Na razie byliśmy świadkami pierwszego w tym roku debiutu na NewConnect. Pierwszym odważnym okazała się spółka Orion Investment, która przeprowadziła w listopadzie ub.r. ofertę prywatną, z której pozyskała 773 tys. zł. W porównaniu z ceną emisyjną akcje Orion Investment wzrosły na debiucie o 6,67 proc.


W kolejce czeka też kilka firm, których prospekty KNF zaakceptował jeszcze w ubiegłym roku. To spośród nich rekrutować się będą przyszli debiutanci giełdowi. To optymistyczna informacja, gdyż inwestorzy chyba się już pogodzili, że na prywatyzacje nie maja co liczyć. Tylko 3 prospekty leżące w KNF zostały złożone przez spółki skarbu państwa.

Na razie rynek wtórny przebija debiutantów

Eksperci nie maja złudzeń - rynek pierwotny jest mocno skorelowany z wtórnym, dlatego nie odżyje on bez poprawy sytuacji na giełdzie. - Trudno jest obecnie przeprowadzić udaną ofertę na rynku pierwotnym ponieważ mamy do czynienia z bardzo silną konkurencją ze strony rynku wtórnego – informuje Bogdan Duszek, dyrektor Wydziału Rynku Pierwotnego DM BOŚ. Spółki na rynku wtórnym są bowiem bardziej rozpoznawalne i przejrzyste, a po ubiegłorocznych spadkach mają często bardzo atrakcyjne wyceny, nie gorsze niż nowe spółki.

Reklama

- W obecnej sytuacji trudno sobie wyobrazić, by udało się sprzedać nową spółkę po cenach lepszych niż na rynku wtórnym, a te są i pozostaną jeszcze przez jakiś czas niskie – uważa Bogdan Duszek.

Ponadto inwestorzy instytucjonalni, na których opiera się rynek pierwotny muszą najpierw uzyskać pewność, że wyceny aktywów znajdujących się w ich portfelach są atrakcyjne i dopiero wtedy sięgną po nowe spółki.

Wnioski są, ale w zawieszeniu

- 54 wnioski o zatwierdzenie prospektów, znajdujące się obecnie w KNF, są zawieszone– informuje Łukasz Dajnowicz z Komisji Nadzoru Finansowego. - W obliczu trudnej sytuacji na rynku spółkom często wygodniej jest pozostawać w procedurze w KNF, czekając na rozwój wydarzeń, niż uzyskać zatwierdzenie prospektu, gdyż wtedy czas zaczyna działać na ich niekorzyść – wyjaśnia Łukasz Dajnowicz.

Od momentu zatwierdzenia prospektu spółka ma bowiem sześć miesięcy na przeprowadzenie oferty publicznej, która w obecnej sytuacji ma małe szanse powodzenia.

Tymczasem znajdując się w takiej „zamrażarce” spółki bacznie obserwują sytuację na rynku, a gdy nastąpią symptomy poprawy odwieszą postępowanie w KNF i po zatwierdzeniu prospektu będą próbowały przeprowadzić ofertę na rynku pierwotnym.

W 2009 roku KNF zatwierdził na razie tylko trzy prospekty emisyjne: Internet Group, Złomrex Steel Services, Asseco South Eastern Europe.

Wszyscy liczą na późną wiosnę

Część analityków przewidywała do niedawna, że około połowy bieżącego roku wszystkie złe informacje zostaną uwzględnione w cenach akcji i być może nastąpi stabilizacja. Ta pozwoli inwestorom odbudować pozycje i przystąpić do selektywnych zakupów najbardziej atrakcyjnych fundamentalnie spółek, co będzie sprzyjać wzrostowi popytu na akcje. Ostatnie złe informacje z giełdywskazują jednak na istnienie jeszcze potencjału spadkowego, a obecny poziom cen na rynku wtórnym nie jest jeszcze najniższy, co każe zweryfikować wcześniejsze przewidywania.

Ma to oczywiście bezpośrednie przełożenie na rynek pierwotny, dla którego rynek wtórny stanowi podstawowy punkt odniesienia. Wyceny rynkowe mogą okazać się zbyt niskie w zestawieniu z oczekiwaniami cenowymi zarządów spółek, które mogą uznać, że z ich punktu widzenia przeprowadzanie oferty w obecnej sytuacji jest nieopłacalne.

Dlatego najbliższe miesiące będą trudne zarówno od strony możliwości pozyskiwania kapitału na rynku pierwotnym, jak i samych potrzeb w tym zakresie. Z powodu kryzysu będzie bowiem rosła liczba spółek, które nie będą miały rynkowych możliwości zagospodarowania pozyskanych środków, z powodu spadku popytu i będą odsuwać inwestycje w przyszłość.

Na rynku pierwotnym jest na tyle źle, że dużo gorzej już chyba nie będzie - przewiduje Bogdan Duszek. Jego zdaniem najprawdopodobniej będziemy świadkami utrzymywania się sytuacji z drugiej połowy 2008 roku. Nie należy się więc raczej spodziewać znaczącej poprawy na rynku pierwotnym, chyba że obawy inwestorów okażą się przesadzone, a oceny sytuacji i perspektyw zbyt pesymistyczne.
Może pomoże obniżka stóp procentowych

Z nieco większym optymizmem patrzy na perspektywy rynku pierwotnego Konrad Zawisza, dyrektor Departamentu Rynku Pierwotnego DI BRE. Jego zdaniem, mając w perspektywie dalsze obniżki stóp procentowych i zakończenie wojny depozytowej, można spodziewać się być może jeszcze w tym roku powrotu inwestorów na giełdę, co stworzy odpowiedni klimat do plasowania emisji na rynku pierwotnym.

