Bułgarski parlament opowiedział się w czwartek za wznowieniem planów budowy drugiej bułgarskiej elektrowni atomowej, w Belene nad Dunajem, na północy kraju. Za decyzją głosowało 170 z 240 deputowanych Zgromadzenia Narodowego.

Uchwała parlamentu upoważnia minister energetyki Temenużkę Petkową do prowadzenia negocjacji z potencjalnymi inwestorami strategicznymi. Podkreśla się, że inwestycja ma być realizowana na zasadach rynkowych, bez gwarancji państwowych i długotrwałych zobowiązań kupna stałych kwot energii elektrycznej ze strony Państwowej Spółki Energetycznej.

Szefowej resortu energetyki na przygotowanie procedury przetargowej dano termin do 31 października, zobowiązując ją do systematycznego informowania parlamentu o przebiegu tego procesu.

Jednocześnie deputowani podkreślili, że czwartkowa decyzja nie oznacza jeszcze zniesienia moratorium na budowę Belene, wprowadzonego w 2012 r. Z jednej strony ma to przerzucić odpowiedzialność za los siłowni na rząd, a z drugiej – jest ukłonem w kierunku środowisk ekologów i pozaparlamentarnej centroprawicy, które protestują przeciw planom budowy drugiej elektrowni jądrowej.

Ich zdaniem inwestycja ta będzie nieefektywna i niebezpieczna. Jednym z podstawowych problemów według ekologów jest fakt, że z nowej siłowni - w odróżnieniu od działającej obecnie elektrowni w Kozłoduju, skąd zużyte paliwo wywożone jest do Rosji na mocy długoterminowej umowy - zużyte paliwo nie będzie wywożone i konieczna będzie budowa kosztownego i niebezpiecznego dla środowiska magazynu.

Reklama

Projekt budowy elektrowni w Belene na długą i zawiłą historię. Powstał w latach 80., ale w 1990 roku został wstrzymany. Reaktywowano go w 2003 roku za rządów ówczesnego premiera i byłego cara Symeona Sakskoburggotskiego. W 2006 roku podpisano porozumienie z rosyjskim Atomstrojeksportem o zakupie dwóch reaktorów o łącznej mocy 2 tys. megawatów.

W marcu 2012 roku, za rządów obecnego centroprawicowego premiera Bojko Borisowa, mimo poczynionych już inwestycji przekraczających 1 mld euro, budowę wstrzymano. Rząd ocenił, że koszt elektrowni jest zbyt wysoki. Obecnie konieczne inwestycje w Belene szacuje się na 1,5 mld euro.

W 2012 roku Rosja zaskarżyła do sądu decyzję parlamentu bułgarskiego o rezygnacji z zakupu reaktorów i zażądała 1,5 mld euro odszkodowania. W czerwcu 2016 roku Sąd Arbitrażowy Międzynarodowej Izby Handlowej w Paryżu nakazał Bułgarii zapłatę 620 mln euro.

W grudniu 2016 roku Bułgaria wypłaciła Rosji odszkodowanie i stała się właścicielem dwóch reaktorów jądrowych typu WWER 1000+ o mocy 1000 megawatów każdy. Próby odsprzedania ich, m.in. Iranowi, nie powiodły się. W lutym b.r. Borisow zaproponował, by budowa elektrowni atomowej w Belene była wspólnym bałkańskim przedsięwzięciem, co dałoby - jego zdaniem - szanse na uzyskanie unijnego dofinansowania dla tego projektu.

W maju przedstawiciele chińskiej firmy z branży energetyki atomowej poinformowali, że są zainteresowani zainwestowaniem w budowę drugiej bułgarskiej elektrowni atomowej, żądają jednak gwarancji państwowych. Gotowość udziału w przetargu wyraził też rosyjski Rosatom. Według minister Petkowej trzecim potencjalnym strategicznym inwestorem jest francuski Framatome (dawniej AREVA).

>>> Czytaj też: Nad Niemcami zbierają się czarne chmury. Berlin może zabiegać o wsparcie Warszawy