Według UNESCO na całym świecie zagrożonych jest 2464 języków. 592 z nich jest klasyfikowana jako „wrażliwa”, tzn., że dzieci wciąż się ich uczą, ale nie są powszechne w codziennym użyciu. Reszta, zdecydowana większość języków świata, jest „zagrożona”.

Jednym z czynników prowadzących do erozji lokalnych języków jest migracja. Wiele krajów finansuje językowe kursy dla imigrantów lub uchodźców w celu ich integracji. Od 2018 do 2020 roku Niemcy przeznaczą na ten cel 6,7 mld dol. Część z tych środków zostanie przeznaczona na inkulturację przybyszów. Jest to niezwykle duża suma, bowiem kraje takie jak Wielka Brytania czy Holandia mają analogiczne budżety wielkości kilku milionów euro - pisze Quartz.

Przykładem kraju, który relatywnie tanio chroni niszowe języki jest Wielka Brytania. Kraj ten przeznacza rocznie na subsydiowanie zakupu walijskojęzycznych mediów dla walijskich szkół około 200 mln dol. Jeszcze kilka lat temu walijski wydawał się być skazany na zaniknięcie, jednak dzięki wsparciu rządu udało się zahamować ten proces. Jego odwrócenie jest jednak raczej niemożliwe. Inne brytyjskie języki takie jak gaelicki czy szkocki nie otrzymały podobnego wsparcia, chociaż znajdują się w stanie głębszego zaniku.

Chociaż wiele języków jest poważnie zagrożonych, w niektórych częściach świata na sile nabiera trend ich ponownego rozkwitu. Przykładowo, od lat 90. poprzedniego wieku rośnie w Nowej Zelandii liczba dzieci, które uczą się rdzennego języka Maorysów. W skład procesu rewitalizacji tego języka weszły między innymi polityka promowania na poziomie krajowym maoryskiej kultury i tożsamości. Podobnym sukcesem zakończył się proces odbudowy języka hawajskiego.

Ciekawym przykładem językowej różnorodności jest Hiszpania. Reżim Franco zakazał wykorzystywania lokalnych języków (baskijskiego, galicyjskiego, katalońskiego) w szkołach, reklamie, religijnych ceremoniach czy ruchu drogowym. Od upadku autorytarnej władzy w 1975 roku hiszpański rząd zachęca do używania lokalnych języków i prowadzi politykę ich rewitalizacji. Wprowadził ich obowiązkowe nauczanie w szkołach oraz subsydia dla programów telewizyjnych w nich nadawanych.

Reklama

Przeciwnicy tego typu działań podkreślają, że odbudowa języków może prowadzić do pogłębienia politycznych podziałów i nasilenia się niepodległościowych tendencji.

>>> Polecamy: "Inwestycje tak, ale nie za cenę bezpieczeństwa". Kanada blokuje chińskie przejęcie dużej firmy budowlanej