Strajk objął zarówno przewozy pasażerskie, jak i towarowe. Protestujący domagają się wycofania nowych przepisów umożliwiających kierowanie pociągiem tylko przez jednego maszynistę. Według strajkujących jednoosobowe załogi stwarzają poważne zagrożenie dla transportu kolejowego.

"W poniedziałek rano wyjechało w Portugalii na trasę zaledwie 10 proc. przewidzianych w rozkładzie jazdy pociągów" - poinformował przewodniczący związku zawodowego zrzeszającego kolejarzy SFRCI, Luis Bravo.

Według szacunków organizatorów strajku przed południem odwołanych zostało w całym kraju ponad 300 połączeń. Największe utrudnienia panują w aglomeracji Lizbony i Porto, gdzie na stacjach panuje chaos, a do stanowisk informacji ciągną się długie kolejki. W tych dwóch największych aglomeracjach Portugalii w poniedziałek przed południem na trasy wyruszyło zaledwie kilka pociągów.

Duża frekwencja wśród strajkujących kolejarzy wywołała zdziwienie władz największego syndykatu tego sektora w Portugalii SMAQ. Organizacja ta nie poparła protestu.

Reklama

Jak powiedział PAP przewodniczący syndykatu SMAQ w Porto Rui Santos, reprezentowany przez niego związek zawodowy odcina się od głównego postulatu poniedziałkowego protestu - anulowania przepisów o możliwości kierowania pociągiem przez jednego maszynistę. "Uważamy, że postulat ten nie jest wystarczający, aby przeprowadzać tak poważny, ogólnokrajowy strajk na kolei. Naszym zdaniem protest ten nie ma podstaw" - ocenił Santos.

W strajku, który zakończy się w poniedziałek przed północą, biorą udział nie tylko maszyniści głównego przewoźnika kolejowego Portugalii grupy Comboios de Portugal (CP), ale również prywatnych spółek przewozów towarowych Medway i Takargo.

Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP)