Najmocniejszych spadków na otwarciu, w ślad za tym co we wtorek działo się na Wall Street, powinny doświadczyć banki. Pod wyraźną presją sprzedających powinny znaleźć się również polskiej spółki surowcowe. To naturalna reakcja na wieczorną, wywołaną wzrostem awersji do ryzyka, przecenę ropy i miedzi. Zwłaszcza, że poranek przynosi pogłębienie tych ruchów.

Pomimo 4-5 proc. spadków na Wall Street, sesja w Warszawie nie musi rozpocząć się od gwałtownej wyprzedaży akcji. Nie jest wykluczone, że na otwarciu indeks WIG20 spadnie mniej niż 3 proc., od których środowy handel rozpoczął kontrakt terminowy na ten indeksy.

Negatywny wpływ amerykańskich giełd łagodzi bowiem spokojna reakcja azjatyckich inwestorów. Zestawiając to z wtorkowymi spadkami na głównych europejskich giełdach, które częściowo już zdyskontowały to co wydarzyło się w USA, nie można wykluczać w dniu dzisiejszym próby gry pod odbicie na Wall Street. To natomiast zmniejszałoby presję sprzedających na GPW.

W środę nie ma zaplanowanych istotnych publikacji makroekonomicznych, które mogłyby w znaczący sposób wpłynąć na przebieg sesji. Takim raportem nie są bowiem, grudniowe dane nt. bilansu handlu zagranicznego Stanów Zjednoczonych (godz. 14:30; prognoza: -37 mld dol.). Dlatego też interpretacja wczorajszego zachowania amerykańskich inwestorów, zdecyduje o tym jak zakończy się dzisiejsza sesja w Warszawie.

Reklama