Nie zapominajmy o TFI i OFE

- Mamy dużych, krajowych inwestorów instytucjonalnych dysponujących znaczącymi kapitałami. Pokaźne aktywa mają OFE, także TFI, pomimo odpływu środków, nadal dysponują znaczącymi kapitałami, toteż gdy powróci chęć do podejmowania ryzyka i inwestowania w akcje z pewnością nie zabraknie środków na pobudzenie popytu – uważa Konrad Zawisza.

Można zatem mieć nadzieję na poprawę sytuacji na rynku IPO jeszcze w tym roku, co pozwoli utrzymać liczbę debiutów na poziomie zbliżonym do poprzedniego. Jeśli jednak sprawy przybiorą zły obrót, to ten rok może być bardzo trudny dla spółek szukających kapitału na giełdzie.

Nie jest łatwo sprzedać, gdy nie ma chętnych

Doświadczenia z ostatnich miesięcy ubiegłego roku pokazują, że niewiele ofert publicznych zakończyło się sukcesem. Wiele firm sprzedało zaledwie niewielką część oferowanych akcji, co stawia pod znakiem zapytania sens takich przedsięwzięć. Celem emisji nowych akcji jest przecież pozyskanie środków finansowych na rozwój. Jako przykład może posłużyć ostatni ubiegłoroczny debiutant – spółka Anti, która przydzieliła tylko 15 proc. oferowanych akcji, a niechlubny rekordzista w tej dziedzinie - IZNS Iława - zaledwie 1,4 proc.!

Stąd desperackie próby przesuwania emisji lub wejścia na giełdę bez przeprowadzenia oferty na rynku pierwotnym. Tak postąpił np. Marvipol, którego właściciele najwyraźniej uznali, że skoro poczyniono odpowiednie przygotowania i poniesiono koszty, to mimo wszystko warto wejść na giełdę, poddać się wycenie rynku i dać się poznać inwestorom. W momencie poprawy koniunktury można bowiem w zamian skorzystać z uproszczonych procedur przy emisji akcji.

Wśród spółek, które w ostatnim czasie odłożyły plany przeprowadzenia oferty publicznej znalazły się m.in. Agito.pl, Kopahaus, Stelmet, Trimtab i Vimex. W zamian internetowy elektromarket Agito.pl pozyskał 4 mln zł z oferty prywatnej. Obecnie przynajmniej kilkanaście spółek ma zatwierdzone prospekty a terminy oferty są albo bardzo odległe bądź ciągle nieokreślone.

W ubiegłym roku ofert było dużo, ale ich wartość niewielka

Pod względem liczby debiutów giełdowych 2008 rok był tylko nieznacznie gorszy od poprzedniego. Według Europejskiej Federacji Giełd Papierów Wartościowych (FESE), warszawska giełda zajęła w 2008 roku pierwsze miejsce w Europie pod względem liczby pierwszych ofert publicznych (IPO). Na GPW przeprowadzono bowiem około jednej trzeciej wszystkich IPO w Europie.

Początek ubiegłego roku zapowiadał się całkiem nieźle

Pierwszy kwartał ubiegłego roku był jeszcze stosunkowo dobry, a oferty na rynku pierwotnym kończyły się powodzeniem. Ewidentnym sygnałem końca dobrej koniunktury na rynku pierwotnym była oferta czerwcowa oferta Azotów Tarnów, która cieszyła się stosunkowo niewielkim zainteresowaniem inwestorów instytucjonalnych. W wyniku tego spółka nie sprzedała maksymalnej przewidywanej liczby akcji. Później było już tylko coraz gorzej. Firmy debiutowały bez oczekiwanego efektu nie uzyskawszy zaplanowanego kapitału z oferty.

W 2008 roku na warszawskiej giełdzie zadebiutowały 94 spółki: 33 na rynku regulowanym i 61 na alternatywnym NewConnect. To właśnie alternatywny rynek uratował statystykę, gdyż na rynku regulowanym zadebiutowało ponad połowę mniej spółek niż rok wcześniej.

Dla porównania w 2007 roku na rynkach zarządzanych przez GPW pojawiło się 105 nowych spółek, z czego aż 81 na parkiecie regulowanym, a 24 - na alternatywnym.

W parze z liczbą debiutów w 2008 r. nie poszła niestety ich wartość. O ile w 2007 roku wartość nowych ofert na GPW wyniosła 18,3 mld zł, o tyle w ubiegłym roku sięgnęła ledwie 9,4 mld zł czyli nieco mniej niż połowę tej kwoty.

Poza samą wielkością ofert, przyczyną takiego stanu rzeczy było stosunkowo niewielkie zainteresowanie inwestorów ofertami na rynku pierwotnym. Nie można bowiem powiedzieć, żeby w czasie kryzysu akcje w ofertach pierwotnych rozchodziły się jak przysłowiowe „ciepłe bułeczki”.

Załamanie kursowe na rynku wtórnym przełożyło się bowiem na możliwe do uzyskania wyceny na rynku pierwotnym. Pod względem liczby zatwierdzanych prospektów nie było większej różnicy pomiędzy rokiem 2008 i 2007. Tempo procedur zostało utrzymane, natomiast gdy przystępowano do sprzedaży okazywało się, że uzyskanie wyceny akcji uzgodnionej wcześniej z doradcami jest niemożliwe.