Prawicowa partia węgierska Jobbik wykluczyła w piątek ze swoich szeregów radykalnego polityka Laszlo Toroczkaiego, po czym kilkoro innych członków partii reprezentujących podobną linię ogłosiło, że występują z organizacji.

Toroczkai, który był wiceprzewodniczącym Jobbiku, został wykluczony na wniosek szefa partii Tamasa Sneidera przez komisję dyscyplinarną, która uznała, że polityk szkodził organizacji, wynosząc wewnątrzpartyjne spory na forum prasy.

Toroczkai pod koniec maja ogłosił, że zamierza utworzyć wewnątrz partii platformę o nazwie „My sami”, aby zwrócić organizację ponownie ku duchowi wyrażonemu w jej statusie. Komisja dyscyplinarna uznała jednak, że tworzenie platform jest sprzeczne ze statutem, a celem Toroczkaiego jest podzielenie Jobbiku i spowodowanie jego rozpadu. Komisja uznała też, że od polityka pochodziły przecieki do mediów rządowych o sytuacji w Jobbiku.

Wykluczony polityk był jednym z członków Jobbiku niezgadzających się z linią nadaną tej skrajnie prawicowej niegdyś organizacji przez poprzedniego szefa Gabora Vonę. Pod przywództwem Vony Jobbik od kilku lat zmieniał retorykę z antysemickiej i antyromskiej na coraz bardziej centrową, żeby powiększyć swą bazę wyborczą. Kiedy jednak w wyborach parlamentarnych 8 kwietnia Jobbik nie odniósł zapowiadanego przezeń zwycięstwa, Vona ustąpił ze stanowiska szefa partii i złożył mandat poselski.

Podczas wyborów nowego szefa partii Toroczkai startował przeciwko reprezentującemu umiarkowaną linię Sneiderowi.

Reklama

Po wykluczeniu Toroczkaiego z Jobbiku wystąpienie z partii ogłosiła posłanka i była rzeczniczka organizacji Dora Duro. Oceniła, że „na skutek procesu zwanego uludowieniem koleżeńska niegdyś wspólnota rozpada się na kawałki z powodu odebrania jej duszy”.

Duro zamieściła na swoim profilu na Facebooku zapowiedź, że 23 czerwca w Asotthalom, gdzie Toroczkai jest burmistrzem, nastąpi „rozwinięcie sztandarów”. Zakończyła swój wpis słowami „Tylko naród!”.

Wystąpienie z Jobbiku ogłosiło też kilku innych członków.

Jobbik nie jest jedyną partią opozycją na Węgrzech, która po druzgocącym zwycięstwie rządzącej koalicji w wyborach parlamentarnych i odzyskaniu przez nią większości 2/3 w parlamencie przeżywa kryzys. Po wyborach ustąpiło kierownictwo Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP) i rozwiązała się mała partia opozycyjna Razem (Egyuett).

Według najnowszego sondażu ośrodka Median na Fidesz głosowałoby dziś 41 proc. wszystkich zapytanych, na Jobbik 13 proc., a na MSZP 8 proc. Wśród osób pewnych swoich preferencji poparcie dla Fideszu wyniosło aż 59 proc., Jobbiku 16 proc., a MSZP 11 proc. Sondaż wykazał też, że lewicowo-ekologiczna partia Polityka Może Być Inna nie przekroczyłaby 5-procentowego progu wyborczego.

Rządząca od 2010 r. koalicja Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) uzyskała 8 kwietnia w wyborach parlamentarnych 133 mandaty w 199-osobowym parlamencie, nacjonalistyczny Jobbik 26, a koalicja Węgierskiej Partii Socjalistycznej i partii Dialog 20. Oprócz tego w nowym parlamencie znalazło się 9 przedstawicieli Koalicji Demokratycznej (DK) byłego premiera Ferenca Gyurcsanya, 8 - partii Polityka Może Być Inna (LMP), jeden przedstawiciel Razem, który wygrał w jednoosobowym okręgu wyborczym, jeden narodowości niemieckiej i jeden poseł niezależny.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska

>>> Polecamy: Austria walczy z "politycznym islamem". Rząd zapowiada deportacje imamów