Po wprowadzeniu nowej ustawy o wynagrodzeniach prezesów spółek Skarbu Państwa ich pensje spadły o ok. 1/3 w porównaniu do ustawy kominowej. Liderami obniżek są energetyka i miedź w resorcie Krzysztofa Tchórzewskiego.

Mamy już porównanie zarobków szefów spółek podległych resortowi energii, w których wynagrodzenia za 2017 r. na mocy ustawy z 2016 r. spadły najbardziej w porównaniu do ich poprzedników w porównaniu z rokiem 2015, gdy obowiązywały stare przepisy. Jak ustalił DGP, w sześciu spółkach podległych ministrowi energii zarobki prezesów spadły o 42 proc. w 2017 r. w porównaniu z rokiem 2015.

I tak w Enei, Enerdze, KGHM, PGE, PGNiG oraz Tauronie łączne zarobki roczne spadły ze średniej 2,06 mln zł do 1,25 mln zł. Najmniej z tych sześciu firm zarobił w ubiegłym roku prezes Taurona Filip Grzegorczyk, który zainkasował w 2017 r. 817 tys. zł (a np. Dariusz Lubera, jeden z jego poprzedników zarabiał ponad dwa razy więcej). Najwięcej z kolei w ubiegłym roku w tym zestawieniu dostał Piotr Woźniak, prezes PGNiG – 1,42 mln zł. Ale Mariusz Zawisza na tym samym stanowisku w 2015 r. zainkasował już 0,5 mln zł więcej, czyli 1,96 mln zł.

Podobne różnice widać w PGE, gdzie Henryk Baranowski mógł liczyć na 1,19 mln zł w porównaniu do 1,6 mln zł Marka Woszczyka dwa lata wcześniej.

Największą przepaść widać z kolei w płacach głównego menedżera poznańskiej Enei. Podczas gdy Krzysztof Zamasz w 2015 r. zgarnął 3,01 mln zł, to obecny szef koncernu Mirosław Kowalik mógł liczyć w ubiegłym roku na 1,24 mln zł.

Reklama

Dość znacząco spadły zarobki w gdańskiej Enerdze, której w 2017 r. szefował jeszcze przez chwilę Daniel Kaśków, a po nim Daniel Obajtek. Ich łączne zarobki w 2017 r. wyniosły 1,06 mln zł, podczas gdy prezesi Mirosław Bieliński i Andrzej Tersa dostali w sumie w 2015 r.1,77 mln zł.

Mniej intratne niż dotychczas jest też zarządzanie KGHM Polska Miedź, gdzie odwołany 10 marca Radosław Domagalski-Łabędzki zarobił w zeszłym roku 1,35 mln zł, a wieloletni szef kombinatu Herbert Wirth mógł liczyć na 2,44 mln zł w roku 2015.

- Powodzenie planu stabilizacji finansów spółki wymaga dobrego przykładu po stronie managementu, dlatego też oszczędności obejmują w pierwszej kolejności zarządzających spółkami grupy – podkreśla Filip Grzegorczyk, prezes Taurona. Koncern obliczył, że grupa zaoszczędzi 1,3 mln zł na wynagrodzeniach zarządu w skali roku.

Ustawa z 9 czerwca 2016 r. o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami weszła w życie 9 września 2016 r., zmieniając dotychczasowe zasady wynagradzania członków organów. Spółki kontrolowane przez Skarb Państwa musiały więc zmienić swoje regulacje, by dostosować się do nowych wymogów. Pierwsze efekty można obliczyć dziś.

Wynagrodzenie zostały podzielone na część stałą i zmienną. Część zmienna wynagrodzenia w spółce nie mogła jednak przekroczyć 50 proc., a w największych spółkach 100 proc. "wynagrodzenia podstawowego członka organu zarządzającego w poprzednim roku obrotowym", a poza tym jest zależna od realizacji założonych celów inwestycyjnych spółki. Mnożnik wynagrodzenia głównego menedżera firmy jest też zależny od wielkości spółki, a więc zależy zarówno od liczby zatrudnionych osób, jak i od wielkości obrotów rocznych netto w tych największych.

Z naszych obliczeń wynika, że prezesi 6 analizowanych przez nas spółek zarobili w ubiegłym roku w sumie 7,08 mln zł. Dla porównania ich poprzednicy w 2015 r. zainkasowali łącznie 12,69 mln zł.

>>> Czytaj też: Budowa Baltic Pipe ruszy wiosną 2020 r. "Nie ma problemu finansowego"