Nadzwyczajny szczyt UE w sprawie kryzysu gospodarczego, który odbędzie się w lutym w Brukseli, ma powiedzieć "nie" protekcjonizmowi - powiedział we wtorek w imieniu czeskiego przewodnictwa w UE minister finansów Czech Miroslav Kalousek.

"Przewodnictwo jest zdania, że największym zagrożeniem w chwili obecnej jest ryzyko protekcjonizmu" - oświadczył Kalousek przed spotkaniem unijnych ministrów finansów w Brukseli.

To kolejna wypowiedź czeskiego przewodnictwa przeciwko protekcjonizmowi po piątkowym oświadczeniu premiera Mirka Topolanka, który zarzucił go Francji.

"Niektóre sygnały są tak silne, że premier Topolanek zdecydował o zorganizowaniu szczytu jak tylko to będzie możliwe, tak aby szefowie państw i rządów powiedzieli jasno "nie" protekcjonizmowi" - powiedział czeski minister finansów.

"Impulsem (zwołania szczytu) były wybiórcze i protekcjonistyczne kroki i oświadczenia m.in. prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego" - przyznał sam Topolanek w poniedziałek na konferencji prasowej w Pradze.

Reklama

Dokładną datę nieformalnego spotkania ma ogłosić Topolanek podczas środowej wizyty w Brukseli.

W piątek Topolanek oskarżył Sarkozy'ego o protekcjonizm gospodarczy, jakiemu dał wyraz w swym wystąpieniu telewizyjnym dzień wcześniej. Chodziło o słowa francuskiego prezydenta, że rząd Francji skłonny jest zmniejszyć obciążenia podatkowe dla rodzimych producentów aut, ale "nie po to, by dowiedzieć się, że kolejna fabryka przenosi się do Czech czy gdzie indziej".

W poniedziałek Sarkozy ogłosił wsparcie borykających się z załamaniem sprzedaży aut koncernów Renault oraz Peugeot-Citroen kredytami w wysokości 6 mld euro na pięć lat. W zamian firmy zobowiązały się, że nie ograniczą w tym roku zatrudnienia w zakładach we Francji.

Francuska minister finansów Christine Lagarde odpierała w Brukseli zarzuty o protekcjonizm, twierdząc, że "celem (wsparcia) naprawdę są badania i rozwój".