodaje.

Dla inwestorów scenariusz kolejnych przyspieszonych wyborów wydaje się mimo wszystko mało prawdopodobny – ocenia Valentin Marinov, szef strategii walutowych z Credit Agricole. „Dla większości klientów, z którym rozmawiamy, Brexit jest zbyt zaawansowanym procesem, aby w jego trakcie decydować się na takie zaburzenie, jak ponowne wybory, które mogłyby podważyć przywództwo Theresy May” – zaznacza.

Reklama

Czy przyspieszone wybory rozwiążą problem?

Wśród niektórych członków Partii Konserwatywnej panuje przekonanie, że ponowne głosowanie mogłoby rozwiązać problem obecnego impasu. Być może – głosi ta narracja – Brytyjczycy daliby silny mandat Teresie May, albo potencjalnemu premierowi opowiadającemu się za twardym Brexitem. Dzięki temu osoba ta mogłaby przejąć agendę i poprosić Brytyjczyków o mandat niezbędny do wyjścia z unii celnej.

Konserwatyści jednak nie biorą pod uwagę scenariusza, w którym wyborcy mogliby zacząć głosować na opozycyjną Partię Pracy pod przewodnictwem Jeremy’ego Corbyna.

Wówczas ponowne wybory nie byłyby decydowaniem pomiędzy dwiema wizjami Brexitu, jakie mają Konserwatyści, ale pomiędzy Brexitem w wydaniu Partii Konserwatywnej, a Brexitem w wydaniu Partii Pracy.

Lider laburzystów Jeremy Corbyn mógłby poprosić Brytyjczyków, aby dali mu tylko tyle głosów, które pozwoliłyby zablokować twardy Brexit w wydaniu Konserwatystów.

W efekcie wyjście Wielkiej Brytanii z Unii nastąpiłoby w jednej z najłagodniejszych form – być może przy pozostaniu nie tylko w unii celnej, ale także w ramach wspólnego rynku UE.

Przed tym scenariuszem swoich konserwatywnych kolegów ostrzega też sama Theresa May: w czasie przyspieszonych wyborów Brytyjczycy nie będą decydować, czy bardziej podoba im się twardy czy miękki Brexit w wydaniu Konserwatystów, ale czy bardziej wolą Brexit Theresy May, czy Brexit Jeremy’ego Corbyna.

>>> Czytaj też: Wschodni zaciąg. Szybko rośnie liczba osób, które chcą osiedlić się w Polsce