Jest mi to niezwykle trudno ocenić. Ponieważ od trafności mojego sądu niewiele zależy, a pewnie nie będzie mi dane dożyć 115 lat aby to zweryfikować, postaram się jednak wysnuć jakąś hipotezę
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
Ten tekst pochodzi ze specjalnego wydania DGP w całości przygotowanego przez dzieci. Więcej przeczytasz tutaj TUTAJ.
Jak się edytuje genom? Największe nadzieje pokładane są w metodzie CRISPR/Cas 9. Postaram się prosto wyjaśnić jej działanie, nie popadając jednocześnie w łopatologię. W ramach obrony przed fagami ( wirusy, które aplikują bakteriom swój genom) bakterie przechowują fragmenty genomu wirusa we własnym. Jeśli atak zostanie ponowiony, materiał genetyczny zostanie przecięty enzymem o nazwie Cas. Człowiek nauczył się wykorzystywać mechanizm CRISPR do swoich celów. Pozwala on ciąć materiał genetyczny w dowolnym miejscu a nawet wstawiać w tam zupełnie nowe fragmenty genów. Wcześniej takie zabiegi wymagały żmudnego projektowania nowych białek. Teraz są względnie proste i dostępne. To otwiera przed nami nowe możliwości. Możemy tworzyć terapie genowe, eksperymentować i modyfikować np. ... ludzi! Mowa o modyfikacji ludzkich zarodków. Takiego eksperymentu już dokonano, np. uodparniając 4 z 26 badanych zarodków na wirusa HIV.
ikona lupy />
Dziennik Gazeta Prawna
Reklama
Wiedząc to możemy stwierdzić, że modyfikacje dzieci niedługo staną się możliwe. Jednak trudniej określić czy będzie można ingerować we wszystkie parametry potomka. Na pewno wzbudzi to też ogromne kontrowersje i liczne dylematy moralne.

Kontrowersje-skąd one się biorą?

Biorąc pod uwagę, że nie znaleźliśmy dotąd żadnych ubocznych skutków modyfikacji, trudno stwierdzić dlaczego w większości krajów są one nielegalne (przynajmniej na ludziach). Mimo tego, że zmiany genomu mogą nas uwolnić od raka, AIDS, malarii, wad genetycznych i innych okropnych chorób, można odnieść wrażenie, że ludzie nie chcą takich zmian. A przecież to to samo, co GMO. GMO czyni też rośliny odpornymi na ataki szkodników i pozwala ograniczyć ilość pestycydów. Być może nasz opór budzi strach przed niepowodzeniami eksperymentów. Jeśli państwowa instytucja zmodyfikuje dziecko, a ono okaże się nieuleczalnie chore, na barki państwa spadnie konieczność kosztownego utrzymywania dziecka przy życiu.
Poza tym sam akt edycji genów może rodzić dylematy: co na przykład jeśli para głuchoniemych zażyczy sobie niesłyszącego dziecka aby łatwiej było im je wychowywać? Czy w imię szczęścia rodziców możemy uszkodzić zdrowie dziecka? Taka sytuacja już wydarzyła się w Stanach i podobne wnioski będą się powtarzać. Czy możliwość eliminacji chorób, na którą będą sobie mogli pozwolić tylko bogacze, nie doprowadzi do pogłębienia różnic społecznych? Poza tym eksperymenty na zarodkach budzą opór ruchów pro-life.
Myślę, że to zagadnienie pokazuje jak daleko doprowadziła nas nauka. Dla mnie wizja możliwości zapisania ponadprzeciętnego wzrostu, inteligencji, muskulatury czy odporności na choroby w genomie mojego dziecka jest kusząca. Ciekawie jest pomyśleć, co stanie się za sto lat. ⒸⓅ
Ile człowiek będzie żył za sto lat?
W tak długi okres czasu medycyna zdąży się bardzo rozwinąć. Umożliwi to nam dłuższe życie niż teraz, ale nie myślę, że różnica będzie znaczna, ponieważ po około stu czterdziestu latach nasz organizm, zostanie wyczerpany i dalsze istnienie będzie wymagało nowego ciała. Mogę się mylić, może właśnie uda nam się sklonować człowieka i przeszczepić jego mózg, aby kontynuował swoje istnienie.