Wśród przekazanych materiałów, które widzieli także redaktorzy gazety, znalazło się m.in. memorandum obarczające ministerstwo obrony Iranu odpowiedzialnością za wzbogacanie uranu do poziomów militarnych; dokument prawdopodobnie pochodzi z 2001 roku. Jak zaznaczono, te i inne postanowienia są częścią liczącej ponad 100 tys. stron kartoteki pozyskanej przez agentów izraelskiego wywiadu Mossad w styczniu br.

Wybrane dokumenty zostały przekazane w weekend rządom w Londynie, Paryżu i Berlinie w ramach przygotowań przed wizytą izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu w Europie, który zapowiadał, że jego celem jest przekonanie europejskich sojuszników do dołączenia do amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa, który zdecydował o wycofaniu Stanów Zjednoczonych z porozumienia nuklearnego z Iranem z 2015 roku.

Rozmawiający anonimowo z "Timesem" funkcjonariusz izraelskiego wywiadu ocenił, że różnica pomiędzy zakresem prowadzonych badań ujawnionych w pozyskanych materiałach a oficjalnymi informacjami przekazanymi przez Iran Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA) budziła śmiech.

Były inspektor nuklearny w Iraku David Albright powiedział gazecie, że władze Izraela mają rację, krytykując działania Iranu m.in. uniemożliwienie międzynarodowym obserwatorom stałego monitoringu prowadzonych działań.

Reklama

Źródło dyplomatyczne dziennika oceniło, że "będziemy podzieleni na tych, którzy decydują się na wybór amerykańskiej ścieżki, wiedząc, że groźba kary ze strony USA przewyższa korzyści z (handlu na) irańskim rynku oraz tych, jak Francja, którzy próbują zjednoczyć Europę wokół alternatywnego porozumienia z Teheranem".

W komentarzu redakcyjnym "Times" ocenił, że "Iran wykorzystywał luki w przepisach wadliwego porozumienia nuklearnego i destabilizował Bliski Wschód", a "teraz musi znaleźć się pod presją, aby ujawnić swoje plany stworzenia bomby" atomowej. Jednocześnie podkreślono, że porozumienie nuklearne z 2015 roku zostało oparte na niepełnych informacjach, co kwestionuje jego skuteczność.

"+The Times+ w przeszłości argumentował, że odstąpienie od porozumienia mogłoby popchnąć reżim w kierunku przyspieszenia programu nuklearnego. Umowa oparta na oszustwie traci jednak na znaczeniu. Gdyby Iran podchodził poważnie do rezygnacji z opcji militarnej, to udostępniłby swoje archiwa, tak jak to zrobiła Republika Południowej Afryki we wczesnych latach 90." - oceniono w komentarzu.

Jak zaznaczono, "MAEA musi teraz otrzymać zgodę na wykonanie swojego zadania w ramach porozumienia z Iranem i szeroko zakrojonej umowy zabezpieczającej". "Wszystkie podejrzane bazy militarne powinny być otwarte dla inspektorów. Jeśli Iran odmówi, należy natychmiast przywrócić sankcje" przeciwko reżimowi w Teheranie, znoszone na mocy umowy - podkreślono.

Na początku maja prezydent Trump wycofał USA z porozumienia nuklearnego z Iranem i ogłosił natychmiastowe wejście w życie sankcji wobec tego kraju. Celem zawartej w 2015 roku umowy między sześcioma mocarstwami (USA, Francja, Wielka Brytania, Chiny, Rosja i Niemcy) a Iranem było ograniczenie programu nuklearnego tego kraju w zamian za stopniowe znoszenie sankcji.

Przywódcy Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji wyrazili żal z powodu decyzji władz USA, zaznaczając, że ich kraje pozostają zobowiązane tą umową i że jest ona istotna dla wspólnego bezpieczeństwa. Wezwali wszystkie strony porozumienia do pozostania w układzie.

>>> Czytaj też: Unia Europejska namawia banki centralne, by pomogły Iranowi