Zgoda nastąpiła po kilku dniach odmawiania południowokoreańskim dziennikarzom udziału w obsłudze zamknięcia poligonu, co ma nastąpić między środą a piątkiem - zwraca uwagę agencja Kyodo.

Jak poinformowało południowokoreańskie ministerstwo ds. zjednoczenia, Korea Północna zaakceptowała listę dziennikarzy wybranych do obsługi zamknięcia tego obiektu nuklearnego.

Według resortu dziennikarze wylecieli do położonego na wschodnim wybrzeżu Korei Północnej miasta Wonsan na pokładzie południowokoreańskiego samolotu rządowego. Korea Północna wyraziła zgodę na przyjazd dzień po tym, jak grupa około 20 zagranicznych reporterów, w tym z Chin i USA, przybyła do Wonsan wyczarterowanym lotem.

Chociaż południowokoreańscy dziennikarze byli w Pekinie, żeby dołączyć do kolegów z innych krajów, Korea Północna nie reagowała aż do wtorku na starania Seulu o przekazanie listy z nazwiskami dziennikarzy przez kanał komunikacyjny w wiosce rozejmowej Panmundżom - podaje Kyodo. Bez wymaganych wiz wjazdowych, które załatwiano w ambasadzie Korei Płn. w Pekinie, dziennikarze nie byli w stanie wejść na pokład samolotu przygotowanego przez władze w Pjongjangu.

Reklama

Poligon Punggje-ri to miejsce, gdzie Korea Płn. przeprowadziła wszystkie swoje dotychczasowe próby nuklearne, począwszy od 2006 roku, w tym najpotężniejszy test z września 2017 roku.

Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un zapowiedział zamknięcie poligonu w Punggje-ri przy udziale zagranicznych mediów podczas historycznego szczytu z prezydentem Korei Płd. Mun Dze Inem 27 kwietnia. Zaproszenia na to wydarzenie otrzymały nieliczne redakcje z USA, Wielkiej Brytanii, Korei Płd., Chin i Rosji.

Biorąc pod uwagę czas potrzebny na podróż do Punggje-ri z miasta Wonsan, gdzie jest centrum prasowe dla zagranicznych dziennikarzy, likwidacja poligonu, jeśli nastąpi, prawdopodobnie odbędzie się po czwartku - odnotowuje Kyodo. Oczekuje się, że dziennikarze będą potrzebować ponad 10 godzin na podróż specjalnym pociągiem, aby dotrzeć do obiektu.

Pomimo złagodzenia w ostatnim czasie napięć na Półwyspie Koreańskim, Pjongjang wstrzymał niedawno dialog wysokiego szczebla z Seulem z powodu wspólnych manewrów wojskowych Korei Płd. i USA.

Korea Północna groziła, że może odwołać historyczny szczyt Kima z prezydentem USA Donaldem Trumpem, zaplanowany na 12 czerwca, w związku z wypowiedziami doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego amerykańskiego prezydenta Johna Boltona, który oceniał, że Korea Płn. musi najpierw przeprowadzić denuklearyzację, zanim będzie mogła liczyć na jakąkolwiek gratyfikację ze strony USA.

Waszyngton żąda całkowitej i nieodwracalnej denuklearyzacji Pjongjangu. Kim sugerował wcześniej, że warunkiem rozbrojenia jądrowego jest zaprzestanie "wrogiej polityki" Stanów Zjednoczonych wobec jego kraju.

Prezydent Trump powiedział we wtorek, że jego spotkanie z przywódcą Korei Północnej, zaplanowane na 12 czerwca w Singapurze, może się opóźnić. Trump dodał, że "byłoby wspaniale", gdyby doszło do szczytu, ale zastrzegł, że spełnione muszą zostać pewne warunki. W przeciwnym razie - jak ostrzegł - "nie będziemy mieli spotkania". Podkreślił, że "musi dojść do denuklearyzacji" Kore Płn. Dodał, że jeśli nie dojdzie do tego szczytu, "to też będzie OK".

Trump wypowiedział się w ten sposób przed spotkaniem w Białym Domu z prezydentem Korei Południowej Mun Dze Inem, który przybył do Waszyngtonu, by omówić strategię negocjacji z Koreą Płn. przed szczytem w Singapurze. Prezydent USA zauważył, że przygotowania do szczytu będą kontynuowane, a on wierzy, że Kim "poważnie" myśli o rezygnacji z broni jądrowej. (PAP)